Psycholog prześwietlił kadrę Michała Probierza. I bije na alarm. "Nóż na gardle"
Nie ma dobrej prasy piłkarska reprezentacja Polski, ale czy to nowość? Raczej stale powracająca prawidłowość, która od długich lat tylko na chwilę znika wraz z okresowo dobrymi wynikami kadry, po czym problem znów wybija z różną mocą i intensywnością. Nad obecną sytuacją nie można przechodzić do porządku dziennego, bo cokolwiek powie selekcjoner i piłkarze, to na końcu liczy się to, że w poniedziałek z hukiem spadliśmy na zaplecze Ligi Narodów. Z psychologicznego punktu widzenia na sprawę spojrzał w rozmowie ze sport.pl fachowiec w tej dziedzinie, Mateusz Brela.
Reprezentacja Polski znów będzie grała na peryferiach futbolu, bo poligon doświadczalny w postaci elity Ligi Narodów okazał się dla Orłów Michała Probierza miejscem limitowanym i niedostępnym na dłużej.
Michał Probierz sam ukręca na siebie bicz. "Trudno na koniec zmontować z tego kolektyw"
Jeśli ktokolwiek powie dzisiaj, że przegraliśmy ze Szkocją głównie dlatego, że naszym napastnikom i ofensywnym piłkarzom brakowało skuteczności, to będzie tylko ta ładniejsza połowa prawdy. Równie dobrze należałoby od razu powiedzieć, że tylko ogromnemu szczęściu zawdzięcamy to, iż w drugiej połowie w ogóle była nadzieja grać o korzystny wynik. Ofensywny futbol, zaserwowany na PGE Narodowym w Warszawie miał ten feler, że pewnymi fragmentami znów przypominaliśmy wyszukany, szwajcarski ser z okazałymi, dużymi dziurami.
Pomimo na gorąco wyrażanego wotum zaufania dla selekcjonera Michała Probierza, we wtorek wydawało się, że jego pozycja jednak zatrzęsła się w posadach. Oba niusy dzieliła tylko godzina, w następnym okazało się - na podstawie doniesień medialnych - że PZPN podjął ostateczną decyzję. A wraz z nią obecny szkoleniowiec będzie kontynuował misję przygotowania zespołu do przyszłorocznych eliminacji, w których celem będzie zakwalifikowanie się na mistrzostwa świata.
Na wydarzenia wokół kadry spoglądają dziennikarze, kibice, ale także fachowcy z innych dziedzin, których specjalizacja w obecnym świecie jest nieodzownym elementem sportu. Mowa choćby o psychologach sportu. I właśnie z takim fachowcem, Mateuszem Brelą, skontaktował się sport.pl. Autor książki "Mistrzostwo umysłu. Psychologia sukcesu w sporcie" ma swój jasny pogląd na elementy, które są także widoczne gołym okiem.
- W bramce są ciągłe zmiany. W obronie są ciągłe zmiany. Na pozycji defensywnego pomocnika są ciągłe zmiany. Zmienia się też w meczu taktyka. Coś się oczywiście formuje, ale tych zmian jest bardzo dużo. Mówimy, że Liga Narodów jest polem do przygotowania drużyny pod eliminacje mundialu. Ale jeżeli co mecz gra się w połowie innym składem, to trudno na koniec zmontować z tego kolektyw, który będzie potrafił ze sobą funkcjonować. Także na poziomie emocjonalnym - powiedział Brela.
Psycholog sportu o kazusie Walukiewicza: Po przerwie został już w szatni
Psycholog sam z siebie wymienił wiele nazwisk piłkarzy z obrony i linii pomocy, którzy tak rotują się w składzie kadry Probierza, że trudno o wypracowanie większych mechanizmów. - Mam wrażenie, że chwilami brakuje nam bodźca, który nawet w sytuacji trudniejszej, po straconej bramce, wyzerowałby w głowach zawodników ten mecz. (...)Wydaje się, że oni grają z nożem na gardle. Z przekonaniem, że nie może im się przytrafić błąd - odparł fachowiec.
Brela daje do zrozumienia, że sprawa jest naprawdę poważna i podpowiada Probierzowi, że według jego obserwacji piłkarze w reprezentacji bardziej troszczą się o to, by indywidualnie nie przegrać. Stąd nie są w stanie pokazywać swojego potencjału oraz pełni umiejętności. I sięgnął po najlepszy możliwy przykład, a mianowicie Sebastiana Walukiewicza, który w doliczonym czasie gry swoim juniorskim zagraniem, na hura, sprokurował zagrożenie pod bramką, które zakończyło się zwycięskim golem dla Szkotów. Brela do opisu sytuacji, na przykładzie tego piłkarza, odwołał się do piątkowego pojedynku z Cristiano Ronaldo i spółką.
- Zobaczyłem go przeciwko Portugalii i pomyślałem, że właśnie takiego go potrzebujemy. Ale to były pierwsze i ostatnie jego akcje tego typu. Po przerwie został już w szatni. Wracam do głównej myśli: zawodnik gra, popełnia błąd i nie wie, czy w kolejnym meczu jeszcze wystąpi. Albo czy dostanie powołanie na kolejne zgrupowanie - zwraca uwagę psycholog.
I dodaje, również na własnym przykładzie: - Obrońcy, z racji specyfiki tej pozycji, tym bardziej potrzebują stabilizacji, powtarzalności i systematyczności. Sam byłem stoperem. I powiem szczerze, że gdybym w jednym meczu grał przyzwoicie, ale zostałbym zmieniony w przerwie, a w kolejnym w ogóle bym się na boisku nie pojawił, to trudno byłoby mi zbudować pewność siebie.