Polski klub w rozpaczliwej sytuacji. Posypały się kartki, ten mecz zaboli
PSG Stal Nysa wygrywa kluczowe spotkanie w walce o utrzymanie w siatkarskiej PlusLidze. Zespół, który miał rywalizować o wyższe cele, jest zagrożony spadkiem, ale właśnie odskoczył ogonowi stawki. We własnej hali siatkarze z Nysy pokonali w czterech setach GKS Katowice. Rywale po 17 kolejkach są w rozpaczliwej sytuacji - w tym momencie ich strata do ostatniego "bezpiecznego" miejsca w tabeli to już dziewięć punktów.
Początek spotkania, które może mieć wielki wpływ na najbliższe tygodnie obu drużyn, należał do gospodarzy. PSG Stal Nysa szybko odskoczyła, prowadząc 10:5. Emil Siewiorek, trener gości, szybko zareagował i poprosił o przerwę. Szybko dwa punkty blokiem zdobył imponujący warunkami fizycznymi - 210 cm wzrostu - Dawid Dulski. W ataku dużo piłek otrzymywał z kolei Michał Gierżot.
23-letni przyjmujący wrócił do podstawowego składu PSG Stali po poważnych problemach ze zdrowiem. Pokazał się już w poprzedniej kolejce, ale wówczas wszedł na boisko z rezerwy. W pierwszym secie niedzielnego spotkania zdobył trzy punkty. Przewaga zespołu z Nysy szybko wzrosła zaś do sześciu punktów. Rywale potrafili zmniejszyć tę różnicę tylko na chwilę. Katowiczanie nie byli w stanie natomiast poważniej zagrozić gospodarzom zagrywką. PSG Stal w końcówce zupełnie rozbiła rywali i wygrała 25:16.
PlusLiga. GKS Katowice wyszarpał seta, ale to PSG Stal Nysa może czuć się bezpieczniej
GKS zdecydowanie lepiej rozpoczął drugą partię. Co prawda po kilku minutach Siewiorek zdecydował się na zmianę atakującego - Damiana Domagałę zmienił Bartosz Gomułka - ale gra jego zespołu zaczęła się układać. Siłą katowiczan stali się środkowi - kiedy efektowny kontratak wykończył Łukasz Usowicz, GKS prowadził 15:12. Po chwili pod siatką rozgorzały emocje, co skończyło się żółtymi kartkami - z jednej strony dla protestującego z rezerwy Domagały, z drugiej dla asystenta Francesco Petrelli, trenera PSG Stali. Zaiskrzyło po decyzji sędziego, który po powtórce podjął decyzję niekorzystną dla gości.
Zamieszanie nie zatrzymało jednak katowiczan. Ich przewaga wzrosła do pięciu punktów, potrafili zatrzymać blokiem Gierżota. Co prawda gospodarze także zdobyli blokiem dwa punkty, ale rywali już nie dogonili. Przegrali 20:25, a nieprzyjemny incydent spotkał jeszcze Wojciecha Włodarczyka, którego piłka uderzyła w oko.
Sytuacja katowiczan w tabeli PlusLigi przed niedzielnym meczem była wręcz rozpaczliwa. Co prawda w poprzedniej kolejce udało się im przełamać serię porażek i pokonać Nowak-Mosty MKS Będzin, ale wygrali dopiero po tie-breaku, a zwyciężyli też rywale ze Lwowa. Strata do ostatniej drużyny nad strefą spadkową - czyli PSG Stali - wynosiła sześć punktów. W trzecim secie niedzielnego spotkania drużyna z Nysy narzuciła swoje warunki rywalom. Po nieudanym ataku Usowicza prowadziła 11:8, a potem jej przewaga rosła wręcz lawinowo. W ataku nie zawodzili Dulski i Gierżot, skończyło się nokautem 25:15.
W czwartej partii w końcu "odpalił" Gierżot. Posłał na drugą stronę serię kapitalnych zagrywek - w krótkim czasie zanotował trzy asy serwisowe, a PSG Stal prowadziła już 11:5. W jego ślady poszedł Kellian Motta Paes i gospodarze szli po zwycięstwo. Katowiczanie byli jednak w stanie zmniejszyć straty do dwóch punktów. Sytuację uspokoiły jednak asy serwisowe rezerwowego Remigiusza Kapicy - po chwili to jego drużyna wygrała 25:19 i mogła świętować ważne zwycięstwo.
Po wygranej PSG Stal ma trzy punkty przewagi nad strefą spadkową, którą otwiera zespół z Będzina. GKS Katowice wciąż jest na dnie, do "bezpiecznego" 13. miejsca, które zajmuje drużyna z Nysy, traci już dziewięć punktów.
PSG Stal: Dulski, Kramczyński, Gierżot, Paes, Zerba, Włodarczyk - Szymura (libero) oraz Kapica, El Graoui, Szczurek
GKS Katowice: Domagała, Krulicki, Bouguerra, Tuaniga, Usowicz, Kisiluk - Mariański (libero) oraz Gomułka, Fenoszyn, Gibek