Paweł Wąsek w pierwszym treningu w Innsbrucku nie zachwycił. Miał dopiero 31. wynik. O wiele lepiej było w drugiej serii, w której otarł się o "10", bo był 12. W kwalifikacjach liczyliśmy na kolejną poprawę, ale tymczasem drżeliśmy o to, by Wąskowi nic się nie stało. Świetne skoki i niespodziewane kłopoty Aleksandra Zniszczoła. "W takich momentach pojawia się frustracja" Klaps Thomasa Thurnnbichlera. Chwile grozy lidera naszej kadry na skoczni 25-latek skoczył 120,5 metra, ale przy lądowaniu wyraźnie odjechała mu lewa narta i musiał się ratować przed upadkiem. Sędziowie odebrali mu za to wiele punktów i ostatecznie zawodnik z Ustronia wylądował na 24. pozycji. Jego rywalem w sobotnim konkursie (4 stycznia, godz. 16.30) będzie Japończyk Naoki Nakamura. Nasz skoczek przyznał, że w piątek miał trochę problemów z trafianiem skoków na progu. - Trochę na ostatnią chwilę robiłem szybki ruch na progu. Przez to było więcej napięcia. Na pewno to jest do poprawy przed sobotnim konkursem. Trzeba bardziej rozjechać odbicie. Muszę je zacząć wcześniej, by byłą w skokach większa swoboda. Oczywiście do poprawy jest też telemark - przyznał Polak. Kiedy rozmawialiśmy z Wąskiem obok przechodził trener Thomas Thurnbichler, który klepnął naszego zawodnika w tyłek, jakby chciał mu dać klapsa. 25-latek zapytany o tę sytuację, odparł z uśmiechem: - Pewnie to był cichy znak, że o tym telemarku pogadamy w hotelu. Sam skok był jednak na dobrym poziomie. W sobotnim konkursie zobaczymy pięciu Biało-Czerwonych. Kwalifikacje zakończyły się zwycięstwem Jana Hoerla. Drugi był Norweg Johann Andre Forfang, a trzeci Gregor Deschwanden. Z Innsbrucka - Tomasz Kalemba, Interia Sport