Partner merytoryczny: Eleven Sports

Niebywałe sceny tuż po meczu. Puchacz "podbił" stadion rywala. Kibice w akcji

Po dotkliwej porażce 1:5 z Portugalią polscy kibice mieli na trybunach Estadio do Dragao w Porto swoją "chwilę radości". Podczas treningu wyrównawczego naszej reprezentacji - oczekując na możliwość wyjścia ze stadionu - fetowali... Tymoteusza Puchacza, wykonującego w tym czasie serię sprintów. Także w czasie meczu raz po raz było słychać ich doping. Chwilami dużo bardziej głośny, niż w trakcie domowych spotkań na PGE Narodowym.

Tymoteusz Pucharz w barwach reprezentacji Polski
Tymoteusz Pucharz w barwach reprezentacji Polski/Sylwia Dąbrowa/Polska Press/East News / Grzegorz Wajda/REPORTER/AFP

Reprezentacja Polski przegrała w piątkowym meczu Ligi Narodów z Portugalią aż 1:5. Po takim wyniku trudno o optymizm, lecz pierwsza połowa w wykonaniu podopiecznych trenera Michała Probierza była niezwykle solidna. Wówczas "Biało-Czerwoni" zasługiwali na pochwały. Niestety, po zmianie stron Cristiano Ronaldo i spółka rozbili naszą kadrę. A sam pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki dwukrotnie pokonał Marcina Bułkę - najpierw z rzutu karnego, a później po fantastycznym strzale "nożycami".

Już w trakcie spotkania z głośników na Estadio de Dragao rozległ się komunikat skierowany do polskich kibiców, w którym zostali oni poinformowani o konieczności pozostanie w sektorze gości po końcowym gwizdku sędziego. Ta niedogodność, a także wysoka porażka reprezentacji Polski nie zdołała jednak do końca popsuć ich humorów.

Mecz Portugalia - Polska. Tymoteusz Puchacz "bohaterem" kibiców

Po zakończeniu spotkania jak zwykle na murawę wyszli zawodnicy rezerwowi, którzy nie wzięli w nim udziału, by odbyć tak zwany "trening wyrównawczy". Wśród nich znalazł się Tymoteusz Puchacz, który został "bohaterem" kibiców. Ci fetowali go z trybun przy serii sprintów. A 25-latek doskonale odnalazł się w takich okolicznościach, zwracając się w ich kierunku i szeroko rozkładając ręce.

Podczas pomeczowej aktywności na murawie pojawił się także selekcjoner Michał Probierz, który podszedł do Karola Świderskiego. Napastnik Charlotte FC miał pojawić się na murawie w roli rezerwowego w drugiej połowie, zmieniając Kacpra Urbańskiego. Niestety, nie mógł tego zrobić, gdyż omyłkowo nie został zgłoszony do kadry meczowej. Na zamieszaniu "skorzystał" Adam Buksa i to on otrzymał swoją szansę w starciu z Portugalczykami. Cała scena z udziałem trenera i naszego napastnika wyglądała jak próba przeprosin za popełniony błąśd.

Trener "Biało-Czerwonych" odniósł się do tej sprawy po meczu, wychodząc do polskiej dziennikarzy.

- Trzeba to umieć przyjąć, jeśli jest taka sytuacja. I umieć kogoś przeprosić. Nie jestem typem, który będzie przenosił odpowiedzialność na kogoś innego albo uciekał przed tym, co jest. Trzeba umieć to przyjąć. Takie jest życie - powiedział trener Probierz, który - wobec fali kontuzji, która zalała polska kadrę - będzie miał teraz ogromny ból głowy przed poniedziałkowym meczem ze Szkocją w Warszawie.

Z Estadio do Dragao - Tomasz Brożek

Portugalia zebrała z trybun wiele braw, a Polacy? "Było słychać lepiej niż w Warszawie". WIDEO/INTERIA.TV/INTERIA.TV
Tymoteusz Puchacz i Robert Lewandowski/Foto Olimpik / NurPhoto / NurPhoto via AFP/AFP
Michał Probierz/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem