Mistrz olimpijski załamuje ręce nad Lillehammer. Wystarczyło jedno spojrzenie
Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski w skokach narciarskich z Sapporo, uważnie przyglądał się konkursom organizowanym w norweskim Lillehammer. Wystarczyło mu jedno spojrzenie, by ocenić, że coś jest bardzo nie tak. Zaczął zastanawiać się nad frekwencją kibiców na zawodach. Jak zauważył, w porównaniu do poprzednich lat, na trybunach nie zgromadziło się wielu fanów skoków - miejsca przy zeskoku świeciły pustkami. Trudny czas dla organizatorów w Norwegii.
Polscy skoczkowie w Lillehammer nie zaliczyli najlepszego początku sezonu, ale przynajmniej punktowali. Najlepszy z nich, Paweł Wąsek, uzbierał 26 oczek i liczy na lepsze wyniki w następnych konkursach. Niebawem do rywalizacji w Pucharze Świata ma wrócić też Piotr Żyła.
Wojciech Fortuna nie mógł na to patrzeć
Fortuna to mistrz świata z Sapporo - dzięki jego złotemu medalowi skoki narciarskie stały się w Polsce poważniejszą niż wcześniej dyscypliną. Choć największe zainteresowanie nimi pojawiło się przy sukcesach Adama Małysza, to widać, że zainteresowanie nad Wisłą słabnie tylko trochę. W innych krajach widać jednak, że problem jest o wiele większy. W Zakopanem będzie można spodziewać się tłumów kibiców, w Norwegii wiało zaś pustkami.
"Jako mistrz olimpijski z bólem serca patrzyłem na obrazki z Lillehammer. Nie potrafię zrozumieć jak miasto, w którym odbywały się zimowe igrzyska olimpijskie, tak obojętnie przeszło obok inauguracji Pucharu Świata w skokach. Przykro patrzyło się na przerażające pustki na trybunach. Nie tak to powinno wyglądać" - twierdził w rozmowie ze Sportowymi Faktami WP Wojciech Fortuna.
Fortuna zwrócił uwagę na formę polskich skoczków
Na trybunach rzeczywiście widać było przede wszystkim sztaby, obsługę i dziennikarzy. Czy w Polsce taka sytuacja mogłaby się powtórzyć? Patrząc na dyspozycję polskich skoczków, wydawałoby się, że spora część kibiców mogłaby chcieć się od nich odwrócić.
"Kilka wcześniejszych sezonów rozpieściło kibiców. Przyzwyczailiśmy się do tego, że nasi od razu walczą z najlepszymi, że są mocni i teraz trudno nam zaakceptować te słabsze skoki na początku sezonu" - podkreślał Fortuna i zaznaczył, że potrzebna jest cierpliwość i spokojna obserwacja, a nie nerwowe ruchy.