Końcówka listopada i pierwsza połowa grudnia to w kobiecej piłce ręcznej czas na rozgrywki międzynarodowe. W latach nieparzystych odbywają się mistrzostwa świata, w tych parzystych - poszczególnych kontynentów. W turnieju dla 24 najlepszych drużyn w Europie znalazły się po raz kolejny Polki, ale awansować do drugiej fazy będzie trudno. Choć to zadanie realne, przy czym warunek jest jeden: znacznie lepsza gra niż w czwartkowym spotkaniu z Francją. Podopieczne Arne Senstada zagrały bowiem fatalnie, już po kwadransie było jasne, że w starciu z mistrzyniami świata polegną z kretesem. I przegrały 22:35 - bardzo wysoko, jak na ten poziom zmagań. Jeszcze tylko Austria wygrała ze Słowacją taką różnicą (37:24) w pierwszym dniu turnieju. Zdecydowanie bardziej oryginalne wyniki były na innych kontynentach. Jedna bramka stracona przez Angolę w całej pierwszej połowie. I trzy przez Brazylię w całym meczu Uwagą zwraca rezultat aktualnych mistrzyń Afryki, dziewiątej ekipy z turnieju olimpijskiego, czyli Angoli. W turnieju w Kinszasie zespół ten zmierzył się z Ugandą, czyli kopciuszkiem w piłce ręcznej. Wynik 46:11 nie wywołałby pewnie większej uwagi, gdyby nie fakt, co działo się w pierwszej połowie. Tę bowiem Angola wygrała, uwaga, 31 do 1 (słownie: jednego). A później mistrzynie Afryki wrzuciły hamulec ręczny i wyraźnie oszczędziły swoje rywalki. Dla Ugandy była to druga porażka, wcześniej uległy Demokratycznej Republice Kongo 11:38. A dla Angoli - druga wygrana. Takiej litości rywalkom nie okazały za to Brazylijki, w składzie których podstawową zawodniczką w obronie jest Patricia Matieli z Zagłębia Lubin. Ćwierćfinalistki z paryskich igrzysk są oczywiście faworytkami w Ameryce, jedynie Argentyna może nawiązać jakąś walkę. I to Argentynki jako pierwsze zmierzyły się z Salwadorem - we wtorek pokonały tę drużynę 45:9, już po pierwszej połowie prowadząc 21:5. W czwartek na najsłabszy Salwador wpadła zaś Brazylia - dokonała rzeczy niezwykłej. Zawodniczki z Salwadoru zdołały w pierwszej połowie oddać siedem rzutów, Nicole Reyes rzuciła nawet na 1:4. A później przez blisko 50 minut trafiały wyłącznie Brazylijki. Zdobyły 37 bramek z rzędu, zrobiło się nagle 41:1. Salwador zdołał dorzucić jeszcze dwie bramki: ponownie dokonała tej sztuki Reyes, ale także i Gabriela Sandoval. Skończyło się na 48:3 (25:1). Dyrygująca zazwyczaj obroną Matieli nie rzuciła w tym meczu żadnej bramki, a aż pięć jej koleżanek zdobyło więcej niż cały zespół Salwadoru. 11 trafień zaliczyła Jessica Quintino, przez kilka lat grająca w MKS Lublin, wcześniej w Vistalu Gdynia, a obecnie w lidze rumuńskiej.