Pachniało sensacją w polskiej lidze. As kadry Grbicia wrócił i został bohaterem
Długa batalia w siatkarskiej PlusLidze. Po zaciętej rywalizacji, która trwała ponad dwie i pół godziny, w hali Urania lepszy okazał się PGE Projekt Warszawa. Wcześniej jednak musiał rozegrać aż pięć setów z Indykpolem AZS Olsztyn, zespołem zajmującym przecież miejsce w strefie spadkowej. W zwycięstwie warszawskiej drużyny pomógł imponujący powrót Bartłomieja Bołądzia, choć i reprezentant Polski przeżywał w tym spotkaniu trudne chwile. Nagrodą za wygraną jest awans PGE Projektu na pozycję wicelidera PlusLigi.
Warszawski zespół przyjechał do Olsztyna po niespodziewanej porażce ze Steam Hemarpol Norwidem Częstochowa. O ile jednak częstochowianie w tym sezonie rozstawiają faworytów po kątach i sprawiają niespodzianki, o tyle Indykpol AZS jest na drugim biegunie - zaskakuje zdecydowanie na minus. Na dobre utknął w strefie spadkowej, zmagał się z kontuzjami podstawowych zawodników, zdążył już zmienić trenera.
PGE Projekt był więc zdecydowanym faworytem. A mimo to w pierwszym secie olsztynianie postawili się drużynie Piotra Grabana. Tym razem szkoleniowiec warszawskich siatkarzy postawił w szóstce na Bartłomieja Bołądzia, który w ostatnich spotkaniach był zmiennikiem Linusa Webera. Po asie serwisowym Nicolasa Szerszenia to Indykpol AZS prowadził jednak 8:6. Goście gonili, ale olsztynianie potrafili uciekać nawet na trzy punkty.
Indykpol AZS korzystał ze świetnego przyjęcia, do tego rywale popełnili aż sześć błędów w polu zagrywki. I choć ostatecznie PGE Projekt doprowadził do gry na przewagi, szybko rozstrzygnęli ją gospodarze. Wygraną 26:24 zapewnił im jeszcze jeden as serwisowy Szerszenia.
PlusLiga. Zmiany w PGE Projekcie Warszawa, niespodzianka stała się faktem
W drugiej partii faworyci doszli jednak do głosu. Od początku naskoczyli na rywali, prowadząc 4:1, po chwili 8:3. Grali już z Tobiasem Brandem, który zastąpił niezbyt skutecznego Artura Szalpuka. Ważny punkt blokiem zdobył rozgrywający Jan Firlej, warszawianie znacznie lepiej przyjmowali zagrywki Indykpolu AZS, co przełożyło się na lepszą skuteczność w ataku. A po drugiej stronie trener Marcin Mierzejewski szukał zmian, wprowadzał kolejnych rezerwowych.
I olsztynianie jeszcze się zerwali. Przy zagrywkach Szerszenia zmniejszyli straty, przegrywali już tylko 16:18. Ważny punkt dla gości zdobył jednak Bołądź, asa serwisowego dorzucił Jakub Kochanowski, punkt blokiem Kevin Tillie. PGE Projekt uspokoił sytuację i wygrał 25:22.
Przemeblowany olsztyński zespół na nowo "odpalił" jednak w trzeciej partii. Szybko zaczął budować przewagę i przy stanie 8:4 dla gospodarzy Graban poprosił o przerwę. Jego siatkarzom brakowało skuteczności w pierwszych akcjach po przyjęciu zagrywki, a straty do rywali wzrosły do sześciu punktów. Trener PGE Projektu ściągnął z boiska zdenerwowanego Bołądzia, na przyjęcie wrócił z kolei Szalpuk.
I gra gości zaczęła się poprawiać. W połowie seta mieli już tylko dwa punkty straty do Indykpolu AZS, a gdy kolejny punkt blokiem zdobył Tillie, był remis 18:18. Ostatnie minuty seta obfitowały więc w emocje. Warszawianie wybronili się przed pierwszą piłką setową dla gospodarzy blokiem, przed kolejnymi dwoma atakiem, ale w końcu blok olsztynian pozwolił im na zwycięstwo 28:26. To już była niespodzianka, bo Indykpol AZS zapewnił sobie co najmniej punkt do tabeli PlusLigi. A przecież przed tygodniem wygrał dopiero drugi mecz w tym sezonie.
Siatkówka. Faworyci byli w opałach, powrót Bartłomieja Bołądzia
Na czwartą partię wśród gości pozostał Weber, a także Andrzej Wrona. Kapitan PGE Projektu zmienił w trzecim secie Kochanowskiego, który wykonał do tego czasu... tylko jeden atak. Warszawianie odskoczyli na trzy punkty. Kontrowersje wywołał jeden z ataków Jana Hadravy - gdy sędzia dopatrzył się błędu, w Uranii rozległy się głośne gwizdy. To nie zatrzymało jednak gospodarzy, którzy właśnie po zagraniu Czecha doprowadzili do remisu 12:12. Hadrava dodał jeszcze dwa asy serwisowe i Indykpol AZS uciekł rywalom.
Serią zagrywek odpowiedział jednak Bołądź i goście odzyskali prowadzenie, wygrywali nawet 19:16. Tyle że po błędzie Szalpuka w ataku był remis 20:20. Na chwilę gospodarze objęli nawet prowadzenie, ale atak Bołądzia dał PGE Projektowi wygraną 25:23.
Reprezentant Polski, który ma za sobą świetny sezon w kadrze, mocno zaczął także tie-breaka - ponownie popisał się świetnymi zagrywkami, jego zespół zyskał dwa punkty przewagi. Błyskawicznie ją jednak stracił. Na prowadzenie wychodziła raz jedna, raz druga drużyna. Przy zmianie stron 8:7 wygrywał Indykpol AZS, ale zwrotów akcji było jeszcze parę. Goście prowadzili 11:9, błąd w ataku Bołądzia dał rywalom remis 11:11. Zaciętą końcówkę wygrali ostatecznie warszawianie, a akcję dającą im zwycięstwo 16:14 zakończył zmiennik Bołądzia, czyli Weber. Ale to reprezentant Polski otrzymał nagrodę dla MVP po zdobyciu 22 punktów dla warszawskiej drużyny.
11 kolejka
08.11.2024
20:30
Indykpol AZS: Hadrava, Jakubiszak, Szerszeń, Tervaportti, Majchrzak, Karlitzek - Hawryluk (libero) oraz Gąsior, Janikowski, Armoa, Jankiewicz, Cieślik
PGE Projekt: Bołądź, Kochanowski, Tillie, Firlej, Semeniuk, Szalpuk - Wojtaszek (libero) oraz Weber, Borkowski, Kozłowski, Brand, Wrona