Partner merytoryczny: Eleven Sports

Prezydent UEFA bohaterem skandalu. Ujawniono jego występki w trakcie Euro 2024

Euro 2024 było najważniejszym piłkarskim wydarzeniem 2024 roku. Po tytuł mistrzów Europy sięgnęła reprezentacja Hiszpanii. W trakcie turnieju nie zabrakło wpadek ze strony organizatorów, a teraz okazuje się, że w jego trakcie skandalu dopuścił się Aleksander Ceferin, czyli prezydent UEFA. Jak to w przypadku tego typu wydarzeń wiele niewygodnych faktów wychodzi dopiero po czasie i tak jest właśnie w przypadku szefa europejskiej federacji, którego zachowanie należy określić niebywałą hipokryzją.

Prezydent UEFA Aleksander Ceferin
Prezydent UEFA Aleksander Ceferin/KIRILL KUDRYAVTSEV / AFP/AFP

Podczas przygotowań największych wydarzeń sportowych coraz częściej zwraca się uwagę na ochronę środowiska. Dlatego też zdecydowano się zmniejszenie podróży lotniczych o 75 proc. w trakcie meczów fazy grupowej i pucharowej. Działania te przyniosły 21 proc. redukcję emisji CO2 w porównaniu z prognozami. Reprezentacje przed Euro 2024 otrzymały zalecenia, by korzystać z innych środków transportu, jak pociągi czy autobusy. Z grona 24 zespołów wyłamała się Dania, ale jak wskazują najnowsze doniesienia dziennika "The Times" daleki od dawania dobrego przykładu piłkarzom był prezydent UEFA - Aleksander Ceferin.

Bożydar Iwanow: Decyzja o zwolnieniu Jacka Magiery jest dla mnie absurdalna i dziwna/Polsat Sport/Polsat Sport

Niebywała hipokryzja prezydenta UEFA w trakcie Euro 2024. Ceferin podróżował prywatnym odrzutowcem

Pociągami i innymi naziemnymi środkami transportu podróżowali nie tylko piłkarze, ale także osoby zatrudnione przy organizacji Euro 2024. Warto podkreślić, że na czas trwania turnieju Niemcy obniżyli ceny biletów pociągowych. O ile na podróżowanie pociągami "skazani" zostały reprezentacje oraz 90 proc. personelu pracującego w trakcie mistrzostw Europy, o tyle uefowska wierchuszka z Aleksandrem Ceferinem na czele podróżowała już prywatnym odrzutowcem wartym 20 milionów funtów. 

"The Times" ujawnił, że Ceferin i wybrani działacze UEFA podróżowali 12-miejscowym odrzutowcem Bombardier Challenger 64. Słoweniec w trakcie mistrzostw latał nim po Niemczech oraz do domu w Lublanie i z powrotem do Niemiec. Odnotowano m.in. loty na trasach Stuttgart - Duesseldorf (podróż trwała 39 minut), Dortmund - Stuttgart (38 minut), Monachium - Lublana, Lublana - Kolonia, Frankfurt - Lublana czy Lublana - Berlin.

Źródło podało, że wspomniany samolot między 15 czerwca a 9 lipca odbył 16 lotów. Zdecydowanym rekordem był ten z Duesseldorfu do Dortmundu 18 czerwca, który trwał...14 minut! UEFA twierdzi, że Ceferina akurat wtedy nie było na pokładzie. Prezydent europejskiej federacji miał wówczas podróżować samochodem elektrycznym dostarczonym przez jednego ze sponsorów turnieju. Warto podkreślić, że tę trasę samochodem można pokonać w niecałą godzinę. Do innych przypadków UEFA już się nie odniosła.

Co wolno wojewodzie, to nie tobie...

Trwający szczyty klimatyczny ONZ w Baku obnażył prawdę na temat podróżowania prywatnymi odrzutowcami. Jak wskazuje najnowszy raport, emisje dwutlenku węgla z prywatnych odrzutowców wzrosły o prawie 50 procent w ciągu ostatnich czterech lat. Patrząc na to, jak często i na jak krótkich trasach elity UEFA korzystały ze swojego odrzutowca podczas Euro 2024, taki wynik nie może dziwić. 

Ceferin i jego najbliższi współpracownicy nie dali dobrego przykładu reprezentacjom uczetnistniczącym w turnieju. Tym bardziej że tylko Dania w jednym przypadku zdecydowała się na podróz samolotem i... zapłaciła za to karę, a konkretnie odjęto jej pewną kwotę od sumy, którą UEFA wypłaci za uczestnictwo w mistrzostwach Europy. Europejska federacja wprowadziła specjalny system obliczający emisje CO2 i płatności z nią związane, więc Dania musiała wpłacić na specjalny fundusz również kompensacje za gości, których zaprosiła na mecz i którzy przylecieli do Dortmundu samolotami. Skandynawowie postawili na taki środek transportu ze względu na to, że mieli dwa dni mniej na odpoczynek niż Niemcy, z którymi grali. Dodatkowo, złożoność połączenia kolejowego między Freudenstadt, gdzie znajdowałą się baza Duńczyków a Dortmundem, znacząco utrudniała podróż. Podróż pociągiem wymagałaby kilku przesiadek, a autobusem byłoby to ponad siedem godzin w mało komfortowych warunkach. 

Aleksander Ceferin/AFP FABRICE COFFRINI/fc/ac/AFP
Aleksander Ceferin/COSTAS BALTAS/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem