Iga Świątek w panice, sztab ruszył z pomocą. Po meczu o wszystkim opowiedziała
Iga Świątek zaczęła świetnie, później miała trudniejszy moment, ale już od końcówki pierwszego seta w starciu z Jeleną Rybakiną prezentowała się z znakomicie. Wygrała to kapitalne spotkanie 7:6(5), 6:4, wytrzymała napór potężnych uderzeń Kazaszki. I sprawiła, że polska drużyna po raz drugi z rzędu zameldowała się w finale United Cup. A później zaczęła mówić do mikrofonu o detalach, o których kibice zwykle nie mają pojęcia.
To była wspaniała noc dla polskiego tenisa, choć przecież w Sydney wszystko zaczęło się jeszcze przed południem. Najpierw Hubert Hurkacz po bardzo szybkim spotkaniu ograł 6:3, 6:2 Aleksandra Szewczenkę - dał Polsce prowadzenie 1:0 w starciu z Kazachstanem. Stawka zaś była olbrzymia - miejsce w finale United Cup.
O ile wrocławianin był zdecydowanym faworytem meczu z Kazachem, to już szanse Igi Świątek i Jeleny Rybakiny były bardzo zbliżone. Nasza zawodniczka wygrała tylko dwa z sześciu spotkań z tą wysoką rywalką, ale m.in. ostatnie na kortach twardych, w lutym zeszłego roku w finale w Dosze. Kort kortowi jednak nierówny - nawierzchnia w Katarze nie jest tak szybka, jak ta w Sydney. I to mogło premiować podopieczną Gorana Ivanisevicia.
Świątek zagrała jednak bardzo dobrze, długimi fragmentami wręcz rewelacyjnie. Wygrała to spotkanie 7:6 (5), 6:4 - zapewniła Biało-Czerwonym drugi punkt i miejsce w finale. O tytuł nasi zagrają z USA bądź z Czechami.
Iga Świątek zmieniała rakiety w meczu z Jeleną Rybakiną. Po raz drugi w kluczowych momentach pierwszego seta
Wiadomo już było, że Iga nie będzie musiała wystąpić w deblu - dostanie chwilę na odpoczynek po ponad dwugodzinnym starciu z Rybakiną. Zanim jednak udała się jeszcze na odnowę, udzieliła wywiadu. Wiać było, że jest zmęczone i spragniona, podczas rozmowy wypiła całą butelkę wody. A przemyśleń miała sporo.
Pierwszy raz byłam w stanie wygrać na tak szybkiej nawierzchni z Jeleną, a to wiele dla mnie znaczy
~ Iga Świątek
- Zaczęłam dobrze, ale później musiałam coś zmienić, bo set uciekał. I udało się tego dokonać chyba w ostatnim momencie. A potem czułam się bardzo dobrze i pewnie - mówiła raszynianka. Na konferencji prasowej zaznaczyła jeszcze, że długo w pierwszym secie miała poczucie, jakby nie pracowała tak ciężko, jak powinna. - Gdy Elena serwowała, nie było zbyt wielu wymia z mojej strony, nie byłam z tego zadowolona. Dostałam w końcu szansę - zaznaczyła.
Sama przyznała, że ostatnie dwa dni były ciężkie, także z powodu uraz, którego doznała podczas spotkania z Katie Boulter. Tyle że bardziej ona panikowała niż reszta teamu. - Wszyscy mówili mi, że nic się nie stało. Ciężko jest jednak, gdy idziesz do hotelu o pierwszej w nocy, krótko śpisz, masz mało czasu dla wszystko. Nie jest łatwo się odświeży. Czuję więc dumę po tym meczu - powiedziała Iga, ale też zaznaczyła, że w finale... nie będzie w najlepszej dyspozycji fizycznej.
- Taki już jest format turnieju, że gra się często, a jeszcze dochodzą mecze w mikstach. Dla mnie to jednak perfekcyjny model przygotowań do Australian Open - zaznaczyła.
Polska w finale United Cup, Igę Świątek czeka jeszcze jeden mecz. Biało-Czerwoni z wielką szansą na tytuł
Podczas spotkania z Rybakiną, w pierwszym secie, Iga dwukrotnie zmieniała rakietę. Prosiła o taką z mocniejszym naciągiem, a później - jeszcze raz. Tak jakby potężne wymiany z Kazaszką, jedną z najsilniejszym zawodniczek w tourze, miały być jeszcze silniejsze. A Polka je wytrzymywała. - Nie miałam nic do stracenia, to pomogło. Ale bardziej chodziło o mnie, brakowało prędkości w ręce. Myślałam o detalach, pracowałam nad nimi. Na końcu zadziałało - stwierdziła Polka.
W niedzielę w finale będzie rywalizować albo z Coco Gauff, albo ponownie z Karoliną Muchovą.