"Wyspiarze" po dwóch tercjach prowadzili 3-1 i wydawało się, że trzecia nie przyniesie większych emocji. Jednak najpierw Czech Ondřej Palat, wykorzystując okres gry w przewadze, a następnie Tyler Johnson zmieniając w ostatniej chwili tor lotu krążka zdobyli gole dla ekipy z Florydy. W 57. minucie Brock Nelson ponownie dał prowadzenie nowojorczykom, a 36 s przed końcową syreną Jean-Gabriel Pageau posłał krążek do opuszczonej przez Rosjanina Andrieja Wasilewskiego bramki Lightning. Pageau przez ponad połowę lodowiska jechał w kierunku bramki rywali i był atakowany przez Rosjanina Nikitę Kuczerowa. Zdenerwowany Kanadyjczyk próbował sam wymierzyć sprawiedliwość i doszło do sporej awantury z udziału siedmiu zawodników. Po opanowaniu sytuacji sędziowie wszystkich odesłali na ławkę kar. - Byliśmy swoim największym wrogiem w tym meczu. Liczbą błędów moglibyśmy obdzielić kilka spotkań. Przygotowaliśmy dla rywali pięknie opakowany prezent i wręczyliśmy im na tacy. Nie wypadało im go nie przyjąć - obrazowo skomentował szkoleniowiec Lightning Jon Cooper. Kolejny pojedynek tych zespołów - w niedzielę. By awansować do wielkiego finału rywalizacji o Puchar Stanelya trzeba wygrać czterokrotnie. Na Zachodzie hokeiści Dallas Stars prowadzą z Vegas Golden Knights 2-1. Z powodu pandemii koronawirusa obie pary grają na lodowisku w Edmonton.