Prognoza ws. Roberta Lewandowskiego się sprawdziła. Media już informują
Zakończyła się przerwa na mecze reprezentacji, więc w weekend powróci piłka nożna w wydaniu klubowym. Barceloną czeka wyjazd do Vigo, a w Galicji nie czuje się przecież w ostatnich latach najlepiej, Celta może się ponownie okazać trudnym rywalem. Z Katalonii w temacie kontuzjowanych zawodników dobiegają wieści, których się spodziewano. Najnowsze dotyczą Lamine'a Yamala i Roberta Lewandowskiego.
Czwartek przyniósł nowe, ważne wieści dla wszystkich kibiców Barcelony. Robert Lewandowski wrócił do treningów z zespołem po urazie pleców, który wykluczył go z wzięcia udziału w zgrupowaniu reprezentacji Polski. Nabawił się go w meczu z Realem Sociedad (przegranym 0:1). Teraz przed "Dumą Katalonii" kolejny istotny wyjazd, tym razem do Vigo na konfrontację z Celtą. Estadio Balaidos to jedna z trudniejszych delegacji dla "Blaugrany" w najnowszej historii LaLiga.
Hansi Flick nie może zlekceważyć zagrożenia i raczej nie zastosuje rotacji w składzie, mimo że w perspektywie środka następnego tygodnia widzi starcie w Lidze Mistrzów z niespodzianką rozgrywek, francuskim Brestem. Wiadomo, że w sobotni wieczór w Galicji nie zagra Lamine Yamal. W czwartek nawet nie pojawił się na murawie, pozostał w siłowni. Wraca do zdrowia po kontuzji prawej kostki. Jeśli nie zdąży wrócić na Brest, to fizjoterapeuci spróbują go przygotować na konfrontację z UD Las Palmas (30 listopada).
Prognoza się sprawdziła. Powrót Roberta Lewandowskiego po 10 dniach
Inaczej wygląda sytuacja Roberta Lewandowskiego. Od początku w jego przypadku mówiło się o dziesięciu dniach przerwy i właśnie po tylu od momentu wydania komunikatów medycznych pojawił się na murawie. "Jest w pełni wyleczony, trening zakończył bez większych komplikacji. Jego obecność w meczu z Celtą jest w pełni gwarantowana" - poinformował dziennikarz "Asa" Javi Miguel. Pisze o tym także Gerard Romero.
Sezon 2024/25 jak na razie należy do "Lewego", w obu rozpoczętych już przez Barcelonę rozgrywkach ma więcej goli niż meczów - na bilans 19 goli w 17 meczach składa się 14 bramek w 13 kolejkach LaLiga oraz 5 trafień w 4 starciach Champions League. Odnotować należy też dwie asysty Polaka, co daje 21 udziałów przy golach, średnio 1,23 na spotkanie. Nie ma więc żadnej przesady - ani też wielkiej odkrywczości - w tezie, że polski napastnik wyraźnie odżył po przyjściu Hansiego Flicka na ławkę trenerską.
Zespół niemieckiego szkoleniowca prowadzi w tabeli na krajowym podwórku (6 punktów przewagi nad Realem Madryt, ale "Królewscy" mają zaległy mecz z Valencią), a w Lidze Mistrzów jest szósta (na 36 drużyn).