Przed inauguracją Turnieju Czterech Skoczni Pius Paschke pozostaje zdecydowanym liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Reprezentant Niemiec zawdzięcza to genialnym występom na starcie sezonu. 34-latek wygrał aż pięć z dotychczasowych dziesięciu konkursów indywidualnych. Triumfował w Lillehammer, Ruce, Wiśle oraz dwukrotnie w Titisee-Neustadt. Thomas Thurnbichler skreślił wielkiego mistrza. Znamy skład na Turniej Czterech Skoczni W miniony weekend w Engelbergu jego forma jednak znacząco się załamała. W sobotnich zawodach był 10., a w niedzielę dopiero 18. Najlepszy z Niemców Karl Geiger uplasował się wówczas na dziewiątej lokacie. Po konkursie Stefan Horngacher nie zamierzał przybierać dobrej miny i wprost skrytykował swoich podopiecznych. - Dzisiaj naprawdę nie było najlepiej, nie mieliśmy wystarczającej dynamiki na progu. Faza lotu także nie była optymalna. Ale musimy z tym żyć - mówił rozgoryczony Austriak, były trener reprezentacji Polski. Na alarm biły także niemieckie media. - Niemieckie Orły rozbiły się podczas próby generalnej przed Turniejem Czterech Skoczni - ogłosił portal Sport.de. Skoki narciarskie. Gorące dyskusje w Niemczech przed Turniejem Czterech Skoczni Przypomnijmy, że nasi zachodni sąsiedzi na swojego triumfatora TCS czekają od 2002 roku, gdy po Złotego Orła sięgnął Sven Hannawald. Dlatego też wybuch formy, którą brylował dotąd Pius Paschke, stanowił dla nich sporą dawkę optymizmu, który obecnie znacząco spadł. Koszmar Horngachera. Cios przyszedł niespodziewanie, pisze się czarny scenariusz Mimo to nadziei na triumf 34-latka nie tracą legendarny Martin Schmitt oraz trener Werner Schuster. - Nie rozpatrywał bym wszystkiego w wyłącznie czarno-białych barwach. To nie jest tak, że Paschke był pewnym zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni przed Engelbergiem i że teraz po Engelbergu nagle nie ma szans. Nadal prowadzi w tabeli w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, co czyni go z automatu jednym z faworytów, mimo że ostatnio zawodnik występujący w żółtym plastronie rzadko wygrywał - stwierdził pochodzący z Austrii szkoleniowiec w rozmowie z niemieckim oddziałem Eurosportu. - W Titisee-Neustadt osiągnął już swój limit, jego sposób skakania sprawdził się naprawdę dobrze na tamtej skoczni, ale w skokach narciarskich granica jest wąska. Gdy w grę wchodzi kilka innych czynników, takich jak warunki, śnieg, wiatr, wówczas automatyzm nie działa już w ten sam sposób. Taki mały "kryzys" musi w pewnym momencie nadejść, pytanie brzmi, jak sobie z nim poradzić Jestem optymistą, mam dobre przeczucia Piusa, który może teraz spokojnie ocenić sytuację - stwierdził natomiast w sprawie swojego rodaka Martin Schmitt.