Polak postawił się chuliganom i zapłaci wysoką cenę. Klamka już zapadła
Nie milkną echa konfliktu pomiędzy Mariuszem Stępińskim a chuliganami Omonii Nikozja. Czterokrotny reprezentant Polski w zdecydowanych słowach skomentował skandaliczną oprawę, której dopuścili się kibice jego zespołu podczas jednego ze spotkań Ligi Konferencji Europy. Od tamtej pory napastnik popadł w ostracyzm i tajemnicą poliszynela jest, kto za tym stoi. Według doniesień "Sportowych Faktów WP", 29-latek musi szybko znaleźć nowego pracodawcę.
Wiele wskazuje na to, że Mariusz Stępiński opuści Omonię Nikozja po zaledwie roku. To pokłosie konfliktu, w jaki Polak popadł z kibicami swojego klubu.
Mariusz Stępiński zareagował na skandaliczną oprawę Omonii
Pod koniec listopada o kibicach Omonii Nikozja usłyszała cała piłkarska Polska. Cypryjski klub wykorzystał okazję, jaką było zmierzenie się z Legią Warszawa w Lidze Konferencji Europy, by wywiesić transparent o oburzającej treści. "17 stycznia 1945 roku Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę" - takie hasło widniało na transparencie w otoczeniu wizerunku Che Guevary czy obrazów sierpa i młota.
Dla Polaków takie stwierdzenia są tak oburzające, że występujący w barwach Omonii Mariusz Stępiński nie gryzł się w język i ostro skomentował zachowanie fanów swojego klubu. "Transparent o takiej treści nie powinien zostać wywieszony. Ludzie, którzy to zrobili, nie są - moim zdaniem - do końca świadomi historii, nie są wyedukowani, nie wiedzą, jak było naprawdę. Nikt normalny nie wywiesza takiego transparentu. Takie zachowania należy stanowczo potępić i trzeba o tym mówić. Nie wkładajmy wszystkich do jednego worka. To było nieprzemyślane zachowanie garstki kibiców" - mówił napastnik w rozmowie z TVP Sport.
Coraz więcej wskazuje na to, że odważne słowa czterokrotnego reprezentanta Polski mogą kosztować go naprawdę słono. Wygląda bowiem na to, że już zimą musi rozglądać się za nowym pracodawcą.
Stępiński ukarany przez Omonię, transfer coraz bliżej?
Kibice wściekli się na wypowiedź Stępińskiego, a rzecznik prasowy klubu stanął po ich stronie, podkreślając, iż słowa Polaka były "niefortunne". Tajemnicą poliszynela jest, iż w cypryjskich klubach fani mają wiele do powiedzenia. Od tamtej chwili 29-latek zdecydowanie stracił na znaczeniu w Nikozji. Pierwsze cztery mecze od wspomnianego incydentu obejrzał w całości z perspektywy ławki rezerwowych, z kolei w dwóch ostatnich pojawił się na murawie na zaledwie kilka minut. Rafał Szymański z portalu "Sportowe Fakty WP" porozmawiał z ekspertem ds. cypryjskiej piłki, a ten nie ma złudzeń w kontekście przyszłości Stępińskiego w tym kraju.
"Nie sądzę, żeby to był przypadek, że Stępiński został przesunięty na ławkę rezerwowych, skoro wygłosił takie komentarze polskiej prasie. Klub został zmuszony do ukarania go przez niektórych kibiców i, jak można było się spodziewać, uległ im. To nie pierwszy raz, kiedy klub uległ presji kibiców i jestem pewien, że nie ostatni" - zaczął Stel Stylianou.
Stępiński do momentu odstawienia od składu ustrzelił dla Omonii dziesięć bramek w tym sezonie. Mimo tego presja kibiców okazała się istotniejsza niż kwestie sportowe. "Nie ma sensu trzymać najlepszego strzelca na ławce, kiedy goni się wynik meczu. Z drugiej strony zdarzało się, że Stępiński nie był skuteczny pod bramką rywali i niektórzy twierdzą, że 5 z 6 jego goli w lidze padło przeciwko bardzo słabym drużynom" - skomentował Stylianou. Wydaje się przesądzone, że już zimą Polak będzie musiał poszukać sobie nowego pracodawcy. Dwa tygodnie temu portal Goal.pl informował, iż 29-latek może nawet wrócić do PKO BP Ekstraklasy.