2,5 godziny przed potyczką reprezentacji Polski do boju ruszyły dwa zwycięskie zespoły z pierwszego dnia: Czarnogóra i Niemcy. Wspomagane przez żywiołowo reagujących kibiców szczypiornistki z Czarnogóry wygrały to spotkanie bez większego stresu 29-25. To zaś oznaczało, że reprezentacja prowadzona przez legendę kobiecej piłki ręcznej Bojanę Popović zapewniła sobie awans z grupy. I postawiła pod ścianą Polki, bo ewentualna porażka eliminowała naszą drużynę, już bez względu na wynik środowego starcia. Hiszpanki popsuły Polkom pomysł na atak. Efekt przyszedł szybko Polki jednak żegnać się z Bałkanami nie chciały, zaczęły spotkanie niezwykle żywiołowo w obronie. Wymuszały kolejne błędy rywalek w ataku pozycyjnym, albo też rzuty z nieprzygotowanych pozycji. W 7. minucie było więc 3-1 dla biało-czerwonych, a mogło być i wyżej. Niestety, z każdą minutą coraz gorzej było w ofensywie. Hiszpanki broniły bardzo aktywnie, z płaskiej obrony dość szybko przeszły do zmiennej 5-1, a nawet 4-2. To całkowicie zastopowało nasz atak pozycyjny, kuriozalne błędy popełniała doświadczona Kinga Achruk, raz za razem podająca w ręce rywalek. Gdy zmieniła ją Aleksandra Rosiak, podobny błąd popełniła Monika Kobylińska. Żadna z naszych zawodniczek nie miała pojęcia, jak się zachować w ataku, skrzydłowe nie zabiegały za plecy wysuniętych zawodniczek, współpracy z obrotowymi nie było... Trudno więc się dziwić, że Hiszpanki przejęły inicjatywę. Nie prowadziły wysoko, jedną, dwoma bramkami. Polki ratowała wciąż niezła defensywa, ale widząc niemoc w ataku, w 13. minucie Senstad poprosił o przerwę. Zmienił skrzydłowe, ale gra wciąż była taka sama. W 18. minucie Hiszpanki prowadziły już 7-4 i w polskim obozie zaczęło być bardzo nerwowo. Na szczęście dla nas, pokazała się z dobrej strony Karolina Kochaniak-Sala, dwa razy z koła dorzuciła Sylwia Matuszczyk, w końcu ze skrzydła dwukrotnie trafiła Aneta Łabuda. Polki złapały kontakt, a w ostatniej akcji pierwszej połowy Kobylińska przywróciła biało-czerwonym remis. Mercedes Castellanos zatrzymywała Polki. Aż... doznała kontuzji Zwykle, gdy Polkom wychodziła jedna połowa, to zawodziły w drugiej. I odwrotnie. Tym razem jednak po kiepskiej pierwszej części w ataku przyszła jeszcze gorsza druga. Podopieczne Senstada bardzo się męczyły w ofensywie, przez 11 minut zdobyły zaledwie dwie bramki. Tyle że nadal imponowały w defensywie, a koncert w bramce dawała Adrianna Płaczek. Stąd remis 14-14 w owej 41. minucie. Hiszpanki jednak odskoczyły naszym zawodniczkom - m.in. dlatego, że w ich bramce cuda zaczęła wyprawiać doświadczona Marcedes Castellanos. W trzy minuty odbiła cztery piłki. Sposób na nią znalazła dopiero skrzydłowa Aneta Łabuda i na kwadrans przed końcem wyrównała na 15-15. Niestety, był to łabędzi śpiew polskiej drużyny. W dwie minuty Hiszpanki odskoczyły na 18-15, dwa razy rzucając do pustej bramki. Polki przeżywały olbrzymi kryzys, żadna z nich nie potrafiła wziąć na siebie ciężaru gry. Mnożyły się banalne błędy złego podania, a Hiszpanki trafiały... Cztery bramki dla Hiszpanek, 10 minut do końca. I tak odpowiedziały Polki! W ostatnie dziesięć minut tego meczu Hiszpanki weszły prowadząc 20-16, na dodatek miały piłkę. Swoje akcje grały długo, ale Polki wciąż ambitnie broniły. Rywalki zaczęły się mylić, na boisko wróciła po długim czasie Achruk i znalazła sposób na Castellanos, a zaraz hiszpańską bramkarkę przelobowała Kobylińska. Było siedem minut do końca, dwie bramki straty Polek i przerwa na żądanie trenera rywalek. Gdy do końca zostało pięć minut, harująca w defensywie za dwie Aleksandra Olek popisała się też w ataku - trafiła na 19-20, a przy okazji urazu doznała świetna do tej pory Castellanos. Zastąpiła ją Maddi Aalla, która w całym spotkaniu odbiła zaledwie jeden z 15 rzutów. Tu Hiszpanki miały problem, bo przecież w pierwszym spotkaniu z Czarnogórą więzadło krzyżowe zerwała ich podstawowa bramkarka, 43-letnia Silvia Navarro. Teraz doszedł kolejny uraz, a Aalla grała bardzo słabo. To właśnie ją pokonała zaraz po wejściu Olek - już był remis 20-20! Polki szły za ciosem, złapały flow. Płaczek uruchomiła kontrę w pierwsze tempo - przez całe boisko podała do Łabudy, a ta przywróciła Polkom prowadzenie. Teraz Hiszpanki całkowicie się gubiły, w 58. minucie - widząc niemoc swoich podopiecznych - o ostatnią przerwę poprosił Jose Ignacio Prades. A po czasie jego podopieczne zgubiły piłkę! Decydujące akcje w niesamowitej dramaturgii. Wielka radość Polek! Polki kolejną, kluczową akcję, zagrały po profesorsku. Achruk, która przecież tak bardzo zawodziła na początku meczu, ściągnęła do siebie skrzydłową, zagrała do Marioli Wiertelak, a ta podwyższyła na 22-20. Polki miały już absolutnie wszystko w swoich rękach. Hiszpanki zdobyły w końcu kontaktową bramkę, ale to nasze szczypiornistki posiadały piłkę. Raczej było wątpliwe, by zdołały ją przetrzymać przez 90 sekund, ale i tak udawało się to im bardzo długo. Już przy sygnalizacji gry pasywnej Senstad poprosił w końcu o czas - na 33 sekundy przed syreną. Dramaturgii dodało to, że rzut Natalii Nosek zatrzymał blok, choć Polka była przecież faulowana - tego sędziujące spotkanie Bośniaczki nie odgwizdały. Hiszpanki wyprowadziły ostatnią akcję, nie zdecydowały się na szybki rzut, aż w końcu straciły piłkę. A to znaczyło, że biało-czerwone w końcu, po blisko 8 latach, wygrały mecz w Mistrzostwach Europy. I są bliskie gry w drugim etapie turnieju. Jedna sekunda od większego komfortu Szkoda jednak, że ułamków sekundy zabrakło, by piłka po rzucie Wiertelak wpadła do pustej bramki - gol na 23-21 dałby Polkom praktycznie pewność gry w drugim etapie. A tak, jeśli w środę o godz. 18 nasze piłkarki ręczne przegrają z Czarnogórą, będą musiały czekać na wynik meczu Hiszpania - Niemcy (godz. 20.30). Wygrana Hiszpanek dwoma lub jedną bramką spowoduje, że Polki zostaną wyeliminowane. Na szczęście Niemkom taki wynik też nie będzie odpowiadał, bo wówczas do drugiego etapu przejdą bez żadnego punktu - ich wygrana z nami nie będzie się liczyć. Jeśli Polska zaś choćby zremisuje z Czarnogórą, zagra od piątku w Skopje. Hiszpania - Polska 21-22 (12-12) Hiszpania: Aalla (1 obrona/15 rzutów - 7 proc. skuteczności), Castellanos (6/14 - 43 proc.) - Campos 1, Arrojería, Gutiérrez, Echeverría, Gonzalez 1, Spugnini, López 6, Gassama 2, Fernandez 1, Rodriguez, Valdivia, Tchaptchet, Arcos 3, Cabral 7. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 6/7. Polska: Płaczek (8/22 - 36 proc.), Zima (1/4 - 25 proc.) - Olek 2, Galińska, Łabuda 3, Kobylińska 5, Balsam 2, Wiertelak 1, Matuszczyk 2, Rosiak, Nosek 1, Michalak, Kochaniak-Sala 4, Andruszak, Achruk 1, Nocuń. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 2/2. Tabela grupy D: 1. Czarnogóra - 4 pkt - 59-482. Niemcy - 2 pkt - 50-523. Polska - 2 pkt - 45-464. Hiszpania - 0 pkt - 44-52