Nie tylko Świderski. Wieczór kuriozalnych wpadek reprezentacji Polski
Mecz w Porto okazał się dla reprezentacji Polski totalną katastrofą - zwłaszcza w drugiej połowie. Bo choć obie drużyny schodziły do szatni z wynikiem bezbramkowym, po zmianie stron gospodarze zmietli biało-czerwonych z boiska, aplikując im aż pięć bramek (5:1). Fatalny wynik to najważniejsza wieść, ale Polacy nie uniknęli też kompromitacji innego rodzaju. Największym echem odbiła się sytuacja Karola Świderskiego, ale fani szybko wyłapali też kuriozalny błąd związany ze strojem Marcina Bułki.
Reprezentacja Polski zupełnie posypała się w drugiej połowie i przegrała z Portugalczykami 1:5. A wynik nie jest wcale jedyną złą wiadomością dla Michała Probierza i jego sztabu.
Klęska Polaków w Portugalii, Świderski nie mógł pomóc kolegom
Reprezentanci Polski długo nie zapomną piątkowego spotkania w Lidze Narodów. Przegrali na wyjeździe z Portugalczykami aż 1:5, a dwie bramki strzelił 39-letni Cristiano Ronaldo. A przecież po pierwszych 45 minutach nic nie zwiastowało takiego scenariusza. Jeżeli mielibyśmy wytypować stronę przeważającą do tego czasu, to wybór musiałby wręcz paść na podopiecznych Michała Probierza. Po zmianie stron wszystko się jednak posypało. Gospodarze weszli na wyższy bieg i byli nie do zatrzymania przez Polaków. Między 59. a 87. minutą zaaplikowali rywalom aż pięć bramek, a późniejsze trafienie honorowe Dominika Marczuka nie miało już większego znaczenia.
Wynik to najgorsza wiadomość po ostatnim gwizdku, ale nie jedyna. Michał Probierz w trakcie spotkania stracił aż trzech graczy z powodu urazów, a jeszcze przed pierwszym gwizdkiem kontuzji doznał Sebastian Szymański. Do tego biało-czerwoni zaliczyli potężną wpadkę wizerunkową. Selekcjoner zamierzał wprowadzić na boisko Karola Świderskiego. W ostatniej chwili napastnik został zawrócony, bo... Łukasz Gawrjołek, team menedżer kadry nie wpisał zawodnika do protokołu meczowego.
Do tego wszystkiego doszła wpadka ze strojem Marcina Bułki
Starcia w Porto z pewnością nie będzie dobrze wspominał Marcin Bułka. "Przyjąć" pięć bramek na przestrzeni pół godziny na tak wysokim poziomie - to musi boleć. Jak jednak szybko wychwycili kibice i media, bramkarz OGC Nice miał prawo po przerwie złościć się z jeszcze innego względu. Z niejasnych powodów, Bułka całą drugą połowę rozegrał bowiem w spodenkach należących do Łukasza Skorupskiego.
Golkiper wybrany przez Probierza przed przerwą miał na sobie komplet własnego stroju z numerem 12. Po zmianie stron wrócił jednak na boisko we własnej koszulce, ale już spodenkami z numerem pierwszym - należącymi do Skorupskiego. Nie wiadomo, jak doszło do wpadki, być może panowie w szatni siedzieli obok siebie i przy ubieraniu się doszło do zamieszania. Nie ulega jednak wątpliwości, że to kolejny wizerunkowy cios dla reprezentacji Polski.