Andrzej Wrona doczekał się po trzech latach. Wszystko oglądał jego ojciec
Takie mecze nawet mistrzom świata nie zdarzają się co dzień. Andrzej Wrona w spotkaniu z Cuprum Stilonem Gorzów Wielkopolski po raz pierwszy od trzech lat popisał się aż sześcioma punktowymi blokami w meczu PlusLigi. To przyniosło mu nagrodę dla MVP spotkania, ale też radość z zupełnie innego, prywatnego powodu. Środkowy PGE Projektu Warszawa wyjawił to po spotkaniu w rozmowie z klubowymi mediami.
PGE Projekt Warszawa od początku sezonu spisuje się znakomicie, długo był nawet liderem siatkarskiej PlusLigi. W ostatnich meczach w lidze złapał jednak zadyszkę. Najpierw pokonał go rewelacyjnie spisujący się Steam Hemarpol Norwid Częstochowa, potem warszawianie dopiero po pięciu setach pokonali Indykpol AZS Olsztyn, który zajmuje przecież miejsce w strefie spadkowej.
W 12. kolejce PlusLigi PGE Projekt znów jednak zaimponował. Zatrzymał kolejne objawienie tego sezonu, czyli Cuprum Stilon Gorzów Wielkopolski. W dodatku dokonał tego w hali rywali, kończąc serię trzech porażek drużyny prowadzonej przez Andrzeja Kowala.
"Nie nazywajmy meczu z Norwidem przestojem, bo oni grają bardzo dobrze i po prostu zderzyliśmy się z drużyną, która zagrała tego dnia lepszą siatkówkę. Ale oczywiście cieszymy się, że mecz z Olsztynem i teraz w Gorzowie wygraliśmy, w tej pięknej hali" - ocenia spotkanie Andrzej Wrona w rozmowie z klubowymi mediami.
Kapitan PGE Projektu w tym sezonie nie zawsze jest podstawowym zawodnikiem swojej drużyny. Trener Piotr Graban wymiennie stawia na mistrza świata z 2014 roku i Ukraińca Jurija Semeniuka. W meczu z Cuprum Stilonem Wrona wypadł jednak wyśmienicie. To właśnie on zasłużył na nagrodę dla MVP spotkania, którą odebrał po ostatnim gwizdku. To jego pierwsze takie wyróżnienie w tym sezonie. Ale w niedzielę siatkarz miał podwójne powody do radości, nie tylko ze świetnego występu.
Prywatnie się cieszę, bo mój tata, który rzadko ma okazję być na meczach, specjalnie tutaj przyjechał. Wiedziałem od jednego, może dwóch dni, że zacznę ten mecz, a nie gram aż tak dużo. Więc cieszę się, że był na meczu, mógł zobaczyć go na żywo
~ zdradził Wrona.
Andrzej Wrona wyrównał wyczyn sprzed lat. Do rekordu trochę brakowało
Sam 36-letni środkowy na taki występ jak w Gorzowie Wielkopolskim czekał aż trzy lata. To wtedy poprzednio w meczu PlusLigi zanotował aż sześć punktowych bloków. Mimo wszystko do osobistego rekordu Wrony jeszcze nieco zabrakło. W listopadzie 2010 roku, jeszcze w barwach Delecty Bydgoszcz, zdobył blokiem aż dziewięć punktów.
Cała drużyna zagrała bardzo dobrze. Przetrzymaliśmy napór drużyny z Gorzowa w pierwszym secie, a potem już kontrolowaliśmy spotkanie. Wszyscy zagraliśmy bardzo dobrze w bloku, bo to nie tylko moje bloki, ale całej drużyny. I fajny impuls od zmienników. Cieszymy się i nie mamy zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie tego meczu, bo zaraz Liga Mistrzów
~ podkreśla środkowy warszawskiej drużyny.
PGE Projekt, który po zwycięstwie z Cuprum Stilonem jest wiceliderem PlusLigi, do gry w pucharach wraca już w czwartek. Po efektownej wygranej z Greenyard Maaseik z Belgii tym razem polską drużynę czeka rywalizacja z przeciwnikiem ze Słowenii. Będzie nim ACH Volley Lublana, który w pierwszym meczu przegrał z Berlin Recycling Volleys.