Partner merytoryczny: Eleven Sports

Pudło z karnego nie miało znaczenia. Lider z Poznania znów był bezlitosny

Dla Lecha Poznań mecz z GKS Katowice był ostatnim w tym sezonie przed własną publicznością. Zarazem zaczynającym kończący piłkarski rok serial potyczek z ekipami z Górnego Śląska, bo lidera Ekstraklasy czekają jeszcze wyjazdy do Gliwic i Zabrza. Lech wygrał 2:0, po trafieniach Mikaela Ishaka i Aliego Gholizadeha, powiększył przewagę nad Jagiellonią Białystok. A goście nie zdołali sprawić kolejnej sensacji, choć przecież rundę mają bardzo udaną.

Mikael Ishak
Mikael Ishak/Grzegorz Wajda/Reporter

Siedem zwycięstw i jedna sensacyjna porażka z Motorem Lublin - to był jesienny bilans Lecha Poznań przed starciem z GKS Katowice w Poznaniu. A GKS, tak jak Motor, jest beniaminkiem Ekstraklasy, który też potrafi zachwycać i "bić" faworytów. Dla poznaniaków było to ostatnie starcie w tym roku przy Bułgarskiej - miało sprawić, że przewaga nad goniącymi ich rywalami jeszcze by się powiększyła. Zwłaszcza w sytuacji zaskakującego remisu Jagiellonii w piątek ze Śląskiem Wrocław.

Lider Ekstraklasy szybko zaczął strzelanie. Nie minęły trzy minuty, już było 1:0. A pierwszy strzał oddał gracz "Gieksy"

Katowiczanie potrafią świetnie grać w ofensywie - trzy bramki wbite Jagiellonii i Pogoni, cztery Cracovii czy sześć Puszczy mówią o tym doskonale. Lech tę ofensywę uwielbia, nie lubi zaś grać z zespołami głęboko się broniącymi. "Gieksa" zaś czasami rzeczywiście się cofała, ale też nie jej gracze nie bali się atakować wysoko. Można było więc tym widowiskiem się ekscytować.

Patrik Walemark z Lecha i Marcin Wasielewski z GKS/Jakub Kaczmarczyk/PAP

Pierwszy strzał oddali goście, już w 24. sekundzie niecelnie uderzył Adrian Błąd. A później cios zadał Lech. Joel Pereira przerzucił piłkę przez całe boisko, Patrik Walemark ją przyjął, nawet się poślizgnął, ale nikt do niego nie doskoczył. Wrzucił ją więc na czwarty metr, a pozostawiony bez opieki Mikael Ishak dał Lechowi prowadzenie.

Poznaniacy mogli więc grać spokojnie, uzyskali przewagę. Nie tworzyli może stuprocentowych okazji, ale od czasu do czasu niepokoili Dawida Kudłę, który bronił strzały z dystansu bądź z boku. A Walemark obił słupek jego bramki. GKS w ofensywie? Trochę szumu, kilka dośrodkować i brak choćby jednego celnego strzału. Najbliżej był Borja Galán, ale Bartosz Mrozek tylko odprowadził piłkę wzrokiem - zabrakło co najmniej metra.

Mikael Ishak zbiera gratulacje po bramce na 1:0/Jakub Kaczmarczyk/PAP

Pierwsza połowa pokazała dominację Lecha, ale nie zapewniła mu wcale zwycięstwa.

Lech Poznań - GKS Katowice. Zmarnowany rzut karny Mikaela Ishaka. A za chwilę reprezentant Iranu rozstrzygnął sprawę

Co trzeba podkreślić, ponad 28 tys. kibiców w Poznaniu nie nudziło się także w drugiej połowie. Szybkiej, w której piłka momentalnie była przenoszona z jednej części boiska na drugą. GKS nie zamierzał się tylko bronić, już w swojej pierwszej akcji mógł nawet wyrównać, Sebastian Bergier źle przyłożył głowę do piłki.

A później pełną kontrolę przejął już Lech. Najpierw miał rzut karny, podyktowany za faul Adriana Błąda na Afonso Sousie. Ishak posłał piłkę w zupełnie inną stronę niż rzucił się Dawid Kudła, ale trafił w słupek. A za chwilę bramkarz GKS odbił futbolówkę po strzale głową Szweda - tuż za linią bramkową. Analiza VAR wykazała jednak, że całym obwodem piłka jednak tej linii nie przekroczyła.

GKS nie przetrwał jednak tego kwadransa bez strat. Ishak z Sousą napędzili akcję "Kolejorza", trochę pomógł im rykoszet od Alana Czerwińskiego - Irańczyk podwyższył więc na 2:0.

Katowiczanie jakoś poważniej nie zagrozili już Mrozkowi, to Kudła przynajmniej trzy, cztery razy ratował GKS przed utratą trzeciej bramki. Bronił strzały Dino Hoticia, Filipa Szymczaka czy Antoniego Kozubala

Sędzia Łukasz Kuźma doliczył aż 10 minut, to efekt zadymienia boiska po racowisku poznańskich fanów. Niewiele to jednak zmieniło w kwestii wyniku - beniaminek przegrał przy Bułgarskiej 0:2.

Statystyki meczu

Posiadanie piłki
60%
40%
Strzały
25
16
Strzały celne
13
2
Strzały niecelne
6
8
Strzały zablokowane
6
6
Ataki
75
53
/INTERIA.PL/interia

"As Sportu 2024". Wybierz z nami finałową 16 plebiscytu

Mikael Ishak i Lukas Klemenz/Jakub Kaczmarczyk/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem