W lidze polskiej jedzie kosmicznie. Podobnie u siebie w ojczyźnie. Rasmus Jensen ma sezon życia i nawet w PGE Ekstralidze były kluby zainteresowane nim pod kątem kolejnych rozgrywek. On jednak zdecydował się pozostać w Wybrzeżu Gdańsk, bo to w tym klubie wypłynął na szerokie wody. I stał się żużlowcem szerokiej światowej czołówki, tak to trzeba nazwać. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że Jensen swojej kariery nie traktuje poważnie. Widać było, że to lekkoduch. Ale najwidoczniej już się wyszalał. Wziął udział w programie na wzór hotelu Paradise, tylko oczywiście edycji duńskiej. Wiele wskazywało na to, że jego kariera na torze nie jest priorytetem. Często też jeździł na zawody kolegów, by im... potowarzyszyć. Regularnie widywano go np. u boku Renego Bacha. Co za przemiana! Kariera Jensena nabrała rozpędu, gdy trafił do Wybrzeża, czyli przed sezonem 2020. Wcześniej jeździł w Polsce, ale w Pile czy Krakowie jakiegoś szału nie robił. To w Gdańsku stał się najpierw solidnym ligowcem, potem naprawdę mocną postacią drużyny, a obecnie liderem zespołu i gwiazdą całych rozgrywek. Co spowodowało taką przemianę? Z pewnością przede wszystkim ustalenie priorytetów. Jensen podąża śladami Jasona Doyle'a, który też dopiero przed 30-stką zaczął traktować żużel poważnie. Jak się potoczyła jego kariera, wszyscy wiemy. W 2017 roku został mistrzem świata i do teraz jest w ścisłej czołówce. Czy z Jensenem będzie tak samo? Tego nikt nie wie, ale potencjał na pewno jest. Są też błyskawiczne postępy sportowe. Wybrzeże znów ma gwiazdę z Danii To w Gdańsku zawodnikami światowego formatu stali się Anders Thomsen i Mikkel Michelsen, gwiazdy odpowiednio Stali Gorzów i Motoru Lublin. Pierwsze poważne sukcesy odnosili jednak w barwach Wybrzeża. Także w tym klubie do żużla na niezłym poziomie wrócił Mikkel Bech, który jednak szybko stwierdził, że powrót był złą decyzją. Tak czy inaczej, Wybrzeże ma jakiś wybitny patent na budowanie duńskich gwiazd. Jensen jest w Gdańsku uwielbiany. Wielu kibiców obawiało się, że odejdzie. Miał oferty z PGE Ekstraligi. Nie jest już młodzieniaszkiem, w październiku kończy 29 lat. Z drugiej strony jednak, co to dla żużlowca. W ostatnich kilkunastu latach wielu właśnie po 30-stce, a wręcz koło 40-stki osiągało życiową formę. A po Jensenie widać, że jeszcze wszystkiego nie pokazał. Zobacz również:Czykali na to trzy lata. Szykuje się wielkie świętoBędzie wielki powrót? Chcą sprowadzić wychowankaPoszedł w odstawkę. Jeden bieg i pod prysznic