Dokładnie 10 dni temu szkoleniowe stery w Śląsku Wrocław przejęli Michał Hetel i Marcin Dymkowski. Debiut w nowej roli nie zapowiadał się dobrze. Z ostatnią drużyną tabeli jechali w gościnę do aktualnego mistrza Polski. Paradoksalnie mecz w stolicy Podlasia zasługiwał na miano szlagieru. Naprzeciw obrońcy tytułu stawali przecież.. wicemistrzowie Polski. Tyle że z klasy wrocławskiego zespołu, jaką pamiętamy z ubiegłego sezonu, niewiele zostało. Deklasacja w polskiej lidze. Zdobył 4 gole, przybliżył klub do awansu do Ekstraklasy Śląsk atakuje mistrza Polski z dna tabeli. Zdobywa cztery bramki i... wciąż pozostaje bez wygranej Przed pierwszym gwizdkiem sytuacja była klarowna. Zwycięstwo windowało Jagiellonię Białystok na pozycję lidera. Pełna pula wrocławianom pozwalała na ucieczkę z samego dna tabeli. Ale nie ze strefy spadkowej. Jako pierwsi cios zadali piłkarze z Dolnego Śląska. Piłkę do siatki gospodarzy skierowali po kwadransie. Arbiter uznał jednak, że występujący w roli egzekutora Petr Schwarz znajdował się na pozycji spalonej. Goście dopięli swego w 34. minucie. Tym razem wszystko odbyło się zgodnie z przepisami - futbolówkę w bocznym sektorze pola karnego otrzymał Arnau Ortiz, uderzył bez przyjęcia w boczną siatkę i było 0:1. Z prowadzenia wrocławianie cieszyli się ledwie pięć minut. Rezultat spotkania wyrównał Lamine Diaby-Fadiga. Kąśliwym strzałem po ziemi nie dał Rafałowi Leszczyńskiemu najmniejszych szans na skuteczną interwencję. Po zmianie stron znów pierwsi cieszyli się przyjezdni i... znów radość okazała się nieuzasadniona. Tym razem zdobytą bramkę przedwcześnie fetował Piotr Samiec-Talar. Przed oddaniem strzału znajdował się na pozycji spalonej. Inaczej niż w pierwszej połowie Śląsk nie poszedł za ciosem. Kolejny cios zadali za to gospodarze. Na listę strzelców wpisał się niezawodny Jesus Imaz. Wystarczyło szybkie rozegranie piłki w polu karnym rywala i Hiszpan swobodnie posłał futbolówkę obok bezradnego Leszczyńskiego. W samej końcówce spotkania na 2:2 wyrównał Jakub Jezierski. Dopadł do sytuacyjnej piłki w polu bramkowym i głową wpakował ją do siatki. W ten sposób ekipa Adriana Siemieńca... nie wskoczyła na szczyt tabeli. A wrocławianie nadal pozostają w bieżących rozgrywkach bez ligowego triumfu na obcym terenie. O poprzednim sezonie muszą na dobre zapomnieć, przed nimi heroiczna batalia o przetrwanie.