Rodzinny dramat Fajdka. Trudne wyznanie mistrza po stracie ojca. "Nie byłem w stanie"
Paweł Fajdek, podobnie jak i podczas poprzednich igrzysk olimpijskich, tak i w Paryżu był kandydatem do medalu. Wielkiemu mistrzowi nie udało się jednak stanąć na olimpijskim podium. Lekkoatleta podczas przygotowań od imprezy przeżył jednak rodzinny dramat, który mocno odbił się na jego dyspozycji. Na początku maja zmarł ojciec zawodnika, Waldemar. Fajdek w rozmowie z TVP Sport opowiedział, jak radził sobie z rodzinnym dramatem.
Gablota z medalami i pucharami w domu Pawła Fajdka jest szczelnie wypełniona. Młociarz ma na swoim koncie mnóstwo tytułów i zwłaszcza podczas mistrzostw świata dominował latami. Pięciokrotnie zdobywał na tej imprezie złoty krążek. Zdecydowanie gorzej wiodło mu się natomiast na igrzyskach olimpijskich. Do dziś wypomina mu się to, co wydarzyło się w 2012 i 2016 roku. Wówczas Fajdek odpadł już w kwalifikacjach.
W Londynie reprezentant Polski spalił wszystkie trzy próby, a w Rio de Janeiro rzucił zbyt blisko, aby awansować do finału. Klątwę udało się przełamać dopiero w Tokio, gdzie Fajdek wywalczył brązowy medal. Ten jest jedynym krążkiem olimpijskim lekkoatlety, bo także w Paryżu nie udało się stanąć na podium. Jednak Fajdek w 2024 roku miał zdecydowanie większe zmartwienia, niż brak sukcesów sportowych.
Fajdek opowiedział o rodzinnym dramacie. Szczere wyznanie
Na początku maja z domu lekkoatlety nadeszły fatalne informacje. Zmarł ojciec mistrza, Waldemar Fajdek. W młodości uprawiał kolarstwo. Młociarz o śmierci taty dowiedział się podczas zgrupowania w Spale. W rozmowie z TVP Sport Fajdek wyznał, jak informacje o śmierci ojca wpłynęły na jego osobę. "Miałem za chwilę startować w kolejnych zawodach. Forma była naprawdę obiecująca, bo rzucałem powyżej 80-81 metrów. Nagle świat stanął na głowie, czas się zatrzymał" - wyznała legenda rzutu młotem.
"Wszystko, co zostało wypracowane, poszło na bok. Trzeba było zająć się sytuacją rodzinną i posprzątać wszystko jak najszybciej, żeby przygotować się do igrzysk. Jako mężczyzna, głowa rodziny, musiałem sobie z tym jak najszybciej poradzić, żeby myśleć o tym, co dalej" - opowiedział Fajdek. Pięciokrotny mistrz świata nie ukrywał, że przez kilka tygodni nie potrafił skupić się na treningu i miał problemy ze snem.
Było wiele pytań i telefonów, wiele godzin tłumaczenia tego, co się wydarzyło, bo stało się to nagle. To są przykre momenty, które dobijają człowieka. Przez przynajmniej miesiąc nie byłem w stanie zrobić normalnego treningu i forma zaczęła uciekać. Na dwa tygodnie przed igrzyskami pojawiło się światełko
~ - powiedział lekkoatleta.
"Znowu zacząłem rzucać te 80 metrów na treningach, trochę energii zaczęło wracać. Ale to nie było naturalne, bo musiałem wspomóc się tabletkami chociażby na spanie, żeby móc przespać te 6-7 godzin. Musiałem zrobić wszystko, żeby to ogarnąć i stanąć na wysokości zadania" - przyznał reprezentant Polski.