Kosmiczny set w lidze siatkarzy. Strach w oczach faworytów i cios na koniec
Indykpol AZS Olsztyn nie zwalnia tempa. Siatkarze z północnej Polski zgarnęli komplet punktów we własnej hali - okazali się niegościnni dla beniaminka PlusLigi. Nowak-Mosty MKS Będzin przyjechał do Olsztyna osłabiony, wyjeżdża z bagażem trzech przegranych setów. Kibice najbardziej zapamiętają pierwszą partię, którą rozstrzygnęła dopiero emocjonująca i długa gra na przewagi.
Nowak-Mosty MKS Będzin przyjechał do Olsztyna z bagażem ośmiu kolejnych porażek. Słaba postawa drużyny i miejsce w strefie spadkowej nie była jednak jedynym problemem beniaminka. W sobotę w składzie drużyny nie było kontuzjowanego rozgrywającego Grzegorza Pająka, którego zastępował nastolatek Mateusz Szpernalowski.
Po drugiej stronie była drużyna, która w ostatnich tygodniach konsekwentnie idzie w górę. Od kiedy trenera Juana Barriala zmienił Marcin Mierzejewski, olsztynianie zaczęli spisywać się na miarę oczekiwań. Co prawda dwie kolejki temu ich zwycięski marsz zatrzymała PGE GiEK Skra Bełchatów, ale w poprzedniej kolejce Indykpol AZS pokonał Ślepsk Malow Suwałki, który również ma chrapkę na grę w fazie play-off. Początek meczu z beniaminkiem PlusLigi był jednak wyrównany. W ataku gospodarzy postacią numer jeden był Nicolas Szerszeń i to on dał drużynie dwupunktowe prowadzenie 9:7.
Będzinianie szybko jednak doprowadzili do remisu 11:11. A w drugiej części seta przejęli prowadzenie. Dwa razy udało im się zablokować środkowego Dawida Siwczyka, w ataku błąd popełnił Moritz Karlitzek, i goście wygrywali 20:18. Partię rozstrzygnęła gra na przewagi. Pierwsi dwie piłki setowe mieli goście, ale ich nie wykorzystali, a potem stracili inicjatywę - po nieudanym ataku ich środkowy Walerij Todua aż złapał się za głowę. Walka była długo, niezwykłego seta zakończył atak Jana Hadravy i olsztynianie wygrali 31:29.
PlusLiga. MKS Będzin w trudnej sytuacji. Indykpol AZS Olsztyn nie zostawił złudzeń
Siatkarze beniaminka się jednak nie poddawali. Drugą partię rozpoczęli od prowadzenia 4:1. Gospodarze szybko opanowali jednak sytuację, dobrymi zagrywkami odpowiedział Szymon Jakubiszak, i to Indykpol AZS wygrywał 10:7. Jeszcze jeden punkt serwisem dorzucił do tej przewagi rozgrywający Eemi Tervaportti. Trener gości Radosław Kolanek zareagował zmianą, wprowadził na boisko Lukę Tadicia. Niewiele piłek w ataku dostawał atakujący Damian Schulz, olsztynianie utrzymywali się cztery, pięć punktów przed MKS-em. Z czasem Kolanek zmienił zresztą także atakującego. Mimo to Indykpol AZS wygrał swobodnie 25:17, aż siedem punktów dla zespołu zdobył Karlitzek.
Będzinianie ponownie podnieśli się na początku kolejnego seta. Prowadzili wyrównaną walkę z faworyzowanymi gospodarzami. Co prawda Indykpol AZS odskoczył na dwa punkty, kiedy kontratak wykończył Szerszeń, ale goście szybko doprowadzili do remisu 14:14.
Przełom nastąpił przy wyniku 19:16. Kolanek poprosił o przerwę, po chwili świetną interwencją w obronie popisał się Kuba Hawryluk i przewaga gospodarzy jeszcze wzrosła. Tyle że niemal zmarnowali ją w końcówce. Nieudaną kiwką punkt rywalom podarował Tervaportti i olsztynianom w oczy zajrzał strach - prowadzili już tylko punktem. Po przerwie na żądanie trenera uspokoili jednak sytuację, decydujący cios wyprowadził Hadrava i jego zespół wygrał 25:23, kończąc spotkanie. Nagrodę dla MVP spotkania odebrał Szerszeń