Partner merytoryczny: Eleven Sports

Austriacy niszczą rywali na skoczni. To tajemnica ich sukcesu. Prawdziwa "Kraina Orłów"

Takiej dominacji w skokach narciarskich nie było już dawno. Austriacy po prostu niszczą rywali. W tym sezonie odbyło się 14 konkursów indywidualnych, a zatem były 42 miejsca na podium. Z tego 28 przypadło skoczkom trenera Andreasa Widhoelzla. W komplecie zameldowali się oni też na podium Turnieju Czterech Skoczni. Szkoleniowiec tej kadry podkreślał, że procentuje praca wykonana w ostatnich trzech latach. Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, idzie jeszcze dalej. Jego zdaniem Austriacy na coś takiego pracowali przez kilkanaście ostatnich lat. To prawdziwa "Kraina Orłów".

Daniel Tschofenig
Daniel Tschofenig/Franz Kirchmayr/APA-PictureDesk/AFP

Pewnie wiele osób zastanawia się, w czym tkwi przyczyna takiej dominacji Austriaków w skokach narciarskich. Interia Sport postara się wyjaśnić, jak doszło do takiej sytuacji.

Austria dysponuje niesamowitą infrastrukturą skokową, a do tego mają skokowe DNA. Od kilkudziesięciu lat Austriacy należą do światowej czołówki, choć miewali też chudsze lata. Nie bez przyczyny jednak wiele krajów sięgało po austriacką myśl szkoleniową i technologiczną. W tym także Polska.

Adam Małysz o Mistrzostwach Polski i specyfice wokół skoczni w Zakopanem. WIDEO/InteriaSport.pl/Interia.tv

Także Polska skorzystała na tym. Wiele lat temu Polski Związek Narciarski zatrudnił do pracy w kadrze juniorów i kadrze B austriackich szkoleniowców - Heinza Kuttina i Stefana Horngachera. To oni zbudowali podwaliny pod przyszłe sukcesy Biało-Czerwonych.

W Niemczech w ostatnich latach w roli trenera szalał Werner Schuster, a obecnie Horngacher. Potęgę norweskich skoków przez lata budował inny Austriak Alexander Stoeckl, który teraz w Polsce ma postara się zbudować system, jaki da nam w przyszłości kolejnych znakomitych skoczków.

Problem bogactwa

Austriacy mają mnóstwo skoczków, z których każdy jest w stanie w każdej chwili wskoczyć na najwyższy poziom. Najlepszym przykładem jest Maximilian Ortner, który w inauguracyjnych zawodach zastąpił Daniela Hubera i od razu wskoczył na podium i do światowej czołówki. 39-letni Manuel Fettner zajął w Titisee-Neustadt szóste miejsce i był 13. w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, ale jednak trener Widhoelzl odstawił od składu na zawody w Engelbergu i na niemiecką część Turnieju Czterech Skoczni. To tylko pokazuje, jakim potencjałem dysponują Austriacy.

Skokowe DNA, wiedza przekazywana od pokoleń

Skoki narciarskie to też wielka tradycja w Austrii. Zresztą podobnie, jak w Polsce. Kultura skoków w Austrii bardzo rozwinęła się w ostatnich 50 latach za sprawą legendarnego trenera Baldura Preimla. U Austriaków od lat wiedza dotycząca skoków przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Byłe gwiazdy w tym sporcie zostają trenerami lub zajmują ważne stanowiska w federacji. Mają zatem austriaccy skoczkowie własne DNA, a najlepszym przykładem tego jest Widhoelzl, który 25 lat temu wygrał Turniej Czterech Skoczni jako zawodnik, a teraz jako trener kadry.

Technologia z pogranicza F1. Specjalny dział badawczy dostarcza materiałów

Od kilkunastu lat skoki narciarskie to już nie tylko same umiejętności czysto techniczne i łut szczęścia do warunków, ale też technologia z pogranicza Formuły 1. Chodzi o to, by zawodnicy potrafili jak najbardziej poradzić sobie z oporami powietrza. Dopasowanie nart, wiązań i butów, to kwestia ledwie kilku milimetrów, które mogą zaważyć na wszystkim. Tu Austriacy niczego nie pozostawiają przypadkowi. Testy aerodynamiczne są w tej kadrze standardem. Prototypy różnych rozwiązań są z kolei opracowane w specjalnie powołanym dziale badawczym.

Kiedy Manuel Fettner zdobył srebrny medal olimpijski na skoczni normalnej i złoto w drużynie w 2022 roku, jego kombinezon, wiązania, buty i kliny do nich były w całości wyprodukowane przez krajową federację.

Dużo łatwiej jest rywalizować, kiedy ma się wsparcie nauki i technologii. My też chcemy to budować, ale nie jest to proste. Potrzebne są na to wielkie środki. W Austrii jest stworzony cały system

~ przyznał Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, w rozmowie z Interia Sport.

- Austriacy skaczą, jakby byli kosmitami. Dominują na każdym poziomie w skokach narciarskich. Zbierają teraz owoce ciężkiej pracy w ostatnich 15 latach. Możliwe jest też to, że mają coś w sprzęcie. Przy tak wysokim poziomie wystarczy detal, który jeszcze powiększa ich przewagę - dodał.

Polska jest na początku drogi, jaką Austria zaczęła wiele lat temu

Polacy też jakiś czas temu ruszyli z projektem, który ma nam dać przewagę technologiczną. To jest jednak proces, który potrwa wiele lata. Jednym z pierwszych kroków było skonstruowanie butów z firmą Nagaba. Niestety projekt Polaków został odrzucony przez FIS, ale to wcale nie oznacza jego końca.

- My dopiero rozpoczynamy to, co Austriacy robią już od dawna. Mam tu na myśli myśl technologiczną. Na pewno jesteśmy już krok do przodu, ale jesteśmy na początku tej drogi. Na to potrzeba naprawdę wielkich środków - mówił Małysz.

Teraz Polacy pracują nad stworzeniem własnych kombinezonów.

- Mamy wielki potencjał, jeśli chodzi możliwości związane z kombinezonami. Tadziu Szostak-Berda dogadał się z ludźmi z Łodzi, by powstał nowoczesny materiał. Największym problemem była jednak membrana, która jest w środku. Po sklejeniu z innymi materiałami klej zatykał jednak dziurki do przepuszczania powietrza. Te membrany robią tylko dwie firmy. Matthias Hafele mocno rozmawia z różnymi firmami w Łodzi, ale też zagranicznymi. Chcielibyśmy bardzo stworzyć swój własny materiał do kombinezonów. Tym bardziej że podobno Eschler zamyka albo przenosi do Chin swoją fabrykę i ma się już nie zajmować kombinezonami - dodał.

Wspaniała infrastruktura w Austrii

W Polsce wiele lat temu zaniechano rozbudowy infrastruktury do skoków, twierdząc, że tak naprawdę wystarczą nam dwa mocne ośrodki - Szczyrk z Wisłą oraz Zakopane. Tymczasem w Austrii niemal na każdym kroku można spotkać skocznie, na których można trenować. Czasami to są tylko same rozbiegi do szlifowania pozycji najazdowej. Jak na tak mały kraj, to w Austrii jest niesamowite zagęszczenie skoczni narciarskich. Tak naprawdę największy problem mają skoczkowie z okolic Wiednia. Tam nie ma bowiem w pobliżu żadnych obiektów, na których można byłoby trenować. Dlatego oni szkolą się w innych rejonach kraju.

Najsłynniejsza szkoła na świecie

Austria posiada najsłynniejszą szkołę narciarską w Stams. Jej absolwentem jest także Daniel Tschofenig, który wygrał właśnie Turniej Czterech Skoczni. Stamtąd pochodzi wielu mistrzów olimpijskich i mistrzów świata. To jest też kuźnia wspaniałych trenerów. Poza tym Austriacy mają też szkoły w Saalfelden i Eisenerz.

Jeśli chodzi o organizację szkolenia w naszym kraju, to dzisiaj jesteśmy na tym samym poziomie co Austriacy, czy Norwegowie. Nie ma stworzonej jednej zamkniętej kadry w juniorach, tylko w każdej ze Szkół Mistrzostwa Sportowego mamy po 40 zawodników. Każdy z nich ma szansę wyjechać na zgrupowanie, czy na zawody. Tak pojawiło się nam kilku skoczków, jak choćby Tymoteusz Amilkiewicz. Wcześniej mógłby mieć problem, by dostać się do kadry

~ uważał Małysz.

Problemem w Polsce jest jednak brak trenerów. Nasi kadrowicze, kiedy są odstawiani od startów, nie za bardzo mają do kogo wracać na treningi. W Austrii, czy Norwegii jadą oni po prostu do trenerów klubowych i tam szlifują formę. W naszym kraju jest jednak z tym duży problem. To kolejny punktów, w którym PZN musi zainwestować. Musimy wychować sobie szerokie grono trenerów, którzy - podobnie jak w Austrii - będą przekazywać sobie wiedzę.

Od lewej: Jan Hoerl, Daniel Tschofenig i Stefan Kraft/EPA/ANNA SZILAGYI/PAP
Adam Małysz/Foto Olimpik/NurPhoto/AFP
Andreas Widhoelzl/GEORG HOCHMUTH/APA/AFP




INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem