Środowy pojedynek pomiędzy Borrusią Dortmund a FC Barcelona mógł podobać się nawet największym malkontentom. Oba zespoły dały pokaz futbolu na najwyższym poziomie i zafundowali zgromadzonym kibicom na stadionie aż pięć bramek. "Strzelanina" rozpoczęła się dopiero w drugiej połowie, ale trwała do ostatniego gwizdka arbitra. Po sygnale oznaczającym koniec starcia z radości krzyknęli przyjezdni, którzy są na autostradzie, by bezpośrednio awansować do 1/8 finału. Pewnie nie byłoby triumfu 3:2 "Dumy Katalonii", gdyby nie trafienie Raphinhi. Brazylijczyk otworzył wynik spotkania, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Na tym skończyły się dla niego dobre momenty u naszych zachodnich sąsiadów. Zaledwie kwadrans później sympatycy FC Barcelona oglądali niepokojące obrazki. Gwiazdor złapał się za lewą nogę. Hansi Flick nie miał wyjścia i zdecydował się na wymuszoną zmianę. Na boisko za jednego z liderów wszedł Frenkie de Jong. W tym samym momencie na ławkę rezerwowych Niemiec odesłał również Roberta Lewandowskiego oraz Daniego Olmo. Hansi Flick uspokoił kibiców. Przekazał dobre wieści w sprawie Raphinhi Po meczu szkoleniowiec "Blaugrany" naturalnie był pytany o stan zdrowia swojego podopiecznego. Po słowach 59-latka fanom FC Barcelona powinien spaść ogromny kamień z serca. "Raphinha jest po prostu zmęczony, nie ma kontuzji" - oznajmił krótko i na temat, cytowany przez "sport.es". Brazylijczyk to jedno z najważniejszych ogniw ekipy ze stolicy Katalonii. Jego potencjalna nieobecność nie wpłynęłaby dobrze na drużynę, a przed nią wymagające spotkania na ligowym poletku. W grudniu zespół Hansiego Flicka czekają dwie potyczki w ramach La Liga. Po domowym starciu z Leganes (15.12) dojdzie do absolutnego hitu, ponieważ na Stadion Olimpijski w Barcelonie 21 grudnia zawita Atletico Madryt. Tekstowe relacje na żywo z obu spotkań w Interia Sport.