Partner merytoryczny: Eleven Sports

Szaleństwo po walce Mike'a Tysona z Paulem. Rosyjski gigant długo nie wytrzymał i "uderzył"

Stawiam dolary przeciwko orzechom, że pogromca Mike'a Tysona - Jake Paul tylko szeroko się uśmiechnął na wieść o ofercie, jaką otrzymał zaraz po pokonaniu na punkty "Żelaznego Mike'a" w Teksasie. Sam youtuber, cieszący się ogromną popularnością, wprawdzie rzucił wyzwanie 34-letniemu Saulowi Alvarezowi, jednemu z największych czempionów tego wieku, ale zawodnicy tego pokroju, co "Canelo", to sportowo nieosiągalna dla niego półka. "Sprawdzam" powiedział Artur Beterbijew, który zamieścił specjalny wpis.

Jake Paul poradził sobie na punkty z Mikiem Tysonem. Do akcji wkroczył Artur Beterbijew
Jake Paul poradził sobie na punkty z Mikiem Tysonem. Do akcji wkroczył Artur Beterbijew/TAYFUN COSKUN/ANADOLU/Anadolu via AFP / SEFA KARACAN/ANADOLU AGENCY/Anadolu via AFP/

W żadnym scenariuszu nie byłem sobie w stanie wyobrazić, że 58-letni Mike Tyson mierząc się z młodszym o 31 lat Jakiem Paulem, mającym pojęcie o boksie, będzie w stanie zejść z ringu ze zwycięstwem. Wyłącznie przypadek losowy, typu kontuzja, według mnie mogła być tym jednym promilem prawdopodobieństwa.

Jake Paul pokonał Mike'a Tysona, teraz jest w potrzasku. Nokautująca oferta

Mike Tyson wygrał, ale w zupełnie innym wymiarze. Oto człowiek po gigantycznych przejściach, który nie dalej, jak w czerwcu był już po tamtej stronie świata, wciąż pokazał żelaznego ducha walki. Tylko sylwetką przypominał "tamtą" siejącą postrach "Bestię", która 40 (!) i nieco mniej lat temu wzbudzała respekt u każdego z najlepszych pięściarzy świata. To do niego przylgnęło bowiem określenie "najniebezpieczniejszy"

Weteran sportu pokazał, że jest w stanie wytrzymać w ringu osiem rund, demonstrując triumf ducha i ciała. Werdykt kompletnie zszedł na dalszy plan, choć oficjalnie został wpisany do rekordu obu pięściarzy.

W każdym razie, z punktu widzenia Jake'a Paula (11-1, 7 KO), wygrana nad Tysonem kompletnie niczego o nim nie powiedziała. Ma ona mniej więcej takie samo znaczenie, jak słowa przed walką, gdy dla podgrzania atmosfery zaczął straszyć "Bestią", otrzymawszy cios w twarz podczas oficjalnego ważenia, że teraz to sprawa honorowa i go znokautuje. A w rzeczywistości zanim jeszcze wybrzmiał ostatni gong, zaczął się kłonić najmłodszemu mistrzowi świata wagi ciężkiej w historii, oddając mu hołd i szacunek.

Starcie Tysona z Jonesem jr na remis. Skrót walki. WIDEO/AP/© 2020 Associated Press

27-letni Paul wpadł na szalony pomysł, aby rzucić wyzwanie Saulowi Alvarezowi (62-2-2, 39 KO), który w formie zrobiłby z niego "przybory". A być może chodzi tylko o to, aby wzbudzić poczucie, że nie boi się nikogo na świecie, a w praktyce chciałby zmierzyć się teraz w kolejnej, medialnej walce, z - przykładowo - 62-letnim Evanderem Holyfieldem lub 59-letnim Lennoksem Lewisem. Obu byłych gigantów wagi ciężkiej wymieniam nieprzypadkowo, wszak byli oni w szatni Mike'a Tysona przed pojedynkiem z mającym dalekie, polskie korzenie Paulem.

W każdym razie wielkie "sprawdzam" amerykańskiemu krzykaczowi powiedział 39-letni Artur Beterbijew (21-0, 20 KO). Wprawdzie już nie tak młody, ale wciąż gigant na najwyższym poziomie. Jeden z najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe. I, co więcej, boksujący w kategorii półciężkiej, w której już występował Jake Paul.

Rzeczony Beterbijew, pięściarz urodzony w Rosji, a boksujący pod kanadyjską flagą, w październiku został zunifikowanym mistrzem tej dywizji. W starciu o wszystkie pasy, nie bez kontrowersji, pokonał na punkty po kapitalnym starciu Dmitrija Biwoła, od teraz legitymując się pasami IBF, IBO, WBC i WBO. Obu pięściarzy czeka rewanż, ale Beterbijew nie przepuścił okazji, by dać Paulowi do myślenia.

"Jake Paul, co mógłbyś zrobić w ringu przeciwko obecnemu niekwestionowanemu mistrzowi? Wiedz tylko, że jestem otwarty na wszelkie sugestie" - zaczepnie napisał "Król Artur" na Instagramie. Jak rozwinie się ta propozycja?

Mike Tyson/
Artur Beterbijew (z lewej)/SEFA KARACAN/ANADOLU AGENCY/Anadolu via AFP
Mike Tyson - Jake Paul/TIMOTHY A. CLARYAFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem