Sensacja w PlusLidze. Fatalny początek, faworyci wszystko zaprzepaścili
Osłabiony skład, mało przekonująca gra i dwa przegrane sety z jedną z najsłabszych drużyn PlusLigi. Niewiele brakowało więc do wysokiej porażki, po której siatkarze Asseco Resovii musieliby się gęsto tłumaczyć. I gdy rzeszowianie opanowali sytuację - z niezłej strony pokazał się Stephen Boyer, a drużyna miała przewagę w tie-breaku - wszystko znów się załamało. Asseco Resovia przegrała we własnej hali z Barkomem Każany Lwów i fatalnie zaczyna nowy rok.
Asseco Resovia w tym sezonie ma pecha do urazów siatkarzy. Do końca rozgrywek w drużynie nie zagra już wicemistrz olimpijski Paweł Zatorski, a przed meczem z Barkomem Każany Lwów ze składu wypadł przyjmujący Lukas Vasina, ostatnio podstawowy siatkarz drużyny.
Mimo to rzeszowianie pozostawali faworytem spotkania z drużyną, która zajmuje miejsce w strefie spadkowej. Choć lwowianie byli w stanie w tym sezonie sprawić sensację i pokonać Jastrzębski Węgiel, to jednak mają problem z regularnym zdobywaniem punktów. Ale już w pierwszym secie znaleźli sposób na Asseco Resovię. Mimo że gospodarze rozpoczęli nieźle, to jednak z czasem przygaśli. W ważnych momentach tym razem nie radził sobie atakujący Jakub Bucki, który popełnił w pierwszej partii dwa błędy, dwa razy powstrzymali go też rywale. Po drugiej stronie kapitalnie spisywali się zaś przyjmujący, zwłaszcza Lorenzo Pope, który zdobył w pierwszej partii aż siedem punktów. Barkom niespodziewanie wygrał 25:23.
PlusLiga. Barkom Każany Lwów przyparł Asseco Resovię do muru
Rozochoceni goście po pierwszym secie poczuli, że mają w Rzeszowie szansę na punkty - a być może nawet komplet. W drugim secie już po kilku minutach osiągnęli czteropunktową przewagę. Trener Asseco Resovii Tuomas Sammelvuo dość szybko zdecydował się na zmianę. Boisko opuścił Bucki, który w trzech pierwszych atakach w tej partii raz nadział się na blok rywali, a raz popełnił błąd.
Zastąpił go Stephen Boyer, ale siatkarz, który jeszcze nie tak dawno był jedną z najjaśniej świecących gwiazd PlusLigi, nie odmienił losów partii. W kolejnych akcjach coraz bardziej dominowali lwowianie. Atakowali ze świetną skutecznością 71 procent, do dobrze grających przyjmujących dołączył atakujący Wasyl Tupczij, który zdobył w tym secie siedem punktów. Sammelvuo wpuścił na chwilę na boisko nawet Bartosza Bednorza. Reprezentant Polski, który pod koniec grudnia doznał kontuzji - chodzi o pęknięty palec lewej ręki - pojawił się w drugiej linii, ale Barkom wygrał okazale, 25:17.
To już oznaczało co najmniej punkt do ligowej tabeli dla lwowian. Sammelvuo zdecydował, że na boisku pozostanie Boyer, wprowadził też nowego rozgrywającego - Gregora Ropreta zastąpił Łukasz Kozub. I trzecia partia rozpoczęła się od wyrównanej gry, choć i tak Barkom osiągnął prowadzenie 9:7. Rzeszowianie nie pozwolili jednak rywalom uciec, nieźle prezentował się Boyer, i w drugiej części seta gospodarze byli nawet w stanie objąć minimalne prowadzenie. W końcówce zawiódł świetnie grający do tej pory Pope i rzeszowianie prowadzili 21:18. Po chwili wygrali seta i przedłużyli spotkanie.
Asseco Resovia miała wygraną na wyciągnięcie ręki. Zmarnowała szansę
Czwarty set to znów bliskie zwarcie obu drużyn. Najlepiej punktującym zawodnikiem Asseco Resovii stał się Klemen Cebulj, który ogrywał blok i obronę rywali "kiwkami". A rzeszowianie zyskali minimalną, dwupunktową przewagę. Kiedy prowadzili 15:12, trener gości Ugis Krastins poprosił o przerwę. Chwilę po niej punkt zagrywką dołożył Adrian Staszewski, blokiem Karol Kłos. Lwowianom nie pomogły zmiany, Asseco Resovia spokojnie utrzymała prowadzenie i wygrała 25:21 - zwycięstwo przypieczętował atakiem Boyer.
W tie-breaku długo żadna z drużyn nie potrafiła przełamać rywali. Co prawda w zespole z Lwowa słabiej prezentował się Pope, ale ważnym elementem drużyny był Ilja Kowaliow. Przy zmianie stron 8:7 prowadzili gospodarze - efektownym atakiem popisał się Boyer. Po chwili błąd przejścia na stronę rywali popełnił Pope i w końcu Krastins zdjął go z boiska. Ze stanu 10:7 dla gospodarzy po zagrywkach Tupczija zrobiło się jednak 10:9, a po chwili 12:12. Rzeszowianie wyglądali na coraz bardziej zdenerwowanych, to rywale mieli piłki meczowe. Lwowianie wykorzystali drugą, wygrali 16:14 i sensacyjnie zgarnęli zwycięstwo.