Szkocki menedżer potwierdził tym samym, że nie zamierza wydawać kroci na piłkarzy o uznanych nazwiskach w czasie zimowego okienka transferowego. - Nie sądzę, by w styczniu były jakieś transfery. Jestem zadowolony z tego co mam - mówi Ferguson. Trudno się dziwić słowom szkoleniowca, którego piłkarze wygrali w mijającym roku Premier League, Ligę Mistrzów oraz Klubowe Mistrzostwa Świata. Właśnie ostatni sukces na Dalekim Wschodzie bardzo cieszy Fergusona. - Nie ma wątpliwości, że wygrana w Japonii to dla klubu i piłkarzy wielki splendor. To wspaniałe osiągnięcie - komentuje menedżer. - Najważniejsze jest to, że drużyna grała naprawdę dobrze. To zaskoczenie, ponieważ zawodnicy narzekali na brak snu - cieszy się opiekun "Czerwonych Diabłów". - To trochę utrudniało sprawę, ale mimo to, chłopcy grali z dużym entuzjazmem i pełną koncentracją. To było kluczowe - twierdzi sir Alex. W piątek Manchester United zmierzy się ze Stoke City. Ferguson nie traci nadziei na obronę mistrzowskiego tytułu. Pod jego nieobecność drużyny z czołówki tabeli traciły punkty. - Podobna rzecz zdarzyła się w 2000 roku, kiedy udaliśmy się do Brazylii na mistrzostwa świata. Kiedy byliśmy poza krajem, to Arsenal i Leeds straciły szanse na mistrzostwo - wspomina Ferguson. - Nie byłem zaskoczony remisem w meczu Arsenalu i Liverpoolu, ale trochę martwiłem się przed wizytą Chelsea na Goodison Park, ponieważ Everton nie wygrał z nimi od 20 spotkań - zdradza. W tym momencie "Czerwone Diabły" są czwarte ze stratą siedmiu punktów do prowadzącego Liverpoolu. Mają jednak dwa zaległe spotkania. - Pewnie, że chciałbym być na pierwszym miejscu w czasie świąt, ale bardziej chcę być bliżej czołówki na początku roku. To nam się udało - tłumaczy Ferguson. - W przyszłym miesiącu rozegramy dziewięć gier, ale mam skład, który podoła temu zadaniu - zapewnia Szkot. - Drużyny walczące o tytuł tracą punkty w kwietniu i maju kiedy nikt się tego nie spodziewa. W tym roku będzie tak samo - prorokuje doświadczony trener.