Za tą miną człowieka kochającego cały świat chowa się bezwzględny bokser, który zrobi wszystko, by w najbliższy czwartek w amerykańskim Newark nie oddać mistrzowskiego pasa Polakowi Tomaszowi Adamkowi (35-1, 24 KO). - Nie ma takiej możliwości, bym przegrał tę walkę. To nie Polska, gdzie wszystko, co działo się poza ringiem, było trudniejszą walką niż to, co musiałem pokazać przeciwko Włodarczykowi. Teraz mogłem się skoncentrować tylko na boksie. Adamek się o tym boleśnie przekona - mówi agencji ASInfo, zrzucając maskę grzeczności. "USS" Cunningham to człowiek renesansu, który pomiędzy sparingami z Riddickiem Bowe i czołowymi bokserami wagi ciężkiej ma czas na modelowanie, pisanie komiksów i komponowanie muzyki... - Nie przejmujesz się faktem, że będąc zmuszony do obrony pasa przeciwko Tomkowi Adamkowi nie masz w kontrakcie prawa do rewanżu? Steve Cunningham: Zupełnie, bo go nie potrzebuję. Jestem mistrzem świata i nadal nim będę po walce z Adamkiem. Nie po to walczyłem w połowie świata, by teraz oddać tytuł na własnych śmieciach. Nie ma takiej możliwości, żebym przegrał tę walkę. To nie Polska, gdzie wszystko, co działo się poza ringiem, było trudniejszą walką niż to, co musiałem pokazać przeciwko Włodarczykowi. Tam musiałem walczyć o to, żeby mieć łóżko, w którym mogę się spokojnie wyspać, o to, co będę jadł i w jakich rękawicach walczył. Walka o to wszystko była trudniejsza niż odebranie tytułu Włodarczykowi. Teraz mogłem się skoncentrować tylko na boksie. Adamek się o tym przekona. - Jesteś nieznacznym faworytem bukmacherów, ale jest wielu fachowców, którzy uważają, iż Adamek jest bardziej doświadczony, ma więcej nokautów niż ty walk, jest pięściarzem bardziej wszechstronnym... - Na jakiej podstawie? Dwóch walk Polaka z nieznanymi rywalami w wadze półciężkiej i jednej, w której to nie Adamek wygrał z O'Neilem Bellem, tylko tamten się poddał na stołku? Chyba żartujesz! Mnie muszą wynieść nogami do przodu, żebym przegrał tę walkę. Jestem przygotowany na wszystko, co Adamek może wymyślić na ringu. Słyszałem opinię, że Adamek czuje się dobrze, bo wie, w jaki sposób będę walczył. Nie wiem, jak może tak myśleć, skoro potrafię walczyć w całkowicie odmienny sposób niż ten, który pokazałem w walkach na przykład z Krzysztofem Włodarczykiem czy później z Marco Huckiem. Te walki nie miały ze sobą niczego wspólnego. Wygrałem obie. - Jesteś pewny zwycięstwa bo... - Mam znacznie większe doświadczenie w tej kategorii wagowej, walczyłem z lepszymi przeciwnikami, mam lepszych sparingpartnerów. W Filadelfii przed walką z Adamkiem sparowałem z Chazzem Witherspoonem, Eddie Chambersem, a wcześniej z Chrisem Byrdem. To była albo obecna elita wagi ciężkiej. Miałem też sparingi z Riddickiem Bowe, ale to był już wrak boksera, więc nie ma o czym specjalnie mówić. Mogę walczyć z tymi co biją mocno i z tymi co są trudni do trafienia. Czym Polak chce mnie zaskoczyć skoro jedyna walka, którą stoczył z dobrym rywalem była w niższej kategorii z Chadem Dawsonem i ją przegrał? - Nie ciągnie cię do ciężkiej? Tomek nie wyklucza takiej możliwości. - Nie jestem zainteresowany ciężką. Zupełnie. Nie interesuje mnie pogoń za wyimaginowanymi milionami. Wiem, jak biją ciężcy - mocno. Co mi z tego, że zarobię miliony i będę mieszkał w domu za miliony, skoro będę miał tak pomieszane w głowie od ciosów, że nie będę o tym wiedział? Chcę być legendą w swojej kategorii, bronić tytułu jak długo to możliwe. Mam tyle pieniędzy ile potrzebuję, jak będzie więcej to dobrze, ale kasa w życiu to nie wszystko. - Tomek Adamek uważa, że tą walką macie szanse wprowadzić wagę półciężką ponownie na ekrany głównych stacji telewizyjnych w Stanach Zjednoczonych. Przyda się, bo jako walka wieczoru, pojedynek w półciężkiej nie pojawił się na ekranach TV od pięciu lat, kiedy o ten sam tytuł IBF bił się James Toney. - Ja mam dla ciebie lepszą statystykę - NIGDY nie byłem jako profesjonalista w głównej walce wieczoru pokazywany na żywo w Stanach. Nigdy. Ostatni raz kiedy to się zdarzyło byłem amatorem, w 1989 roku. To dla mnie profesjonalny debiut telewizyjny w moim własnym kraju. Wiesz co to dla mnie znaczy? To walka, która ma wypromować naszą kategorię, ma wypromować zwycięzcę. W tym się z Tomkiem zgadzam. - Jesteś pięściarzem, którego trzeba wyganiać z sali treningowej. Ale zainteresowań ci nie brakuje... - Doba ma dla mnie zbyt mało godzin. Lubię literaturę religijną (właśnie czytam książkę o aniołach), taką samą muzykę, bo pozwala mi się lepiej skoncentrować. Od czasu do czasu modeluję, korzystając z ofert dla mojego nowojorskiego agenta, komponuję muzykę i pracuję nad komiksem. Ale to są tylko dodatki do boksu. Moje życie zaczyna się i kończy na ringu. Rozmawiał w Newark: Przemek Garczarczyk, ASInfo.