Partner merytoryczny: Eleven Sports

Gwiazda Motoru do wzięcia. Dojdzie do trzęsienia ziemi

Orlen Oil Motor Lublin pozostawił ten sam skład na przyszły rok. Jakub Kępa po raz pierwszy porzucił swój schemat, w którym co sezon wymieniał przynajmniej jedno lub dwa ogniwa. Biznesmena zawsze interesowała ewolucja, a nie wywracanie zespołu do góry nogami. To mogła być jednorazowa akcja. Za chwilę Fredrik Lindgren i Jack Holder będą musieli mieć się na baczności. Obaj nieco obniżyli loty i jeden z nich najpewniej wyleci z klubu.

Fredrik Lindgren w rozmowie z Bartoszem Zmarzlikiem.
Fredrik Lindgren w rozmowie z Bartoszem Zmarzlikiem./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

 Jakuba Kępę od samego początku cechowała jedna i ta sama polityka budowania składu. Kilka lat temu powiedział wprost, że chce wymieniać jedno lub dwa ogniwa. Nie interesuje go rewolucja i wywracanie wszystkiego do góry nogami, tylko ewolucja. 

Zatrzymał cały skład, to ostatnia szansa

Jednak teraz było inaczej. Prezes zatrzymał cały zespół, choć odejść mógł Wiktor Przyjemski. Umowa była tak spisana, że w razie awansu Abramczyk Polonii Bydgoszcz 19-latek wróci do macierzy. W ten oto sposób o czwarte złoto z rzędu powalczy identyczna drużyna, jak w poprzednim sezonie.

To o tyle dziwne, że Kępa lubił kosmetyczne zmiany, nadawały one świeżość i unikano stagnacji. Fredrik Lindgren i JackHolder mają za sobą dwa lata startów w Lublinie i w obu przypadkach drugi sezon był gorszy od pierwszego. Przez bardzo długi czas zapaść była widoczna głównie u Holdera. Każdy z nich dostał kolejną szansę, ale teraz nie będzie już taryfy ulgowej.

Genoa CFC - Juventus FC 0-3, SKRÓT. WIDEO (Eleven Sports)/Eleven Sports/Eleven Sports

Kuszą gwiazdę polskiego klubu, dojdzie do trzęsienia ziemi

Najpewniej jeden z nich pożegna się z Motorem po 2025 roku. Początek sezonu w ich wykonaniu może być kluczowy w kwestii podjęcia decyzji. Drugim aspektem będą finanse, a obaj mieli już w tym roku lukratywne oferty. Szweda kusił Falubaz, a Australijczyka bardzo mocno KS Apator. W obu przypadkach kwoty za podpis sięgały powyżej miliona złotych.

Na miejsce jednego z nich być może przyjdzie Martin Vaculik. Słowakowi kończy się umowa w Gorzowie, a o jego transferze do Lublina mówi się od kilku dobrych lat. Wabikiem na medalistę mistrzostw świata może być Bartosz Zmarzlik, który koleguje się z Vaculikiem. A to właśnie Zmarzlik ma być fundamentem drużyny na kolejne lata, choć jemu tez w październiku skończy się kontrakt.

Fredrik LIndgren/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Jack Holder./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Martin Vaculik w Grand Prix./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem