W niedzielnym finale PGE Skra pokonała AZS UWM Olsztyn 3:0 (25:20, 25:21, 25:20). Puchar Polski po rocznej przerwie powrócił do Bełchatowa. W 2008 roku po to trofeum sięgnęli siatkarze AZS-u Częstochowa. W trzech poprzednich latach triumfowała Skra. Zwycięski zespół zapewnił sobie udział w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Otrzymał też 200 tys. złotych nagrody. Obie drużyny spotkały się w finale Pucharu Polski w Kielcach w 2007 roku i wówczas Skra wygrała 3:0. Zespół ten był również faworytem niedzielnej rywalizacji. - Jest to klasowy zespół, który może czasem przegrać w lidze, ale w ważnych meczach pokazuje swoje prawdziwe umiejętności i nie schodzi poniżej pewnego poziomu - powiedział przed meczem kierownik wyszkolenia w Polskim Związku Piłki Siatkowej Andrzej Warych. Na początku pierwszego seta olsztynianie nic nie robili sobie z prognoz fachowców. Przy dobrym przyjęciu Paweł Zagumny wybierał optymalne warianty rozegrania i AZS UWM punkt po punkcie powiększał przewagę i wynosiła ona już 12:7. Skuteczny w ataku był Grzegorz Szymański, mocnymi uderzeniami ze środka popisywał się Tomasz Kowalczyk. Jednak od tego momentu mistrz Polski zabrał się za odrabianie strat. Przy drugiej przerwie technicznej PGE Skra przegrywała jeszcze 13:16, ale po wznowieniu gry bełchatowski walec zaczął miażdżyć rywala. Szybko wyrównał na 18:18, a w następnej akcji Mariusz Wlazły pojedynczym blokiem zatrzymał Grzegorza Szymańskiego. Stephane Antiga do rozpaczy doprowadzał olsztyńskich przyjmujących swoimi zagrywkami. Mistrz Polski pewnie wygrał pierwszą partię. Początek drugiej był podobny do pierwszej. Bełchatowianie popełniali błędy, a olsztynianie w kolejnych akcjach powiększali przewagę i na pierwszą przerwę techniczną schodzili prowadząc 8:4. PGE Skra szybko odrobiła straty na 8:8. Do stanu 14:14 trwała walka punkt za punkt. W kolejnej akcji Daniel Pliński zaserwował asa, a Marcin Możdżonek popisał się pojedynczym blokiem. Olsztynianie jeszcze odrobili dwupunktową stratę, ale w końcówce znowu zdecydowanie lepsza była PGE Skra. Stało się tak m.in. po trudnych zagrywkach Stephane'a Antigi. W trzecim secie przewaga PGE Skry była jeszcze wyraźniejsza niż w dwóch poprzednich. Zespół trenera Daniela Castellaniego prowadził m.in. 8:6, 16:12 i 19:13. Olsztynianie nie radzili sobie ani z trudnymi zagrywkami bełchatowian, ani ich atakami. W trzeciej partii sprawiali wrażenie pogodzonych z porażką. - Myślę, że czynnik psychologiczny odegrał w tym turnieju ważną rolę - powiedział mistrz olimpijski i świata Włodzimierz Sadalski. - Widać to było w sobotę w półfinale z Asseco Resovią i w niedzielę w finale. Trudno zatrzymać Skrę. Jeżeli nawet liderzy grają słabiej, to lista klasowych zmienników jest bardzo długa. W tym tkwi siła PGE Skry. PGE Skra Bełchatów - AZS UWM Olsztyn 3:0 (25:20, 25:21, 25:20) PGE Skra: Falasca, Wlazły, Pliński, Możdżonek, Antiga, Murek, Gacek (libero) oraz Kurek, Dobrowolski. AZS UWM: Zagumny, Szymański, Grzyb, Kowalczyk, Siezieniewski, Kunnari, Andrzejewski (libero) oraz Chaberek, Józefacki.