Głównym rozjemcą meczu Ankaragucu - Rizespor był Halil Umut Meler. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Goście wyrównali dopiero w ostatniej akcji, gdy zegar wskazywał siódmą minutę doliczonego czasu gry. "Krótko po końcowym gwizdku na murawę wtargnął mężczyzna w średnim wieku i - wykorzystując pomeczowe zamieszanie - powalił arbitra na ziemię prawym sierpowym. Leżącego sędziego dosięgły buty znajdujących się w pobliżu piłkarzy i oficjeli. Kto uderzył rozjemcę pierwszy? Początkowo postronni obserwatorzy nie rozpoznali napastnika" - pisaliśmy w grudniu ubiegłego roku. Nie tylko Mbappe, ikona Bayernu w centrum skandalu. Zarzuty są wstrząsające Prezes klubu w bandyckim amoku. Po niemal roku usłyszał wyrok, idzie za kraty Szybko okazało się, że bandyckiego incydentu dopuścił się... prezes MKE Ankaragucu, 59-letni Faruk Koca. Cztery dni później decyzją władz tureckiej federacji został dożywotnio odsunięty od futbolu. Proces w tej sprawie toczył się 11 miesięcy. W poniedziałek agencja Anadolu poinformowała, że Koca został skazany na trzy lata i siedem miesięcy więzienia. Wyroki usłyszały też trzy inne osoby biorące udział w pobiciu. Nie podano jednak, jak surowe. W dniu, w którym doszło do haniebnego incydentu, piłkarzem Ankaragucu pozostawał Rafał Gikiewicz. Cały mecz z Rizesporem obserwował wówczas z ławki rezerwowych. Niebawem przeniósł się do łódzkiego Widzewa, którego barw broni do dzisiaj. 38-letni obecnie Halil Umut Meler prowadził mecz Polska - Austria (1:3) w finałach Euro 2024. Był to ostatni występ w drużynie narodowej Wojciecha Szczęsnego.