Partner merytoryczny: Eleven Sports

Ciężki nokaut w 1. rundzie. Mamy nowego mistrza w boksie. Egzekucja w ringu

Niesamowicie niszczycielki pokaz boksu zaserwował Rafał Wołczecki (13-0, 9 KO) w drugiej walce wieczoru na gali Knockout Boxing Night 37 we Wrocławiu. Bombardier z Dolnego Śląska w walce o pas mistrza Polski w kategorii średniej dosłownie przetrącił Przemysława Zyśka (19-3, 6 KO), dotąd odpornego na ciosy. Walka zakończyła się już w pierwszej rundzie, a w momencie ciężkiego nokautu poleciał ręcznik z narożnika "Ostrołęckiego Tarana".

Rafał Wołczecki odniósł spektakularne zwycięstwo na gali we Wrocławiu, zdobywając pas mistrza Polski
Rafał Wołczecki odniósł spektakularne zwycięstwo na gali we Wrocławiu, zdobywając pas mistrza Polski/Mateusz Porzucek/PressFocus/Newspix / screenshot/sport.tvp.pl/

W teorii każda walka o mistrzowski pas powinna być konfrontacją zawodników, którzy gwarantują zacięty pojedynek. Nic bardziej mylnego. A dobitnie udowodniło to starcie Rafała Wołczeckiego z Przemysławem Zyśkiem.

Rafał Wołczecki brutalnie znokautował Przemysława Zyśka

Wołczecki przed tym starciem zapowiadał, w granicach dużej kultury, że pokaże swoją zdecydowaną wyższość nad Zyśkiem. Podopieczny trenerów Piotra Wilczewskiego i Marka Matyi zawsze słynął z mocnych ciosów, ale jego kariera dotąd nie nabrała odpowiedniego rozpędu. Jednak tym, co zaserwował przed swoją publicznością, we Wrocławiu, zapewnił sobie wielki rozgłos. A patrząc po mediach społecznościowych, zabójczy przebieg walki już dotarł do kibiców boksu także spoza naszego kraju.

Już w pierwszej, kombinacyjnej akcji, ofensywnie usposobiony Wołczecki przy linach potężnie ustrzelił przeciwnika lewym sierpowym. Właściwie ten cios ustawił dalszy przebieg walki, a faworyt poczuł, że ma Zyśka na widelcu. I w mgnieniu oka serią ciosów, bitych w różnych płaszczyznach, doprowadził do jego liczenia.

Tomasz Adamek: Zawsze najlepszy byłem w boksie, a kopanie mi nie wychodziło. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Zyśk w końcówce podniósł się i próbował udowodnić sędziemu, że jest zdolny kontynuować pojedynek. Widać jednak było, że został bardzo naruszony, długo nie mogąc ustabilizować pozycji na nogach. Po wznowieniu Wołczecki doskoczył i posłał jeszcze kilka bardzo mocnych uderzeń, a gdy zdemolowany Zyśk już usuwał się na ring, z jego narożnika poleciał biały ręcznik na znak poddania.

Dwa lata temu Zyśk był w stanie przeboksować w Anglii pełny dystans 12 rund, przegrywając z Samem Eggingtonem dopiero na punkty. Stawką tamtego pojedynku był pas IBO wagi superpółśredniej, a nasz zawodnik podniósł swoją pierwszą, zawodową porażkę. W starciu z Wołczeckim był z kolei zupełnie bezbronny, zaś wrocławianin udowodnił, że opinia o tym, iż dysponuje jednym z najmocniejszych ciosów w polskim boksie zawodowym, jest prawdziwa.

Wygraną w takim stylu niepokonany 28-letni pięściarz zgłosił wyraźny akces do pojedynków, których stawką może być już nie tylko krajowy pas, ale także europejskie trofeum.

Rafał Wołczecki/Mateusz Porzucek / PressFocus/Newspix
Rafał Wołczecki (z lewej)/
Mateusz Masternak był głównym bohaterem gali we Wrocławiu/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem