Zyśk przystępował do walki z bilansem 18-0. Naprzeciw niego stanął Eggington, który już siedem razy przegrał. W Coventry to jednak Brytyjczyk od początku przejął inicjatywę i zasłużenie zwyciężył jednogłośnie na punkty, odnosząc 32. triumf w karierze. Sędziowie punktowali dwa razy 119:109 i raz 117:111 na korzyść Eggingtona. "Taran" źle wszedł w pojedynek, łapiąc praktycznie każdy lewy sierpowy Brytyjczyka. Pierwszą rundę przegrał wyraźnie. Po przerwie Zyśk chronił górę, więc Eggington celował lewym hakiem pod prawy łokieć. W końcówce złapał podopiecznego Łukasza Malinowskiego przy linach serią i Polak schodził do narożnika krwawiąc z nosa. Trzecią odsłonę Zyśk przegrał sto do zera. Zbierał wszystko w wymianach w półdystansie. Boks. 12 rund w walce Zyśk-Eggington Dużo lepsza była runda czwarta, choć oczywiście również przegrana. Zyśk zaczął jednak w końcu odpowiadać. Polak na początku piątego starcia dwa razy trafił akcją lewy-prawy, Eggington jednak skrócił dystans i zgiął naszego rodaka w pół lewym hakiem. Zyśk cierpiał, ale nie klęknął i obyło się bez liczenia. Po przerwie nasz pięściarz zaczął wyprzedzać lewym prostym, lecz te mocniejsze ciosy zadawał Anglik. Odsłona siódma i ósma nadal dla Eggingtona, choć nie była to już tak wyraźna przewaga jak wcześniej. W dziesiątej Zyśk zaczął składać akcje w dłuższe kombinacje i przez moment przejął inicjatywę, ale końcówka znów była dla reprezentanta gospodarzy. - Masz jeszcze od ch... zdrowia, daj z siebie teraz wszystko - mobilizowano Polaka w narożniku. Brytyjczyk też miał jednak dużo zdrowia i nie odpuszczał, więc końcowy werdykt był formalnością.