Na polskie siatkarki sypią się gromy. "Żałuję, że ludzie musieli to oglądać"
W Bielsku-Białej nie ustają echa porażki BKS-u BOSTIK ZGO w Lidze Mistrzyń. Po niespodziewanej wpadce w Rumunii siatkarki z południa Polski skomplikowały swoją sytuację w grupie E. Przed krytyką zespołu nie uciekają jego kapitan oraz trener. Źródeł niespodziewanej porażki upatrują przede wszystkim we własnej drużynie. "Żałuję, że ludzie w telewizji musieli to oglądać, bo na pewno nie takiego obrazu naszego klubu się spodziewali" - przyznaje Bartłomiej Piekarczyk.
Dla BKS-u BOSTIK ZGO Bielsko-Biała gra w Lidze Mistrzyń to wyjątkowa sprawa. Klub wrócił bowiem do tych prestiżowych rozgrywek po 13 latach przerwy. Rozpoczął je znakomicie, pokonując we własnej hali mistrzynie Niemiec z Allianz MTV Stuttgart. Tyle że dorobek z tamtego spotkania poszedł w niepamięć w drugiej kolejce fazy grupowej.
Tym razem, w wyjazdowym meczu z C.S.O. Voluntari, bielszczanki uchodziły za faworytki. Skończyło się jednak porażką, i to dotkliwą, bo drużyna prowadzona przez trenera Bartłomieja Piekarczyka nie zdołała w Rumunii ugrać nawet seta. Szkoleniowiec siatkarek z Bielska-Białej po porażce nie zamierza zresztą na siłę upiększać rzeczywistości. W rozmowie z klubowymi mediami opublikowanej na profilu BKS-u na Facebooku dał temu wyraz w konkretny sposób.
To dla nas bardzo zimny prysznic. Byliśmy do tego meczu bardzo dobrze przygotowani (...). Nie zagraliśmy naszej siatkówki nawet w 50 procentach. Popełnialiśmy masę błędów, które nie przydarzają nam się na co dzień. Nie mieliśmy kompletnie skuteczności w ataku, i co chyba najbardziej mnie smuci, nie potrafiliśmy wrócić do tego meczu
~ ocenia Piekarczyk.
Siatkówka. Polski zespół w ogniu krytyki. Trener i kapitan nie owijają w bawełnę
Jego drużyna dwa pierwsze sety z Voluntari przegrała wyraźnie, dopiero w trzecim nawiązała walkę, ostatecznie jednak ulegając rywalkom 23:25. Po porażce w Rumunii BKS zajmuje trzecie miejsce w tabeli grupy E. A w trzeciej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzyń czeka je rywalizacja z faworytem grupy, niepokonanym zespołem Savino Del Bene Scandicci.
"Wiemy, że potrafimy grać na bardzo dobrym poziomie w siatkówkę. Tym razem tego nie pokazaliśmy, z czego jest mi bardzo przykro. Żałuję, że ludzie w telewizji musieli to oglądać, bo na pewno nie takiego obrazu naszego klubu się spodziewali" - podkreśla trener BKS-u.
Piekarczykowi wtóruje kapitan zespołu Julia Nowicka. Reprezentantka Polski zaznaczyła, że rywalki z Rumunii wypadły bardzo dobrze, ale również była niezadowolona z postawy całej drużyny z Bielska-Białej.
Po świetnym meczu ze Stuttgartem przyjeżdżamy tutaj i trafiła nas totalna niemoc. Nie pamiętam tak słabego naszego drużynowego spotkania. Ciężko jest mi wymienić jeden element, nic nie szło po naszej myśli
~ przyznaje Nowicka.
Porażka z Voluntari komplikuje sytuację BKS-u w walce o awans do następnej rundy Ligi Mistrzyń. Oprócz dwóch meczów ze Scandicci czeka je jeszcze wyjazdowa rywalizacja w Niemczech i rewanż z Rumunkami przed własną publicznością. A bezpośredni awans do ćwierćfinałów Ligi Mistrzyń uzyska tylko zwycięzca grupy. Zespoły z drugich miejsc i najlepsza drużyna z trzeciej pozycji powalczą o miejsce w ósemce w spotkaniach 1/8 finału.
"Nie rozdzieramy szat. Nie chodzi o to, by wskazywać palcem, kto lepiej, kto gorzej, bo po prostu drużynowo wyglądało to bardzo słabo" - kwituje Nowicka.