Rewolucja goni rewolucję. Szykują się kolejne zmiany w utytułowanym klubie
To są szalone miesiące w Skrze Bełchatów. Od marca 2023 roku klub ma już czwartego prezesa i szykuje trzecią rewolucję kadrową. Po sezonie najpewniej odejdzie trener Gheorghe Cretu i większość siatkarzy. A działacze wciąż planują, że zbudują kadrę, która pozwoli dziewięciokrotnemu mistrzowi Polski znów wrócić do walki o medale i do europejskich pucharów.
Nie minęły nawet dwa lata, a w PGE GiEK Skrze Bełchatów skończył się projekt Skra 2.0, a kolejny, nazwijmy go 3.0, też zmierza ku końcowi. Przypomnijmy. W marcu 2023 roku z funkcji prezesa odwołano Konrada Piechockiego. Gdy rządził klubem, bełchatowianie osiągali największe sukcesy w historii.
Jego miejsce zajął Piotr Bielarczyk, prawnik związany z PGE, które było wtedy sponsorem tytularnym bełchatowian. Władzę przekazał Radosławowi Marcowi. To polityk, który wcześniej sprawował funkcję wiceprezesa. Do zarządu wszedł również Tomasz Koprowski, odpowiedzialny za marketing i pozyskiwanie sponsorów. Mieli uporządkować finanse Skry, bo jak sami twierdzili, gdy przejmowali zespół po Piechockim, klubowa kasa była pusta.
Udało się przedłużyć umowę ze sponsorem tytularnym, a po sezonie 2022/2023 zespół dotknęła pierwsza rewolucja. W kadrze pozostał jedynie Grzegorz Łomacz. W trakcie kolejnych rozgrywek (2023/2024) w Polsce zmieniła się władza. Stało się jasne, że Marzec, związany z PiS-em straci posadę. Jego miejsce na początku 2024 roku zajął Wiesław Deryło.
To prawnik, przez lata związany z PGE GiEK i Skrą. Gdy obejmował stanowisko prezesa anonsowano go jako "człowieka siatkówki". - To był niesamowicie trudny czas dla spółki i dla zespołu. Kłopoty finansowe doprowadziły do tego, że my ludzie kochający Skrę zastanawialiśmy się, czy klub będzie dalej istniał. Po tym jak odwołano Konrada Piechockiego, który w tę drużynę włożył bardzo dużo serca, nastąpiły roszady i zmiany w zarządzie. Problemy finansowe były bardzo duże i przełożyły się na wynik sportowy. Na szczęście to już za nami - mówił Deryło w rozmowie z Interią.
Skra balansuje na granicy play off
Tuż po przyjściu Deryły w przerwie między sezonami doszło do kolejnej rewolucji kadrowej. Tym razem ostało się kilku więcej zawodników - z podstawowych Łomacz i Bartłomiej Lemański, a z drugoplanowych Łukasz Wiśniewski, Wiktor Nowak i Mateusz Nowak. Odeszło jednak i tak dziesięciu siatkarzy.
Pieniądze od PGE GiEK-u miały sprawić, że zespół wróci do walki o europejskie puchary, choć przez dwa sezony z rzędu nie zakwalifikował się nawet do czołowej ósemki, a więc nie bił się o medale. Rozpoczęto budowę kadry, która miała być solidna, chociaż jak przyznawali działacze, nie było ich jeszcze stać, by do klubu ściągnąć gwiazdy światowego formatu.
Za to udało się, a przynajmniej tak się wydawało, pozyskać bardzo dobrego trenera - Gheorghe Cretu, który z ZAKS-ą Kędzierzyn Koźle zdobył potrójną koronę. Nieoficjalnie wiadomo, że za jeden sezon jego pracy Skra zapłaci 200 tys. euro. To być może nawet najwyższy kontrakt w Europie.
Na razie wydane pieniądze się nie zwracają. Bełchatowianie balansują na granicy miejsc dających play-off. Mają tylko trzy punkty przewagi nad dziewiątym Ślepskiem Malow Suwałki. Przegrali wszystkie mecze z zespołami z czołówki. Pokonała ich ZAKSA, Bogdanka LUK Lublin, Aluron CMC Warta Zawiercie, Projekt Warszawa, Asseco Resovia i Jastrzębski Węgiel. Udział w play-offach nie jest pewny i jak udało nam się dowiedzieć, Skrę po sezonie czeka kolejna rewolucja.
Skra bez Gheorghe Cretu i Grzegorza Łomacza?
Wiele wskazuje na to, że chociaż planowano co najmniej dwuletnią współpracę z Cretu, Rumun opuści Skrę już po sezonie. Szefowie klubu z Bełchatowa nie chcą wydawać pieniędzy na tak wysoki kontrakt szkoleniowca. Zamiast tego chcą zbudować mocną kadrowo drużynę.
Na pewno dojdzie do dużych zmian w składzie i znów odejdzie większość zawodników. Jak słyszymy w Bełchatowie zostanie Miran Kujundzić. Skra chciałaby zatrzymać też atakującego Amin Esmailneżada, ale ma oferty z innych klubów i będzie to trudne. Dwuletni kontrakt wygasa z końcem sezonu Lemańskiemu i 28-letni środkowy ma już ponoć dogadał się z nowym pracodawcą w Plus Lidze. Skra rozmawia z Grzegorzem Łomaczem, ale to wicemistrz olimpijski bardziej chce zostać w zespole dziewięciokrotnych mistrzów Polski, niż działacze widzą go w składzie na następny sezon.
Nowa Skra ma być mocna, szefowie chcą, by w Bełchatowie znowu grali zawodnicy światowej czołówki. Trwają również negocjacje z nowym trenerem, który poprowadzi zespół w sezonie 2025/2026. Rozpocznie się kolejny projekt Skra 4.0.