Polak siedział z boku, prezes bił sędziego. Ogłoszono wyrok. Bez cienia litości
Faruk Koca, były prezes tureckiego MKE Ankaragucu, został w poniedziałek skazany na trzy lata i siedem miesięcy więzienia. To kara za brutalny atak na sędziego Halila Umuta Melera. Do incydentu doszło w grudniu ubiegłego roku. Krewki działacz tuż po meczu z Rizesporem (1:1) wtargnął na murawę i powalił arbitra potężnym ciosem w twarz. Cztery dni później został przez turecką federację dożywotnio zdyskwalifikowany.
Głównym rozjemcą meczu Ankaragucu - Rizespor był Halil Umut Meler. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Goście wyrównali dopiero w ostatniej akcji, gdy zegar wskazywał siódmą minutę doliczonego czasu gry.
"Krótko po końcowym gwizdku na murawę wtargnął mężczyzna w średnim wieku i - wykorzystując pomeczowe zamieszanie - powalił arbitra na ziemię prawym sierpowym. Leżącego sędziego dosięgły buty znajdujących się w pobliżu piłkarzy i oficjeli. Kto uderzył rozjemcę pierwszy? Początkowo postronni obserwatorzy nie rozpoznali napastnika" - pisaliśmy w grudniu ubiegłego roku.
Prezes klubu w bandyckim amoku. Po niemal roku usłyszał wyrok, idzie za kraty
Szybko okazało się, że bandyckiego incydentu dopuścił się... prezes MKE Ankaragucu, 59-letni Faruk Koca. Cztery dni później decyzją władz tureckiej federacji został dożywotnio odsunięty od futbolu.
Proces w tej sprawie toczył się 11 miesięcy. W poniedziałek agencja Anadolu poinformowała, że Koca został skazany na trzy lata i siedem miesięcy więzienia. Wyroki usłyszały też trzy inne osoby biorące udział w pobiciu. Nie podano jednak, jak surowe.
W dniu, w którym doszło do haniebnego incydentu, piłkarzem Ankaragucu pozostawał Rafał Gikiewicz. Cały mecz z Rizesporem obserwował wówczas z ławki rezerwowych. Niebawem przeniósł się do łódzkiego Widzewa, którego barw broni do dzisiaj.
38-letni obecnie Halil Umut Meler prowadził mecz Polska - Austria (1:3) w finałach Euro 2024. Był to ostatni występ w drużynie narodowej Wojciecha Szczęsnego.