Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lewandowski już zgodził się na transfer do Anglii, a teraz wrócił do przeszłości. "Nie możesz odmówić"

- Jeśli dzwoni do ciebie Sir Alex Ferguson, to wiesz, nie możesz odmówić - powiedział Rio Ferdinandowi Robert Lewandowski. Były angielski środkowy obrońca zaprosił polskiego napastnika na wywiad na swój youtube'owy kanał. Ferdinand przez dwanaście lat grał w Manchesterze United, więc naturalnie jednym z tematów był niedoszły transfer naszego rodaka do zespołu "Czerwonych Diabłów". Sprawa była już wcześniej znana, wrócili do tematu z 2012 roku.

Robert Lewandowski w meczu z Manchesterem United, 16.02.2023 r.
Robert Lewandowski w meczu z Manchesterem United, 16.02.2023 r./Jose Breton/East News

W latach 2010-2014 Robert Lewandowski grał w Borussii Dortmund. Był to ostatni etap jego kariery przed Bayernem Monachium i Barceloną, czyli klubami z najwyższej półki marketingowej, w tym momencie także już sportowej. Po dwóch sezonach spędzonych w Nadrenii Północnej-Westfalii nasz rodak mógł jednak zmienić klub. W 2012 roku zadzwonił do niego Sir Alex Ferguson, ówczesny trener Manchesteru United. Szkot miał przed sobą - jak się okazało - ostatni sezon w karierze szkoleniowej.

"Lewy" opowiedział o tamtej sytuacji w najnowszej rozmowie z Rio Ferdinandem na kanale tego drugiego w serwisie YouTube. - To było podczas letnich przygotowań, graliśmy kilka sparingów. Wiedziałem już wcześniej, że do mnie zadzwoni. W przerwie meczu zostałem zdjęty, bo było przewidziane, że zagram 45 minut. Telefon zadzwonił. Wtedy jeszcze mój angielski był na innym poziomie, byłem bardzo zdenerwowany - rozpoczął, cytowany przez "Forbesa".

W słuchawce usłyszał charakterystyczny szkocki akcent. Po chwili powiedział Fergusonowi to, co było najważniejsze: "tak, tak, chcę dołączyć do Manchesteru United". Trener odpowiedział: "mógłbyś powtórzyć?", na co usłyszał od Polaka: "tak, tak, oczywiście, oczywiście".

Zgodziłem się dołączyć do Manchesteru United, ponieważ jeśli Sir Alex Ferguson do ciebie dzwoni, nie możesz odmówić. Zwłaszcza, że miałem 22 lub 23 lata. Wtedy grałem dla Dortmundu. Wiesz, byłem szczęśliwy, ale Manchester United był w swoim szczytowym momencie

~ Robert Lewandowski

Przypomnijmy, że w 2011 roku United zostali po raz kolejny mistrzami Anglii, a w kolejnym byli już niemal pewni obrony tytułu, ale Manchester City dokonał cudu - w 92. oraz 94. minucie swojego meczu ostatniej kolejki przeciwko QPR strzelił dwa gole i przeszedł od stanu 1:2 do 3:2, zdobywając trofeum. Ferguson chciał więc Lewandowskiego, by wrócić na krajowy tron, ale udało mu się to i bez Polaka. 22 kwietnia 2013 r. "Czerwone Diabły" były już matematycznie pewne pierwszego miejsca, a dwa tygodnie później Szkot ogłosił odejście na emeryturę po 27 latach spędzonych w klubie.

Robert Lewandowski dwa razy mógł trafić do Premier League. Nie wyszło

Dlaczego transfer "RL9" na Old Trafford nie doszedł do skutku? Piłkarz podkreślił, że nie chodziło o żądania finansowe. - Zapytaj klub. Pamiętam rozmowę z prezydentem Borussii (Hansem-Joachimem Watzke - red.). Powiedział mi, że mnie potrzebują, że nie sprzedadzą mnie do Manchesteru United, ponieważ jestem dla nich bardzo ważny i że to nie jest teraz idealny czas. Wtedy odpowiedziałem "tak, to prawda" - zakończył Lewandowski. Dwa lata później trafił do Bayernu.

Nigdy nie zagrał w Premier League i zapewne to już się nie zmieni. Za każdym razem ktoś lub coś stawało na przeszkodzie. W 2010 roku była to erupcja wulkanu Eyjafjallajokull na Islandii, która sparaliżowała ruch lotniczy. "Lewy" miał się udać samolotem, by podpisać kontrakt z Blackburn Rovers. Temat ostatecznie upadł. Blackburn było wtedy stałym "graczem" angielskiej elity, grało na najwyższym poziomie rozgrywkowym nieprzerwanie w latach 2001-2012.

/INTERIA.PL/interia

"As Sportu 2024". Wybierz z nami finałową 16 plebiscytu

Problem szkoleniowy w Polsce. Kto po Lewandowskim? „Nie mamy kim straszyć”. WIDEO/INTERIA.TV/INTERIA.TV
Robert Lewandowski i Ilkay Gündogan w barwach Borussii Dortmund/AFP
Sir Alex Ferguson/LINDSEY PARNABY/AFP
Old Trafford/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem