W pierwszej części sezonu PlusLigi gra toczy się o podwójną stawkę. Drużyny, które po 15 kolejkach będą zajmować miejsca w czołowej szóstce, zagrają w ćwierćfinale TAURON Pucharu Polski. Norwid jest szósty i ewentualne zwycięstwo zapewniało mu przepustkę do gry o krajowy puchar. Po porażce decydujący będzie kolejny mecz - z PGE GiEK Skrą Bełchatów. Przed spotkaniem drużyną Steam Hemarpol Norwida wstrząsnęły wieści o kontuzji Quinna Isaacsona. Amerykański rozgrywający był jednym z architektów kapitalnego początku sezonu w wykonaniu częstochowian. Doznał jednak kontuzji - złamał dwa palce - i przez dłuższy czas zabraknie go na boisku. W szóstce Norwida zastąpił go Tomasz Kowalski, a do gry awaryjnie wrócił Łukasz Żygadło. 45-letni wicemistrz świata z 2006 r. na co dzień jest dyrektorem sportowym drużyny, ale wspomógł ją w trudnej chwili i zamienił garnitur na meczową koszulkę. Pierwszy set poniedziałkowego spotkania nie był jednak dla osłabionych częstochowian łatwy. Co prawda rozpoczęli od prowadzenia 5:2, ale rywale szybko doprowadzili do remisu 7:7. A kolejne minuty przebiegały pod dyktando Trefla. Kiedy atak Sebastiana Adamczyka zablokował na środku Moustapha M'Baye, gospodarze przegrywali 8:11 i ich trener Cezar Silva poprosił o przerwę. Gdańszczanie utrzymywali prowadzenie, dobrze prezentowali się ich przyjmujący - wracający do gry po krótkiej przerwie Piotr Orczyk oraz Jakub Czerwiński. W końcówce gospodarze dopadli jednak rywali. Po drugiej w tym secie pomyłce w ataku Jakuba Jarosza był remis 22:22. Doświadczony atakujący nie skończył zresztą żadnego z sześciu ataków w tej partii. Tyle że po chwili atak wykończył Czerwiński i to Trefl miał piłki setowe. Wykorzystał drugą i wygrał 25:23. Na Magdalenę Stysiak wylała się fala krytyki. Polska siatkarka "odpowiedziała", nie ma wątpliwości Siatkówka. Wyczerpujące spotkanie w Częstochowie. Skończyło się niespodzianką Po nieudanym pierwszym secie Silva zdecydował się na jedną zmianę w swojej drużynie - na środku pojawił się Daniel Popiela. Ale to właśnie jego atak zablokował Lukas Kampa, dając w drugiej partii dwupunktowe prowadzenie drużynie z Gdańska. Odblokował się Jarosz, który zaczął regularnie zdobywać punkty. Częstochowianie zablokowali za to atak Czerwińskiego i doprowadzili do remisu 13:13. Od tego momentu trwała walka punkt za punkt. Goście pokazali kapitalną walkę w obronie - za bandą po piłkę rzucił się na przykład Kamil Droszyński, który przypłacił to obitym kolanem. Seta rozstrzygnęła gra na przewagi. 27:25 wygrali gospodarze, bo w ataku w końcu znów pomylił się Jarosz. Początek trzeciej partii również był wyrównany. Problemy z przyjęciem miał jednak Bartłomiej Lipiński i Silva zdecydował się na zmianę, zastąpił go Damianem Kogutem. Podporą Norwida był Indra, który już na początku partii przebił barierę 20 zdobytych punktów. Ale i goście nie odpuszczali, objęli prowadzenie 11:8. Taka przewaga utrzymała się jednak krótko i trener Trefla Mariusz Sordyl poprosił o przerwę. Żadna drużyna nie potrafiła już odskoczyć i ponownie decydująca była gra na przewagi. Piłki setowe mieli jednak gdańszczanie. Wykorzystali drugą, gdy w długiej akcji siatki po ataku dotknął Kogut. Kolejny set miał już inny przebieg. Tym razem w drugiej części partii częstochowianie wypracowali sobie pięciopunktową przewagę. Pomagał im szczelny blok - dwa razy rywali zatrzymał Popiela, dwa razy Kogut. Sordyl szukał pomocy u rezerwowych, po raz pierwszy w tym meczu na boisku pojawił się Holender Gijs Jorna. Problemem dla obu drużyn była awaria systemu challenge, z którą udało się uporać dopiero pod koniec partii. W ataku nie zawodzili za to Milad Ebadipour i Indra. Norwid wygrał 25:19, kończąc seta kolejnym blokiem. Tie-break lepiej rozpoczęli gospodarze. Odskoczyli na dwa punkty, korzystając z zagrywki Kowalskiego. Tyle że w końcu siatkarze Trefla dwa razy zatrzymali blokiem Indrę i objęli prowadzenie 7:6. Silva poprosił o przerwę, ale po zmianie stron gdańszczanie jeszcze powiększyli przewagę. Po ataku Orczyka prowadzili już 12:9. Częstochowianie jeszcze zmniejszyli straty do punktu po kolejnym udanym bloku, ale skutecznym atakiem odpowiedział Jarosz. Po akcji doświadczonego atakującego złapał bolesny skurcz, po którym opuścił boisko. Nawet bez niego Trefl wykorzystał jednak drugą piłkę meczową i wygrał 15:13. Na nic nawet 34 punkty Indry, jego nowy rekord w PlusLidze - nagrodę dla MVP spotkania otrzymał Orczyk. Steam Hemarpol Norwid: Indra, Schmidt, Ebadipour, Kowalski, Adamczyk, Lipiński - Makoś (libero) oraz Kogut, Borkowski, Sługocki, Popiela Trefl Gdańsk: Jarosz, M'Baye, Orczyk, Kampa, Mordyl, Czerwiński - Koykka (libero) oraz Droszyński, Nasewicz, Sobański Znany siatkarz podjął zaskakującą decyzję. Wielkie osłabienie rywali kadry Grbicia