Kontrowersyjny transfer, kłótnia o spadającą gwiazdę. Już jest na cenzurowanym
Autona Unia Tarnów pod koniec okienka transferowego zaskoczyła kontraktem Mateja Zagara. Utytułowany Słoweniec wraca do jazdy w polskiej lidze po roku przerwy (na sezon 2024 nie znalazł klubu przez wysokie wymagania finansowe). Duże grono kibiców beniaminka Metalkas 2. Ekstraligi niezbyt dobrze przyjęło wiadomość o pozyskaniu Zagara, który nie ma najlepszej opinii. Na pewno jednak jest to dla niego ostatnia szansa na zaistnienie jeszcze w naszym kraju.
W listopadzie w środowisku żużlowym plotkowano, że Zagar całkowicie zmienił podejście do rozmów o pieniądzach. Najwidoczniej zdał sobie sprawę, że najlepsze lata kariery ma już za sobą i nikt nie zaproponuje mu gwiazdorskiego kontraktu. Po sezonie 2021 opuszczał PGE Ekstraligę tylko na chwilę, ale nie wrócił do niej do tej pory. W Abramczyk Polonii Bydgoszcz (2022) i INNPRO ROW-ie Rybnik (2023) pożegnano go bez żalu. Wysokie wymagania finansowe spowodowały, że wylądował na żużlowym bezrobociu.
Żużel. Matej Zagar. Kontrowersyjny transfer. Co za niespodzianka
W ostatnich dniach Zagar był łączony przede wszystkim z H. Skrzydlewska Orłem Łódź. Ostatecznie kontraktem z 41-latkiem pochwaliła się poszukująca wzmocnień Unia Tarnów. Z naszych informacji wynika, że temat weterana w tarnowskim klubie pojawił się dopiero na kilka godzin przed ogłoszeniem transferu, gdy fiaskiem zakończyły się negocjacje z Nickim Pedersenem (Duńczyk zdecydował się na INNPRO ROW Rybnik).
Prezes Unii - Kamil Góral od czasu do czasu w mediach społecznościowych lubi podgrzać emocje, publikując tajemnicze zdjęcia. 6 października zamieścił wspólną fotkę z Zagarem. Już wtedy kibice pytali w komentarzach, czy to tylko przypadek, czy też mała zapowiedź transferu byłej gwiazdy cyklu Speedway Grand Prix. Nasze tarnowskie źródła donoszą jednak, że bliższa prawdy była ta pierwsza opcja. Wtedy Zagar nie był priorytetem na liście życzeń działacza.
Żużel. Unia Tarnów zaryzykowała. Matej Zagar się odrodzi?
Wydarzenia na giełdzie transferowej poukładały się tak, że Słoweniec sześć tygodni później podpisał kontrakt w Tarnowie. Jazdy na żużlu się nie zapomina, więc Zagar jest w stanie wrócić do solidnego punktowania. Unia potrzebuje jednak lidera, dla którego regularne przywożenie "dwucyfrówek" nie będzie problemem. W innym przypadku w 2025 roku znów może zlecieć do Krajowej Ligi Żużlowej.
Kibice zwracają uwagę na to, że zawodnik po przejściach nie musi być najlepszym wyborem. - Spore ryzyko. Nadal brak wyraźnego lidera. - Jakby nie było innych ambitnych zawodników. - Może odpalić, ale może też pogrążyć drużynę. Dajemy kredyt zaufania. - Przyszedł dotrwać do emerytury, jak Ljung na pewnym etapie w Unii. - Sezon o być, albo nie być - napisali kibice pod postem o Słoweńcu, wywierając na nim presję.
Część fanów wzięła Zagara w obronę tłumacząc krytykującym kibicom, że ten żużlowiec ma charakter i rok przerwy od jazdy w Polsce, jest do nadrobienia. - Jakie to polskie, na wszystko kręcić nosem. - Powinniście się cieszyć, a nie narzekać. - Gość ma coś do udowodnienia. - Wolę Mateja niż Pedersena - tak odpowiedzieli w kontrze na krytyczne komentarze.
Kontrakty z Unią na sezon 2025 podpisali jeszcze: Timo Lahti, Marko Lewiszyn i Mateusz Szczepaniak. Brakuje wciąż zawodnika do lat 24 oraz jednego juniora. Pewny miejsca w składzie może być Jan Heleniak. O celach transferowych beniaminka pisaliśmy TUTAJ.