Sezon 2022 jest drugim rokiem startów Jonasa Jeppesena w Częstochowie. Pierwszy rok współpracy z klubem miał średnio udany, ale dostał drugą szansę. Poprawy nie było, a nawet jest gorzej. Włókniarz już znalazł sposób, jak poradzić sobie z zawodzącym zawodnikiem i jak na razie ten plan działa perfekcyjnie. Pytanie tylko jak długo? Ryzykowna gra Włókniarza z Jeppesenem Jeszcze w pierwszej połowie sezonu w klubie była wiara, że Duńczyk wyjdzie z problemów i będzie regularnie punktował. Tak się jednak nie stało, dlatego trener Lech Kędziora postanowił lepiej wykorzystać juniora Jakuba Miśkowiaka. Cały plan działa mniej więcej tak, że Jeppesen wyjeżdża do swojego pierwszego biegu i jeśli w nim nie pokaże czegoś ekstra, to zalicza przysłowiowy zjazd do bazy. Mówiąc wprost - może iść pod prysznic, bo do gry w ramach zastępstwa wchodzi właśnie Miśkowiak. Trudno się więc dziwić, że Jeppesen jest w Częstochowie obecny tylko ciałem, bo duchem już go tam nie ma. Wymowne są narady zespołu w przerwach spotkaniach. Żużlowiec stoi z boku i tylko się przygląda. Z ust trenera słyszy najczęściej, że już nie pojedzie. Początkowo Duńczyk burzył się i wyrażał swoje niezadowolenie. Dziś już tylko ironizuje w wywiadach telewizyjnych. Jest pogodzony ze swoim losem. Taka taktyka w gruncie rzeczy wychodzi Włókniarzowi na dobre. Miśkowiak jedzie świetnie i idealnie łata dziurę po Duńczyku. W takich przypadkach zawsze jest jednak jakieś ryzyko. Kiedyś może juniorowi przydarzyć się słabszy mecz i od razu pojawia się duża wyrwa w składzie. W takiej sytuacji trudno też liczyć na Jeppesena, który jest zdemotywowany i przyjeżdża na mecze tylko z racji obowiązku. Oczywiście, jeśli Włókniarz zdobędzie medal, a plan wypali, to w klubie będą mogli mówić o idealnym rozwiązaniu problemu Jeppesena. Inna sprawa, że w Częstochowie na takim rozwiązaniu z zastępstwem puszczają oko w kierunku Miśkowiaka. Tego chcieliby zatrzymać w klubie na kolejny rok - już na pozycję zawodnika U-24. Nie jest to jednak proste zadanie, bo żużlowiec na brak zainteresowania nie narzeka. Czytaj także:Komentator bawił się w adwokata, a zadziobał własne gniazdoKrólewski kontrakt dla króla. Całość płatna z góry!Nie gryzą się w język. Chcą sportowej rywalizacji