Reklama

Mamed Chalidow pojechał do Czeczenii. Oto co ogłosił na temat Polaków i Polski

Mamed Chalidow w swojej ostatniej walce, stoczonej na zasadach bokserskich, przegrał z Tomaszem Adamkiem, a teraz wraca do pełni zdrowia, bowiem to z powodu kontuzji nie był w stanie po trzeciej rundzie kontynuować starcia z legendą polskiego boksu zawodowego. W wolnym czasie reprezentujący od lat Polskę wojownik rodem z Groznego wybrał się do rodzinnej Czeczenii, gdzie udzielił głośnego wywiadu Asłanbekowi Badajewowi, wiceprezesowi tamtejszej organizacji ACA. W rozmowie w podcaście autora pojawiły się polskie tematy, w tym jeden zupełnie niebywały.

Mamed Chalidow na każdym kroku, również w Czeczenii podkreśla, jak wiele dała mu Polska i jak dobrze czuje się w naszym kraju/Wielechowski S/AGENCJA SE/East News/East News

Mamed Chalidow, zmierzający powoli do finiszu wielkiej kariery w klatce MMA, zamarzył sobie prawdziwego wyzwania, krzyżując rękawice z Tomaszem Adamkiem. Na korzyść wojownika działała tylko i aż klatka pokaźnych rozmiarów, której waloru jego rywal przed pojedynkiem raczej nie doceniał.

Mamed Chalidow wprost o Polsce i o Polakach. "Nie będę ściemniał"

Wszystko inne to już królestwo Adamka, czyli przede wszystkim zasady wyłącznie bokserskie oraz klasyczne rękawice, a nie tzw. chwytane znane w MMA. Oczywiście były dwukrotny mistrz świata wracał do ringu "zardzewiały", bo od października 2018 roku nie stoczył żadnej walki. A w dodatku ma już przeszło 47 lat. I to wszystko wyszło w pojedynku.

Chalidow choć przegrał przez kontuzję, to na tle "Górala" pokazał się z bardzo solidnej strony. Nie do przeskoczenia okazała się być dla niego kontuzja prawej ręki. W tym momencie uznał też dużą klasę przeciwnika, bo nie wyobrażał sobie, by jedną sprawną ręką mógł dać sobie radę z Adamkiem.

Teraz Chalidow wraca do zdrowia, a korzystając z czasu wolnego wybrał się do rodzinnej Czeczenii, gdzie wciąż są jego bliscy. Zresztą jest z nimi szalenie związany, niżej podpisany bardzo dobrze pamięta rozmowę z Mamedem, dokładnie dziesięć lat temu opublikowaną w "Gazecie Krakowskiej" przed starciem z Brettem Cooperem, gdy wracał pamięcią do września 1997 roku.

To wówczas jego rodzice, chcąc lepszego życia dla swojego kochanego syna, namówili 17-latka, aby ruszył w świat. W odwodzie miał Włochy i Egipt, ale postanowił, że jego ziemią obiecaną będzie Polska. I tego wyboru, choć wówczas przesądził prozaiczny powód, nigdy nie żałował, co także wyraźnie zaakcentował. - Spojrzałem na mapę, sprawdziłem odległość i od razu wiedziałem, że chcę jechać do Polski. Nie będę ukrywał, wówczas kierowałem się wyłącznie tym, żeby być jak najbliżej mamy i taty. Lepszego wyboru, dzięki Bogu, nie mogłem wtedy dokonać - stwierdził Chalidow.

Teraz w swojej ojczyźnie udzielił blisko półtoragodzinnego wywiadu, w którym roi się od różnych wątków i tematów. Warto podkreślić, że uczynił to w podcaście, prowadzonym przez Asłanbeka Badajewa, wiceprezesa czeczeńskiej organizacji Absolute Championship Akhmat. Jak zwracają uwagę branżowe media, między innymi portal lowking.pl, osobą z cienia przy federacji, nieoficjalnie ją wspierającą, jest przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow. Mówimy zatem o człowieku, który jest oskarżony o zbrodnie popełniane w Ukrainie, a także wyrażającym się bardzo krytycznie pod adresem Polski. Głośno było o jego słowach w lutym ubiegłego roku, gdy w swoim szaleństwie groził Polsce "denazyfikacją", a napisał to wprost na swoim kanale na Telegramie. - Wielokrotnie twierdziłem, że walka z satanizmem powinna być prowadzona w całej Europie i, w pierwszej kolejności, na terytorium Polski - wypalił Kadyrow.

Co za okrzyki. Niesłychane sceny podczas walki Chalidowa z Rosjaninem

Tym cenniejsze jest to, co Chalidow mówił w podcaście, który ma spore zasięgi we wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej autonomicznej republice.

- Wyjechałem tam, jak nie miałem jeszcze 18 lat. Zostaliśmy bardzo dobrze przyjęci przez Polaków, Polska to bardzo gościnny naród. Sami ludzie okazywali życzliwość. Zakochałem się w tym kraju, nie będę ukrywał, że cieszę się, iż reprezentuję Polskę. Spodobało mi się życie w tym kraju, bo zostaliśmy dobrze przyjęci, nie tylko ja, ale wszyscy, którzy ze mną przyjechali. Większość zawsze mnie wspierała, a teraz, gdy z powodu kontuzji jest mi ciężko, skala wsparcia aż mnie zdziwiła - powiedział 43-letni Mamed, podkreślając że w Olsztynie mieszka od 1998 roku i nie było mowy, aby stolicę województwa warmińsko-mazurskiego chciał zamienić na inne miasto.

Niesłychanie ciekawy był inny fragment, dotyczący wydarzeń z 2006 roku. Wówczas Chalidow był już od kilku lat "naszym" wojownikiem, choć formalnie polskie obywatelstwo otrzymał dopiero z końcem 2010 roku. Dokładnie 2 września odbyła się gala w jego rodzinnym Groznym, a naprzeciwko Mameda w walce wieczoru stanął Rosjanin Raszyd Magomedow. Chalidow nie miał łatwo, ale wygrał już w pierwszej rundzie, poddając debiutującego w zawodowym MMA przeciwnika tzw. duszeniem trójkątnym. Lecz zanim zdążył to zrobić, spotkało go bardzo osobliwe doświadczenie.

- Część kibiców krzyczała "ubij Polaka" - wspomniał Chalidow, śmiejąc się przy tym do rozpuku. 

- Nie wiedzieli, że jesteś Czeczeńcem? - zafrasował się Badajew.

- Wiedzieli o tym, ale też wiedzieli, że przyjechałem z Polski - dodał Mamed, w innym miejscu rozmowy wdzięcząc się polskiej publiczności, która bardzo mocno dopingowała go nawet wtedy, gdy mierzył się z rodowitymi Polakami, a wymienieni zostali Mariusz Pudzianowski, Borys Mańkowski i Tomasz Adamek.

Smutny Chalidow wskazuje przyczyny kontuzji i porażki z Adamkiem na XTB KSW Epic. WIDEO/INTERIA.TV/INTERIA.TV
Mamed Chalidow/Sebastian Rudnicki/materiały prasowe
Mamed Chalidow i Tomasz Adamek/KSW/materiały prasowe
KSW 77: Mamed Chalidow - Mariusz Pudzianowski/materiały prasowe
INTERIA.PL

Więcej na ten temat

Zobacz także

Sportowym okiem