Stefan Kraft po tym, jak wygrał konkurs w Innsbrucku, objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni i chociaż miał zaledwie 0,6 punktu przewagi nad drugim Janem Hoerlem i 1,3 pkt nad trzecim Danielem Tschofenigiem, przed zawodami w Bischofshofen wyrósł na najpoważniejszego kandydata do wygrania całej imprezy. 31-letni Austriak podczas pierwszej serii zawodów na skoczni im. Paula Ausserleitnera przybliżył się do sięgnięcia po Złotego Orła - skoczył 136 m i jeszcze powiększył przewagę nad kolegami z kadry. Kilkadziesiąt minut później doszło jednak do nagłego zwrotu. Tschofenig zaatakował pozycję lidera skokiem na 140,5 m, po drodze wyprzedzając Hoerla, który wprawdzie osiągnął aż 143 m, ale otrzymał niższe noty. Dwóm Austriakom nie pozostało nic innego, jak nerwowo oczekiwać na to, co zrobi Kraft. Nerwowo oczekiwał też sam 31-latek, ponieważ przed jego próbą warunki uległy pogorszeniu. W sumie trzykrotnego zdobywcę Kryształowej Kuli puszczono dopiero po kilku minutach - ten osiągnął 137,5 m i zajął trzecie miejsce zarówno w konkursie, jak i w całym Turnieju Czterech Skoczni. Triumfował Tschofenig. Czarny scenariusz ws. polskich skoczków, to nie brzmi dobrze. Chodzi o PŚ w Zakopanem Skoki narciarskie. Stefan Kraft rozgoryczony Kraft po zawodach nie krył rozgoryczenia. "Tak długie oczekiwanie naprawdę nie jest zabawne. Oddałem dwa bardzo solidne skoki, ale Złoty Orzeł po prostu nie chciał do mnie przylecieć" - mówił w rozmowie z ORF. Jak zauważył, już w pierwszej serii trafił na trudne warunki i miał dużo punktów rekompensaty. Krafta zapytano też o to, czy jego zdaniem konkurs w Bischofschofen był sprawiedliwy. "Nie, nie sądzę" - wypalił. Jury w ogniu krytyki. Martin Schmitt wytknął błąd Austriacki skoczek skrytykował również jury. "Jury zawsze robi to samo: zaczynają za wysoko, a potem wpadają w kłopoty. My (najlepsi skoczkowie, przyp. red. ) zawsze skaczemy z belki 10 lub 11, a potem pozostali zaczynają od belki 13 lub 14" - powiedział. W finale Turnieju Czterech Skoczni sytuacja była zgoła odmienna - jury nie obniżyło belki, co według Martina Schmitta było błędem. Zdaniem byłego niemieckiego skoczka, jury, zamiast do końca konkursu utrzymywać belkę 14, przed skokami sześciu ostatnich zawodników powinno obniżyć rozbieg, ponieważ doskonale wiedziało, że warunki wkrótce się zmienią. "Wtedy nie byłoby niepotrzebnej przerwy" - zauważył. Kraft nie krył wzburzenia podczas rozmów z mediami, ale na konferencji prasowej pokazał klasę. "Przynajmniej mam kolejne zdjęcie z podium. To mi zostaje. Taki jest sport" - powiedział Austriak cytowany przez TVP Sport. A po chwili pochwalił Tschofeniga. "Był świetny" - stwierdził. Thomas Thurnbichler bez ogródek, znowu padło kluczowe słowo. Próbował chronić skoczka