Partner merytoryczny: Eleven Sports

Iga Świątek coraz bliżej wspaniałego rekordu, trwa "pościg". Dokona niemożliwego?

Iga Świątek pokonała Sofię Kenin 6:3, 6:4 w pierwszej rundzie Wimbledonu. Trawiasta nawierzchnia nie jest ulubioną liderki światowego rankingu, więc tym bardziej trzeba docenić spokojne przejście przez początek turnieju. Raszynianka obecnie buduje naprawdę imponującą serię zwycięstw, która trwa od zmagań w Madrycie. Nie dała się pokonać także w Rzymie i Paryżu, a teraz próbuje powiększać passę w Londynie. Po raz drugi w karierze osiągnęła pułap 20 wygranych z rzędu.

Iga Świątek na Wimbledonie, 02.07.2024 r.
Iga Świątek na Wimbledonie, 02.07.2024 r./Aaron Chown /East News

Choć Wimbledon nie jest ulubionym turniejem wielkoszlemowym Igi Świątek, to tylko raz zdarzyło się, by odpadła w jego pierwszej rundzie - stało się tak w 2019 r., gdy dopiero debiutowała na londyńskiej trawie w karierze seniorskiej. W zeszłym roku doszła aż do ćwierćfinału, w 2021 r. do czwartej rundy, a w 2022 r. do trzeciej. W tym roku nie było powtórki sprzed pięciu lat - raszynianka wygrała na otwarcie imprezy.

Pokonała Sofię Kenin 6:3, 6:4 we wtorkowym meczu na korcie numer 1. Decydujące okazały się przełamania na 3:1 (w pierwszym secie) i 4:3 (w drugim). Zwycięstwo było ważne dla niej samej oraz jej fanów z jeszcze jednego powodu - było dwudziestym odniesionym z rzędu. Liderka światowego rankingu osiągnęła ten pułap dopiero drugi raz - wcześniej zrobiła to podczas wspaniałej 37-meczowej passy zbudowanej w 2022 roku. Zakończyła się ona właśnie na Wimbledonie porażką z Alize Cornet.

Iga Świątek - Sofia Kenin 6:3, 6:4. SKRÓT. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Iga Świątek nie przegrała od kwietnia. Nawiąże do passy sprzed dwóch lat?

Jak dotąd po raz ostatni Świątek przegrała 20 kwietnia, kiedy to w półfinale turnieju WTA 500 w Stuttgarcie lepsza od niej okazała się Jelena Rybakina (6:3, 4:6, 6:3). Potem nasza rodaczka już tylko zwyciężała. Wszystko zaczęło się na turnieju w Madrycie, gdzie pokonała Xiyu Wang, Soranę Cirsteę, Sarę Sorribes Tormo, Beatriz Haddad Maię, Madison Keys i Arynę Sabalenkę. Zdobyła trofeum po dreszczowcu w finale przeciwko Białorusince.

Następnie przyszły zmagania w Rzymie. Na Foro Italico Polka wygrała z Bernardą Perą, Julią Putincewą, Angelique Kerber, Madison Keys, Coco Gauff i ponownie Sabalenką. Potem po raz czwarty w życiu wygrała Rolanda Garrosa, po drodze pokonując Leolię Jeanjean, Naomi Osakę, Marie Bouzkovą, Anastazją Potapową, Marketę Vondrousovą, wspomnianą Gauff i Jasmine Paolini. Dodawszy do tego wtorkowy triumf nad Kenin, mamy 20 zwycięstw.

Tylko w trzech z nich Polka straciła seta i musiała rozgrywać trzeciego. W ostatnich sześciu konfrontacjach oponentki Świątek ani razu nie zdobyły więcej niż czterech gemów w danej partii. To pokazuje wysoki poziom jej gry na kortach ziemnych, co od dawna nie jest niczym zadziwiającym.

Wyrównanie 37-meczowej passy będzie jednak bardzo trudne. Raszynianka potrzebowałaby końcowego triumfu na Wimbledonie, igrzyskach olimpijskich w Paryżu oraz turnieju WTA 1000 na twardych kortach w Cincinnati. O potencjalne pobicie prywatnego rekordu walczyłaby w takim scenariuszu najprawdopodobniej w pierwszej rundzie US Open.

O ile będzie faworytką do złota na kortach Rolanda Garrosa, to londyńska trawa może wciąż nie być jej sprzymierzeńcem, a w Cincinnati ma bilans meczów 7-5. W zeszłym roku dopiero przeskoczyła tam poprzeczkę trzeciej rundy, docierając do półfinału. Dla 23-latki pewnie jednak nie ma rzeczy niemożliwych.

Iga Świątek/AFP
Iga Świątek/ELSA/Getty AFP/East News
Iga Świątek/ANTOINE COUVERCELLE/Antoine Couvercelle/DPPI via AFP/AFP
INTERIA.PL

Więcej na ten temat

Zobacz także

Sportowym okiem