Rosjanin miał walczyć 22 maja w Moskwie z Włodarczykiem, ale "Diablo" się rozchorował i jego miejsce zajął pięściarz z Jeleniej Góry. Czempion nie miał z nim problemów, wygrywając przez techniczny nokaut w dziewiątej rundzie. Przyznał jednak, że chciał wszystko zakończyć jeszcze wcześniej, aby Polacy poczuli jego gniew. - Jestem zadowolony, bo kontrolowałem pojedynek, ale szczerze mówiąc liczyłem na szybsze rozstrzygnięcie. Przede wszystkim dlatego, że w ostatniej chwili Polacy zmienili rywala, byłem na nich trochę zły z tego powodu. Poza tym Janik zachowywał się bezczelnie, próbował mnie prowokować. Czekał na mnie na treningu otwartym, wpatrywałem się we mnie, próbował nawiązać kontakt wzrokowy - mówi czempion WBC. Janik został potwierdzony jako rywal Drozda na zaledwie tydzień przed walką. Wcześniej Rosjanin spędził kilkadziesiąt dni na przygotowaniach pod kątem Włodarczyka. - Ostatnie dni to był nerwowy okres, było bardzo mało czasu, aby znaleźć zastępstwo. Padło na Janika, który ma zupełnie inny styl niż Włodarczyk. Wiem jednak, że jako mistrz świata muszę być gotowy na każdego, kto chce mi odebrać tytuł - skomentował 35-latek. Janik chciał, ale nie był w formie, aby nawiązać równorzędną walkę z mistrzem. - Koniec końców ten pojedynek mi się przydał, zdobyłem jakieś doświadczenie. Jestem zadowolony. Polacy powinni dać mi teraz jakiś tytuł. Pokonałem już trzeciego ich zawodnika - stwierdził z uśmiechem. Oprócz Janika i "Diablo" Drozd ma też na rozkładzie Mateusza Masternaka, którego w październiku 2013 roku zastopował w jedenastej rundzie.