Paweł Fajdek walczył o medal igrzysk olimpijskich w Paryżu, ale do niego zabrakło 60 centymetrów. Polak rzucił w swojej najlepszej próbie 78,80 m. To było zbyt mało, by stanąć na podium. Król zrobił show dwa razy. Rekord kariery, pięć tysięcznych decydowało o złocie Paweł Fajdek był przygotowany zbyt dobrze. Dlatego nie zdobył medalu Mistrzem olimpijskim został Kanadyjczyk Ethan Katzberg - 84,12 m. Drugi był Węgier Bence Halasz - 79,97 m, a trzeci Ukrainiec Mychajło Kochan - 79,39 m. Na siódmej pozycji zawody ukończył Wojciech Nowicki - 77,42 m. Za Fajdkiem trudny rok. Przede wszystkim, jeśli chodzi o życie prywatne. Zmarł mu bowiem ojciec. - Wierzę, że w kolejnym sezonie będzie o wiele lepiej. Trzeba tylko potrenować w spokoju. Bez problemów pozasportowych. Sportowo nie mogłem narzekać na nic, ale tragedie życiowe też się zdarzają i życie musi się toczyć dalej - powiedział 35-latek. Nie ma co ukrywać, że pierwszy rzut Katzberga ustawił konkurs. Reszta walczyła właściwie już tylko o srebro i brąz. - Trudno było się ustawić w kole, bo nie było słupków. To było irytujące, że na całym świecie są słupki i wiemy, jak się ustawiać, a tym razem było zamieszanie. Być może tutaj wkradł się błąd. Z drugiej strony z takim doświadczeniem powinniśmy sobie z tym radzić i rzucać dalej - zakończył Fajdek. Nasz mistrz zapowiedział, że za cztery lata zobaczymy się w Los Angeles. Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport