Partner merytoryczny: Eleven Sports

Polski rewanż za hiszpańskie oszustwo. O reakcji Aleksandry Olek już jest głośno

Dwa lata temu w Podgoricy Polska pokonała w mistrzostwach Europy Hiszpanię 22:21, ale los naszego awansu do dalszej fazy zależał ostatecznie od wyniku Hiszpania - Niemcy. I Hiszpanki zrobiły wszystko, by wygrać "tylko" 23:21, bo taki wynik eliminował nasz zespół, a premiował Hiszpanię i Niemcy. Tym razem w Bazylei obie te drużyny walczyły o awans w bezpośrednim meczu, niesprawiedliwość z Podgoricy pamięta wiele reprezentantek Polski. W tym Aleksandra Olek, której słowa oddają nastawienie Polek w poniedziałek w Bazylei.

Karolina Kochaniak-Sala, Aleksandra Olek i Barbara Zima - polskie bohaterki z Bazylei
Karolina Kochaniak-Sala, Aleksandra Olek i Barbara Zima - polskie bohaterki z Bazylei/Paweł Bejnarowicz/Związek Piłki Ręcznej w Polsce/materiały prasowe

Polska pokonała w Bazylei Hiszpanię 26:23 (14:12) po meczu pełnym emocji, ale w którym inicjatywa niemal cały czas należała do Biało-Czerwonych. Stawką był awans do drugiej fazy turnieju, naszą drużynę urządzało tylko zwycięstwo. I Polki po nie sięgnęły - w meczu, w którym pokazały pasję, wolę walki i zaangażowanie. I w którym między 28. a 57. minutą sędziowie z Mołdawii aż dziewięć razy wyrzucali je z boiska, podczas gdy Hiszpanki - zaledwie raz.

Ten mecz miał jednak dodatkowy podtekst, o którym niewiele osób pamięta.

Historia z Podgoricy nie została zapomniana. Polski zostały wykiwane, w rolach głównych: Hiszpanki

Dwa lata temu w Podgoricy Polska też grała z Hiszpanią w grupie, ale wówczas - w drugiej serii. My mieliśmy już za sobą dwubramkową przegraną z Niemcami, Hiszpania zaś - wyższą z Czarnogórą. Biało-Czerwonym udało się wtedy wygrać ten zacięty bój 22:21, a ułamka sekundy zabrakło, by było to 23:21. Po rzucie Marioli Wiertelak piłka leciała bowiem do pustej bramki, światła oznaczające koniec meczu zapaliły się, gdy owa piłka była już w polu bramkowym.

To zaś sprawiło, że po porażce Polek w ostatniej kolejce z Czarnogórą Hiszpanki i Niemki zaczęły liczyć gole w bezpośrednich starciach. Polskę mógł wyeliminować konkretny wynik, dwubramkowy triumf Hiszpanii, który najbardziej urządzał tę drużynę. Wywalczyłaby awans, ale i zabierała ze sobą do drugiej fazy Niemki i punkty za wygraną z nimi. Gdyby Hiszpania wygrała np. trzema bramkami, awans wywalczyłyby Polki, dalej liczyłoby się zwycięstwo z Hiszpanią.

Monika Kobylińska/ Marcin Bielecki /PAP

A jak się potoczyło, kibice piłki ręcznej pamiętają. Hiszpania prowadziła 23:20 w 58. minucie i niespecjalnie próbowała podwyższyć. Mało tego, w ostatniej minucie bramkarka Nicole Wiggins w kuriozalny sposób pomogła Niemkom wyrzucając piłkę, a te w końcu, za trzecim razem, trafiły na 21:23. I tak już zostało, Hiszpania nie próbowała atakować w ostatniej akcji, a po bramce Niemek... Hiszpanki się cieszyły. Wypełniły bowiem plan. 

 - Zgadzam się, że wyglądało to na niesportowe rozwiązanie, ale dopóki nie znajdziemy innego systemu, mamy trochę związane ręce - stwierdził kilka dni później prezydent EHF Michael Wiederer. - Nie byłem w Podgoricy na tym meczu, ale widziałem oczywiście w telewizji to, co się tam wydarzyło. Każdy system rozgrywek ma jakieś słabości, w każdym sporcie już tak jest. Widzieliśmy już podobną sytuację wcześniej, gdy dekady temu Austria grała z Niemcami - stwierdził Wiederer, który jest Austriakiem. Nawiązał tu do wydarzenia z piłkarskiego mundialu w Hiszpanii, które przeszło do historii pod nazwą "Hańby w Gijón".

Rachunki wyrównane. Polki szczęśliwe po kapitalnym meczu w Bazylei. Kapitalnym w defensywie, bo w ataku wiele trzeba poprawić

W tych mistrzostwach Europy z każdej grupy do dalszej fazy awansowały tylko dwa, a nie trzy zespoły. A Polki doskonale pamiętały, jak zachowały się dwa lata temu Hiszpanki. I nie kryły swoich emocji. - Rachunki zostały wyrównane. Ta złość, jaką pokazałyśmy. Drużyna pokazała, że wygryziemy to, że będziemy gryźć parkiet. Każda z nas zostawiła serducho i jestem z tego dumna - mówiła obrotowa Aleksandra Olek, uczestniczka tamtego spotkania w Podgoricy.

Magda Balsam/Marcin Bielecki/PAP

- Zostawiłyśmy serce na boisku, tą żmudną obroną. Coś fenomenalnego, tyle kar, tyle minut w osłabieniu, nawet w trzy grałyśmy. Byłyśmy jednak tak zmotywowane, każda co wchodziła, zostawiała oś na boisku. To była ta iskra, którą chce się oglądać - dzieliła się wrażeniami Sylwia Matuszczyk. I dodała: - Wierzę, że z tego poziomu już nie zejdziemy.

Kolejny mecz Polki zagrają w czwartek w Debreczynie - ich rywalem będzie Szwecja.

Grzegorz Tkaczyk: Sławomir Szmal to człowiek z wielką pasją i energią/Polsat Sport/Polsat Sport
Radość Polek po pokonaniu Hiszpanii/ Marcin Bielecki /PAP
As Sportu 2024/INTERIA.PL/Interia pl

As Sportu 2024. Julia Szeremeta kontra Klaudia Zwolińska. Kto zasługuje na awans? Zagłosuj!

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem