Przykre obrazki w Lillehammer. Tak powitali Polaków na inauguracji PŚ
W norweskim Lillehammer rozpoczął się weekend inauguracyjny Pucharu Świata w skokach narciarskich. Organizatorzy zawodów - mówiąc delikatnie - raczej się nie popisali. Ubogie biuro prasowe, o którym wspominał dziennikarz Interii Tomasz Kalemba, to niestety jedynie wierzchołek góry lodowej. Wystarczy spojrzeć na "szatnię", z której w kolejnych dniach korzystać będą reprezentanci naszego kraju.
Na ten dzień z niecierpliwością czekali wszyscy fani skoków narciarskich. Przed nami inauguracja 46. edycji Pucharu Świata w skokach narciarskich mężczyzn i 14. edycji Pucharu Świata w skokach narciarskich kobiet. W tym roku zaszczyt zorganizowania pierwszych zawodów w sezonie zimowym przypadł Norwegom. W kolejnych dniach panie i panowie rywalizować będą bowiem na skoczni Lysgaardsbakken w Lillehammer.
Już jakiś czas temu Norwegowie (w tym przede wszystkim skoczkowie) ujawnili, że ich związek narciarski mierzy się z problemami finansowymi i wielu przypadkach bywa nawet i tak, że zawodnicy muszą inwestować własne pieniądze, aby mieć możliwość wyjazdu na zagraniczne konkursy. Nikt jednak nie spodziewał się, że fatalna sytuacja ekipy ze Skandynawii przełoży się również na... zawody organizowane przez Norweski Związek Narciarski.
Takie warunki mają polscy skoczkowie w Lillehammer. Aż szkoda komentować
Kiedy dziennikarze przybyli do Lillehammer na inaugurację Pucharu Świata, czekało ich spore zaskoczenie. Wysłannik Interii Tomasz Kalemba ujawnił, że biuro prasowe przygotowane zostało... w sklepiku z pamiątkami, który pomieścić może jedynie około 40 dziennikarzy. I to jedynie w mocnym ścisku.
Niemały szok po dotarciu na miejsce przeżyć mogli także zawodnicy, w tym m.in. reprezentanci Polski. Podczas gdy w Wiśle i Zakopanem szatnie poszczególnych reprezentacji znajdują się wewnątrz małych drewnianych domków, w Lillehammer na kadrę "Biało-Czerwonych" czekała... naczepa. I to naprawdę niewielkich rozmiarów.
"Szatnia reprezentacji Polski w Lillehammer ma swój urok" - ironizował na platformie X dziennikarz portalu Skijumping.pl, Dominik Formela.
"Szatnia" naszej kadry jest naprawdę miniaturowa, biorąc pod uwagę, że zmieścić w niej musi się pięciu zawodników plus członkowie sztabu szkoleniowego. Przypomnijmy, że w Lillehammer o punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata powalczą Maciej Kot, Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł. W rywalizacji pań udział wezmą natomiast Pola Bełtowska, Natalia Słowik, Nicole Konderla i Anna Twardosz.