Pekin 2022. Gdzie jest Peng Shuai?
Igrzyska olimpijskie w Pekinie mogą być ostatnią nadzieją na to, że świat dowie się o losach chińskiej tenisistki Peng Shuai. Thomas Bach, szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w czasie igrzysk ma spotkać się z 36-letnią zawodniczką, która oskarżyła byłego wicepremiera Chin o gwałt. Podobno ma z nią stały kontakt.

MKOl to prawdopodobnie ostatnia deska ratunku dla Peng Shuai. Tylko poprzez nacisk komitetu na Chiny istnieje szansa, że tenisistka odzyska wolność. Dotychczasowe protesty płynące ze świata tenisa, dziennikarzy z całego świata, zawieszenie przez WTA chińskiego cyklu turniejów, nic nie dają. Każde zdjęcie albo film z Peng Shuai ukazują się za zgodą i pod ścisłą kontrolą chińskich władz.
Jedna z najlepszych deblistek na świecie ofiarą gwałtu
36-letnia zawodniczka to jedna z najbardziej utytułowanych deblistek ostatnich lat. Wygrywała Wimbledon w 2013 roku i Roland Garros rok później, w 2017 roku była finalistką Australian Open. Zajmowała pierwsze miejsce w rankingu deblowym WTA. W singlu jej największym sukcesem jest półfinał US Open z 2014 roku.
2 listopada 2021 roku Peng Shuai umieściła na swoim profilu społecznościowym informację, w której oskarżyła o gwałt byłego wiceministra Chin Zhang Gaoli. Do zdarzenia miało dojść trzy lata temu. Wpis został usunięty przez kontrolującą Internet w kraju chińską cenzurę zaledwie pół godzinie od publikacji.
Francuski dziennik "Le Monde", który z europejskich mediów szybko zainteresował się sprawą próbował dotrzeć do tenisistki. Przez tydzień żadne próby kontaktu nie przynosiły efektu. Po niemal dwóch tygodniach zareagowała WTA (Women’s Tennis Association). Wszczęła w tej sprawie śledztwo. Niepokój zaczęli wyrażać inni tenisiści i tenisistki. - To jest przerażające. Trzeba upewnić się, że jest cała i zdrowa. Liczę na to, że szybko się odnajdzie - powiedział lider rankingu ATP Novak Djoković. Powstał hashtag #WhereisPengShuai. Posty z nim napisali m.in.: Serena Williams, Andy Murray, Agnieszka Radwańska.
Stanowcza reakcja WTA
Dopiero w reakcji na oburzenie świata odezwały się chińskie władze. Władze, a nie sama tenisistka. W rządowych mediach ukazały się zdjęcia śmiejącej się Peng Shuai, wideo w którym tenisistka jest w restauracji ze swoim trenerem, film z turnieju dzieci w Pekinie na którym Shuai rozdaje autografy.
W Europie i w USA uznano to za mało wiarygodne dowody. Równocześnie okazało się, że w Chinach blokowane są wszelkie dyskusje na forach internetowych na ten temat i wszystkie "niewiarygodne" zdaniem rządu wiadomości na ten temat. Chiński Internet w sprawie Peng Shuai jest cenzurowany.
WTA postawiło sprawę jasno. Tenisowa organizacja chciała nawiązać bezpośredni kontakt z zawodniczką. Pozbawiona możliwości takiego spotkania, decyzją szefa WTA Steve Simona, zdecydowała się zawiesić wszystkie chińskie turnieje rangi WTA. To odważny ruch. Wiąże się z ogromnymi stratami finansowymi. Chiński cykl zapewnia co najmniej 1/3 budżetu WTA.
Działacze Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego zapowiedzieli, że podczas igrzysk dojdzie do spotkania Bacha z Peng Shuai. Ale jak zauważają światowe media, śledzące tą sprawę na bieżąco, "wszystkie te deklaracje MKOl są bardzo wygładzone i nie oznaczają wolności Peng Shuai".
- Nie wiem jakbym mógł prosić nasze zawodniczki rywalizować tam skoro Peng Shuai nie może się normalnie komunikować ze światem i jest na niej wywierana presja, aby wycofała oskarżenia o agresji seksualnej - powiedział Steve Simon.
Co na to MKOl? "Wygładzone deklaracje"
WTA podtrzymuje swoje stanowisko. W Melbourne podczas zakończonego w niedzielę Australian Open pojawiły się grupy kibiców z koszulkami z napisem: "Where is Peng Shuai?". Nadal pytają o to inni tenisiści. Nicolas Mahut, francuski specjalista od debla, zadeklarował, że chce zagrać z Peng Shuai miksta podczas Roland Garros.
Ale przez najbliższe dwa tygodnie tenis i inne sporty usuwają się w cień. W piątek rozpoczynają się zimowe igrzyska olimpijskie. W Chinach, w Pekinie. Teraz, być może decydujące słowo w sprawie Peng Shuai, należy do MKOl.
Thomas Bach, przewodniczący MKOl, rozmawiał z chińską tenisistką 21 listopada podczas specjalnie zorganizowanej wideokonferencji. Materiał miał stanowić "dowód życia" zawodniczki. Specjaliści uznali film za wyreżyserowany przez Chiny. Krytycy zarzucili MKOl kolaborację z reżimem. - Nawiązaliśmy bliski ludzki kontakt za pomocą dyskretnej dyplomacji. To dlatego zdecydowaliśmy się pokazać spotkanie z nią. Ten przypadek bardzo nas dotknął. Jesteśmy wrażliwi na punkcie obrony praw człowieka i fizycznej wolności - wyjaśnił w "Welt am Sonntag" Bach.
MKOl przyznaje, że jest w stałym kontakcie z tenisistką. Ostatnia wymiana wiadomości nastąpiła dwa tygodnie temu. - Powiedziała nam, że jest bardzo zainteresowana igrzyskami w Pekinie i będzie śledzić zawody i starty swoich rodaków - powiedział francuskiemu dziennikowi "L’Equipe", rzecznik prasowy MKOl.
Działacze Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego zapowiedzieli, że podczas igrzysk dojdzie do spotkania Bacha z Peng Shuai. Ale jak zauważają światowe media, śledzące tą sprawę na bieżąco, "wszystkie te deklaracje MKOl są bardzo wygładzone i nie oznaczają wolności Peng Shuai". "L’Equipe" poprosił MKOl o umożliwienie kontaktu z zawodniczką. Nie otrzymał odpowiedzi.
Obrońcy tenisistki boją się, że najbliższe dni będą najważniejsze dla Peng Shuai. Igrzyska są ostatnią szansą, by wywrzeć presję na Chiny i zapewnić wolność zawodniczce. To jak piłka meczowa. A podającym jest MKOl. Po igrzyskach może być już za późno, a WTA, które podtrzymuje stanowisko o zawieszeniu turniejów w Chinach, nie ma aż tak wielkiej siły przebicia jak MKOl.
Olgierd Kwiatkowski