Pierwsze minuty spotkania nie zwiastowały sensacji. PSG przystąpiło do potyczki z FC Nantes na galowo (z Messim, Mbappe i wracającym po kontuzji Neymarem) i żywiołowo atakowało. W 4. minucie paryżanie nadziali się jednak na kontrę gospodarzy. Błyskawiczny atak wykończył Randal Kolo Muani, który został znakomicie obsłużony przez Mosesa Simona. Ligue 1. Sensacja po pierwszej połowie meczu Nantes – PSG PSG próbowało czym prędzej odpowiedzieć. Najbliższy gola był Leo Messi, którego uderzenie odbił jednak świetnie dysponowany od początku meczu Alban Lafont. Chwilę później niewykorzystana sytuacja zemściła się na paryżanach. W 16. minucie gospodarze podwyższyli bowiem na 2-0. Tym razem celnie z dystansu przymierzył Quentin Merlin. W kolejnych minutach dogodne okazje marnowali Gueye i Neymar. Należy jednak podkreślić duży w tym udział Lafonta, który był w wybornej formie. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy PSG wpadło w jeszcze większe tarapaty. Wybijając piłkę z pola karnego, ręką zagrał ją Georginio Wijnaldum. Arbiter podyktował jedenastkę, a tę na gola zamienił Ludovic Blas. Do przerwy Nantes prowadziło więc z PSG aż 3-0. FC Nantes nie dało wyrwać sobie zwycięstwa Drugą część gry PSG rozpoczęło w najlepszy możliwy sposób. Już w 47. minucie Messi posłał świetne podanie do znajdującego się w polu karnym Neymara, a ten przełożył sobie kryjącego go obrońcę i pokonał Lafonta. Strata bramki nie podcięła jednak skrzydeł gospodarzom. Piłkarze Nantes nadal starali się robić dokładnie to, co w pierwszej odsłonie spotkania. Mało brakowało, a kilka minut po trafieniu dla PSG, gospodarze znów prowadziliby różnicą trzech goli. Simon został jednak zablokowany w kluczowym momencie. W 59. minucie wydawało się, że PSG na dobre wraca do meczu. Mbappe w swoim stylu wpadł w pole karne, gdzie został powalony przez jednego z defensorów Nantes. Sędzia nie zawahał się i podyktował drugi w tym meczu rzut karny - tym razem na korzyść gości ze stolicy. Piłkę na 11. metrze ustawił sobie Neymar. Wziął długi rozbieg, zmieniał tempo poruszania się, po czym...uderzył lekko i prosto w Lafonta. Francuski bramkarz nie miał żadnych trudności z wyłapaniem piłki. To była woda na młyn dla gospodarzy, którzy jeszcze mocniej uwierzyli w swoje zwycięstwo. PSG grało tymczasem według czytelnego dla przeciwników schematu. Messi i Verratti rozrzucali podania w boczne sektory, a tam w pojedynki wchodzili szybcy Mbappe i Neymar. Piłkarze Nantes potrafili bronić się przed takimi atakami. Pomocna była w tym również taktyka z piątką obrońców, którą na to spotkanie przygotował trener Kombouare. Zobacz skróty z ostatniej kolejki Ligue 1 - Sprawdź Zmarnowany rzut karny był momentem decydującym dla losów meczu. Z piłkarzy PSG uleciało powietrze i wyglądali na pogodzonych z porażką. Nantes tymczasem mądrze się przesuwało i dowiozło prowadzenie do ostatniego gwizdka. Przynajmniej do jutra pozostaną na piątym miejscu, które gwarantuje im udział w europejskich pucharach. FC Nantes - PSG 3-1 Jakub Żelepień, Interia