Dla Orła Łódź był to pierwszy mecz w tym roku. Spotkanie z ROW-em Rybnik, które w ramach 1. kolejki eWinner 1. Ligi miało odbyć się na łódzkiej Moto Arenie, zostało odwołane w atmosferze skandalu. Nie było więc wiadomo, w jakiej formie są zawodnicy łódzkiej drużyny. Jakby tego było mało, w tym tygodniu został zmieniony sztab szkoleniowy - Adama Skórnickiego zastąpił duet Piotr Świderski-Michał Widera. Niewiadomych było więc sporo, jednak kibice Orła po dzisiejszym meczu mogą raczej być spokojni o los swojego ukochanego klubu. Chyba, że podzieli on los gospodarzy dzisiejszego spotkania. Gnieźnianie, choć z problemami (bo w trakcie meczu zaczął padać śnieg), odjechali już pierwsze spotkanie w tym sezonie. W 1. kolejce zmierzyli się na wyjeździe z faworytem rozgrywek, drużyną Stelmet Falubazu Zielona Góra. Ku zaskoczeniu wszystkich, wywieźli z Zielonej Góry punkt za remis w meczu. Po tak dobrym początku wydawało się, że gnieźnianie są mocniejsi, niż się wydawało przed sezonem. Po dzisiejszym meczu nie należy przesądzać, że tak nie jest, ale pytań w przypadku czerwono-czarnych jest więcej, niż odpowiedzi. Orzeł dominował od, nomen omen, startu By uzmysłowić sobie, jak bardzo łodzianie zdominowali dzisiejsze spotkanie, wystarczy przywołać wydarzenia z pierwszej serii zawodów. Trzy wyścigi zawodnicy Orła wygrali podwójnie, a jeden zakończył się remisem tylko dlatego, że Michael Jepsen Jensen wyprzedził obu rywali na dystansie - po starcie zanosiło się na kolejne podwójne zwycięstwo przyjezdnych. W dalszej części zawodów żużlowcy Orła nie dominowali aż tak bardzo, jak w pierwszej serii, jednak ich przewaga była dalej bardzo widoczna. Dość powiedzieć, że zawodnicy Aforti Startu Gniezno pierwsze biegowe drużynowe zwycięstwo odnieśli dopiero w... ostatnim biegu zawodów! (sic!) Wcześniej, najwięcej, na co ich było stać, to wywalczenie biegowego remisu. W takiej sytuacji nie ma nawet matematycznej możliwości by odrabiać straty. Fajfer i Jepsen Jensen bronili honoru Startu Gniezno Dużo łatwiej wskazać, kto w gnieźnieńskim zespole nie zawiódł, niż kto zawiódł. Olbrzymie brawa należą się Michaelowi Jepsenowi Jensenowi, który w pierwszej połowie był jedynym, który bronił honoru drużyny miejscowych. Choć druga połowa zawodów nie była w jego wykonaniu już tak dobra, to wciąż bardzo solidna i Duńczyk zakończył spotkanie z dwucyfrówką na koncie. Odwrotnie spisywał się Oskar Fajfer. Wychowanek Startu Gniezno na początku w ogóle nie przypominał zawodnika, który przed rokiem zdobywał w każdym biegu u siebie średnio 2,5 punktu. Na szczęście dla miejscowych, w końcówce znalazł odpowiednie przełożenia i swoje trzy ostatnie wyścigi wygrał w dobrym stylu. Szlauderbach chciał, Kildemand nie przekonał Wspomniana wcześniej dwójka to w zasadzie jedyni zawodnicy Startu, którzy byli w stanie nawiązać walkę z rywalami. Wśród wielu minusów, małego plusa można jednak zapisać przy Szymonie Szlauderbachu. Wychowanek Unii Leszno w środkowej fazie zawodów "coś" znalazł w sprzęcie i prezentował się coraz lepiej. Poprawił się do tego stopnia, że pojechał nawet w ramach rezerwy taktycznej. Niestety był to chwilowy podryg, bo później nie było już tak dobrze. Jeśli Peter Kildemand miał przekonać tym występem menadżera Błażeja Skrzeszewskiego, że lepiej stawiać na niego, a nie na Antonio Lindbaecka, to raczej ta sztuka mu się nie udała. Na rozkładzie Duńczyka znaleźli się: Marcin Nowak, Aleksander Grygolec i koledzy z drużyny. Raczej mało imponujące grono, a i wrażenia z jazdy zawodnika Startu były nieprzesadnie pozytywne. Na usprawiedliwienie Kildemanda można napisać, że sposób przygotowania nawierzchni toru przy Wrzesińskiej wyeliminował największy atut zawodnika, czyli waleczność i skuteczność na dystansie. W składzie Aforti Startu na ten mecz byli też Ernest Koza oraz juniorzy: Marcel Studziński i Mikołaj Czapla. I to tak naprawdę tyle, co można napisać o ich postawie. Koza najpierw przywiózł do mety zero, a później punkt zdobyty na juniorze Orła. Juniorzy Startu zdobyli jeden, przysługujący im z urzędu punkt. Napisać, że wspomniana trójka wyglądała blado, to jak nic nie napisać. Równy i skuteczny Orzeł Łódź W zupełnie innym tonie można skomentować postawę gości dzisiejszego spotkania, czyli żużlowców Orła Łódź. Drużyna prowadzona przez Piotra Świderskiego i Michała Widerę nie miała dziś dziur i słabych punktów. Trzech żużlowców zapisało przy swoich nazwiskach dwucyfrówki. Byli to: Brady Kurtz (12+1), Norbert Kościuch (10+1) i Marcin Nowak (10). Dobrze spisali się też pozostali seniorzy. Niels Kristian Iversen zdobył 9 punktów i bonus, a Luke Becker 6 punktów i 2 bonusy, jednak w zaledwie 4 startach. Osobny akapit należy się juniorom łódzkiej drużyny, którzy dorzucili do dorobku zespołu 8 punktów i 3 bonusy - to bardzo dużo. Szczególnie dobrze zaprezentował się Aleksander Grygolec, który najpierw wygrał wyścig młodzieżowców, a później dowiózł podwójne zwycięstwo przed nosem Szymona Szlauderbacha. W Gnieźnie mają o czym myśleć Dzisiejszy mecz w brutalny sposób sprowadził na ziemię wszystkich sympatyków czerwono-czarnych, którzy po meczu w Zielonej Górze zaczęli umiejscawiać Start w czołówce ligowej tabeli na koniec sezonu. Wynik spotkania z Orłem pokazał, że remis w Zielonej Górze był raczej "zasługą" Falubazu, a nie Aforti Startu. Gnieźnianie powinni też przemyśleć kwestie związane z torem. Zimą zostało dowiezione sporo nawierzchni, a także sporo glinki. Takie zmiany sugerowały, że gnieźnianie chcą pójść delikatnie w kierunku przyczepniejszych lub chociaż bardziej odsypujących się nawierzchni. Tymczasem na pierwszy mecz przygotowali betonowy tor, na którym od początku błądzili, jak dzieci we mgle. Tak raczej być nie powinno. W Łodzi mogą się jedynie cieszyć z dokonanych zimą transferów i ze spokojem przygotowywać się do kolejnych spotkań, ciesząc się z dwóch punktów wywiezionych z Gniezna. Aforti Start Gniezno 35 Orzeł Łódź 55 Aforti Start Gniezno:9. Ernest Koza 1+1 (0,1*,-,-) 10. Szymon Szlauderbach 5 (1,2,2,0,w,0) 11. Oskar Fajfer 12 (1,0,2,3,3,3) 12. Peter Kildemand 4+1 (0,2,1*,1,-) 13. Michael Jepsen Jensen 12+1 (3,3,2,1*,2,1) 14. Mikołaj Czapla 1 (1,0,0) 15. Marcel Studziński 0 (0,0,0) 16. Philip Hellstroem-Baangs NS Orzeł Łódź:1. Luke Becker 6+2 (2*,2,0,2*) 2. Norbert Kościuch 10+1 (2,1*,3,2,2) 3. Niels Kristian Iversen 9+1 (3,3,1,1,1*) 4. Marcin Nowak 10 (3,1,3,3,0) 5. Brady Kurtz 12+1 (1*,3,3,3,2) 6. Aleksander Grygolec 5+1 (3,2*,0) 7. Mateusz Dul 3+2 (2*,0,1*) 8. Nikodem Bartoch NS