To nie jest szczególnie dobry sezon w wykonaniu Andrieja Rublowa. Rosjanin co prawda wygrał na początku sezonu turniej w Hongkongu, a także w Madrycie na początku maja, ale poza tym nie odnosił większych sukcesów. W Australian Open dotarł do ćwierćfinału, podobnie jak i w Rolandzie Garrosie. Jeśli chodzi o inne ważne turnieje w kalendarzu, to w Indian Wells i podczas zawodów w Rzymie odpadł w III rundzie, a w Miami Open oraz Monte Carlo już w II. Podczas zmagań w Halle, będących elementem przygotowań do Wimbledonu, poległ już pierwszym meczu, co było niezbyt dobrą wróżbą przed tegorocznymi zmaganiami na londyńskich kortach. Kolejny wybuch agresji Andrieja Rublowa. Takie zachowanie na Wimbledonie nie przystoi Znany z bardzo ekspresyjnych, a wręcz agresywnych zachowań Rublow był mocno sfrustrowany w meczu z Francisco Comesaną. Spotkanie zupełnie nie układało się po jego myśli. W pierwszym secie Rosjanin przegrał 4:6, ale w drugim "wziął rewanż", zwyciężył 7:5 i wydawało się, że wkroczył na zwycięską ścieżkę. Nic bardziej mylnego. Szósty zawodnik świata w trzeciej partii został rozbity przed rywala 2:6, a w ostatnim secie przegrał w tie-breaki 5:7. To oznaczało tylko jedno, Rublow, zamiast walczyć o czołową lokatę, odpadł z Wimbledonu już w I rundzie. Sensacyjna wygrana Comesany, który jest sklasyfikowany o 116 pozycji w rankingu ATP niżej, stała się faktem. Już w trakcie pojedynku było widać, że Rosjanin nie czuje się dobrze na korcie. Wielki przejaw frustracji 26-latka można było zobaczyć w II secie, przy jego serwisie. Comasena prowadził już 3:1, a w piątym gemie serwował Rublow. Przy stanie 30:40 dla Argentyńczyka faworyt popełnił jednak prosty błąd, który poskutkował tym, że rywal go przełamał i wyszedł na prowadzenie 4:1. To spowodowało potężny wybuch złości Rublowa, który zaczął z agresją uderzać rakietą o kolano. Trzeba przyznać, że Andriej Rublow wyjątkowo złym stylu pożegnał się z turniejem. Nie dość, że odpadł już w I rundzie, to znów dał upust swoim emocjom. Takie zachowanie zdecydowanie nie przystoi zawodnikowi o tej klasy umiejętnościach, tym bardziej na Wimbledonie, uważanym przecież za najbardziej prestiżowy i "elegancki" turniej sezonu. Z napadów furii Rublowa można już zrobić kompilacje. Rosjanin nie potrafi się hamować Wściekłość Andrieja Rublowa na korcie nie jest niczym nowym. Już w tym sezonie kibce byli co najmniej świadkami jego dwóch napadów furii, jeszcze przed Wimbledonem. Pierwszy miał miejsce podczas II rundy turnieju ATP w Barcelonie. Rosjanin przegrał z Amerykaninem Brandonem Nahashimą w dwóch setach i po ostatniej piłce wpadł w szał. Wtedy zaczął uderzać rakietą o kort. Drugi raz do podobnych scen doszło podczas Rolanda Garrosa. Tym razem odpadł w III rundzie po porażce z Matteo Arnaldim. Festiwal agresji Rublow rozpoczął już w pierwszym secie. Krzyczał na swojego trenera, podobnie jak na Wimbledonie z impetem uderzał naciągiem w kolano, próbował złamać rakietę o kort, a następnie zaczął kopać własne siedzisko. Jak widać, Rosjanin wciąż ma problem z kontrolowaniem emocji i niewiele zanosi się na to, aby to miało ulec zmianie. Zobacz także nasz raport specjalny i bądź na bieżąco: Wimbledon 2024