Choć od meczu Niemcy - Hiszpania, którego skandaliczna końcówka pozbawiła Polki awansu do drugiej rundy mistrzostw Europy, minęło już 10 dni, sprawa wciąż żyje w środowisku piłki ręcznej. Dziś wywołany do odpowiedzi został w tej sprawie prezydent EHF Michael Wiederer. A przyczynił się do tego polski dziennikarz Michał Pomorski. Zimna kalkulacja, niesportowe rozstrzygnięcie w Podgoricy Przypomnijmy: w ostatnim dniu fazy grupowej Polska przegrała z Czarnogórą, więc musiała czekać na rozstrzygnięcie spotkania między Hiszpanią i Niemcami. Naszej drużynie awans dawało każde zwycięstwo Niemiec, remis, a także wygrana trzema bramkami Hiszpanii do wyniku 23-20 lub czterema i wyżej. I właśnie 23-20 było na niespełna minutę przed końcem, gdy Niemki miały swoją akcję. Tyle że zupełnie pogubiły się w ataku, błąd techniczny popełniła ich gwiazda Alina Grijseels. Teoretycznie Hiszpanki mogły długo rozgrywać akcję, ale oddały kuriozalny rzut przez całe boisko, daleko od bramki. Wynik 23-20 dawał awans im i Polsce, przy czym to nasz zespół miałby dwa punkty w kolejnym etapie, do którego przechodziły rezultaty bezpośrednich starć zespołów awansujących. Hiszpanię interesowała wygrana 23-21, bo wtedy awansowałyby Niemki, z którymi ona właśnie wygrywała. Pozwoliły więc rywalkom rzucić bramkę, a Hiszpanka Paula Arcos podniosła nawet ręce... w geście radości. Prezydent EHF wywołany do tablicy, musiał się tłumaczyć ze skandalicznej końcówki meczu Hiszpania - Niemcy Dziś w Lublanie odbyła się konferencja podsumowująca mistrzostwa Europy, choć dopiero jutro Czarnogóra zagra z Francją o trzecie miejsce, a Dania z Norwegią - o złoto. Do tego przedstawieni zostali gospodarze kolejnych mistrzostw, a na końcu rozlosowano pary play-off w eliminacjach do mistrzostw świata (Polska zagra z Kosowem). I właśnie z okazji do zadania pytania skorzystał polski dziennikarz Michał Pomorski. - Chciałbym zapytać pana prezydenta, jak pan ocenia ostatnie sekundy meczu Niemcy - Hiszpania, bo pewnie musiał pan to widzieć. Wśród polskich dziennikarzy i trenerów panuje opinia, że to, co się tam wydarzyło, nie miało nic wspólnego z wartościami i promocją piłki ręcznej, o co przecież walczymy. Gdy Jennifer Gutiérrez wyrzuciła piłkę, a później hiszpańskie zawodniczki cieszyły się z gola rywalek. Jak pan to ocenia - zapytał dziennikarz prezydenta EHF Michaela Wiederera. Michael Wiederer przypomniał "Hańbę z Gijón". Z udziałem jego rodaków - Nie byłem w Podgoricy na tym meczu, ale widziałem oczywiście w telewizji to, co się tam wydarzyło. Każdy system rozgrywek ma jakieś słabości, w każdym sporcie już tak jest. Widzieliśmy już podobną sytuację wcześniej, gdy dekady temu Austria grała z Niemcami - stwierdził Wiederer, który jest Austriakiem. Nawiązał tu do wydarzenia z piłkarskiego mundialu w Hiszpanii, które przeszło do historii pod nazwą "Hańby w Gijón". W ostatnim meczu fazy grupowej Austria grała z RFN, które wcześniej sensacyjnie przegrało z Algierią. Obie drużyny wiedziały już, że dzień wcześniej Algieria pokonała Chile 3-2, co mocno skomplikowało sytuację wielkich kandydatów do tytułu. Gdyby Niemcy wygrały na El Molinón jedną lub dwoma bramkami, z turnieju odpadłaby Algieria, zaś każdy inny wynik promował piłkarzy z Afryki. Już w 10. minucie bramkę dla RFN zdobył znakomity napastnik HSV Horst Hrubesch, a później obie drużyny symulowały już, że chcą jeszcze coś ugrać. Drugi gol spychałby bowiem Austrię na drugie miejsce, za Niemców, a tak jedni i drudzy byli zadowoleni. Nie podobało się jednak hiszpańskim kibicom, którzy na koniec krzyczeli: "Fuera, fuera!", czyli "Wynocha!" Algieria złożyła wtedy nieskuteczny protest, ale już od mundialu w Meksyku wprowadzono zasadę, że ostatnie mecze fazy grupowej odbywają się o tej samej porze. Co się zmieni w piłce ręcznej? Może zrobić tak jak w siatkówce? Być może tak samo stanie się w piłce ręcznej. - Zgadzam się, że wyglądało to na niesportowe rozwiązanie, ale dopóki nie znajdziemy innego systemu, mamy trochę związane ręce - stwierdził Wiederer. I zaznaczył, że EHF też otrzymała w tej sprawie oficjalny list od polskiej federacji, choć nie zdradził, czego on dotyczył. - Odpowiemy na niego i musimy zbadać, czy są możliwości ograniczenia tego typu rozwiązań - dodał. Problemem dla EHF może być rozgrywanie meczów o tej samej porze, bo zwykle rywalizacja odbywa się w jednej hali w danym mieście. W pierwszej fazie grupowej trzeba więc zorganizować dwa takie spotkanie, a w drugiej - aż trzy. Może więc odpowiednim rozwiązaniem będzie to, co zostało w tym roku zaproponowane w siatkówce kobiet - w mistrzostwach świata wszystkie wyniki z pierwszego etapu liczyły się także i w drugim - nawet z tymi zespołami, które do niego nie awansowały.